Przed nami niesamowicie długi dzień z Ekstraklasą, ale… nie zamierzamy wybrzydzać. Zamiast tego bierzemy pod lupę pięciu zawodników, którzy naszym zdaniem dzisiaj zagrają główne role. Cztery dziewięćdziesięciominutowe kąski, ogrom emocji (ehe…) od 13.00, aż do końcowego gwizdka, potężny ból głowy z wyborem ciekawszego spośród meczów rozgrywanych o 15.30… Wszystko to i wiele więcej w naszej ligowej zapowiedzi.
PAWEŁ ZIELIŃSKI
Zagraniczne powołania Adam Nawałka rozesłał już w piątek. Wielkich niespodzianek miało nie być i faktycznie nie było. Niektórych jedynie lekko zaskoczył powrót do kadry Piotra Zielińskiego. Niewykluczone, że prawdziwą niespodziankę zobaczymy po tej kolejce, bo – jak donosił „Przegląd Sportowy” – na celowniku selekcjonera znalazł się drugi Zieliński. Brat Piotra, Paweł, który jeszcze przed rokiem woził się z trzecioligową Ślęzą Wrocław na Bielawiankę Bielawa, Piast Karnin i Prochowiczankę Prochowice, a teraz wyrósł na porządnego ligowca. Takiego bez błysku, bez szału, ale też niespecjalnie irytującego. Nawałka po konsultacji z Pawłowskim miał dojść do wniosku, że chłopak potrzebuje kolejnego bodźca do rozwoju, a takim miałoby być powołanie do kadry. Zasłużone? Naszym zdaniem zdecydowanie na wyrost, bo w samej lidze znalazłoby się paru lepszych prawych obrońców – choćby Basta, Broź, Kędziora czy Burliga. Niezależnie jednak od tego, czy „Zielek” pojedzie na kadrę, dziś czeka go prawdziwy test – walka z Pawłowskim i Lovrencsicsem. Na papierze – jeden z najtrudniejszych meczów w karierze.
BARTOSZ KAPUSTKA
W Cracovii nie ma szkolenia? Nie trafiają się żadne talenty? Nie ma na kim zarobić? Na większość z tych pytań dałoby się pewnie odpowiedzieć „tak”, gdyby nie malutkie światełko w tunelu. Takim jest Bartosz Kapustka. 18-letni środkowy pomocnik, do którego Robert Podoliński długo nie miał przekonania, ale który – jako jedyny – postanowił grać w piłkę w ostatnim pucharowym meczu z Ostrovią (więcej TUTAJ). Najpierw błysnął efektownym strzałem z dystansu, by w dogrywce strzelić gola Zjawińskim. Mało? Pewnie mało, ale biorąc pod uwagę konkurencję Kapustki, a raczej jej brak, spodziewamy się, że chłopak dostanie w najbliższych kolejkach więcej szans. Ukute przez Sportowe Fakty hasło „Mateusz Klich v 2.0” zobowiązuje. No i fajnie w końcu zobaczyć, jakiegoś zawodnika Cracovii, który nie irytuje i na ogół wie, co zrobić z piłką.
WAGNER
Radosław Osuch letnie transfery Zawiszy tłumaczy wprost: nie miałem czasu. Gdybym zamiast napalać się na szybkie kompletowanie kadry poczekał na koniec okienka, ściągnąłbym do Bydgoszczy lepszych piłkarzy. Tych, których nikt nie chciał, a którzy w ekstraklasie może daliby radę, jak przed rokiem Micael, Carlos czy Goulon. Osuch się pospieszył, nasprowadzał do Zawiszy żużlu, ale z całej tej paczki da się wyłapać jednego gościa, który o piłce ma jakieś pojęcie. Drybling, strzał z dystansu, błyskotliwość. Coś ekstra. Coś rzadko spotykanego w naszej lidze. Coś, czyli bardzo pożyteczną cechę – że posłużymy się kalką z angielskiego – robienie różnicy. Taki właśnie jest Wagner. Do tej pory Brazylijczyk wykręcił u nas dość mizerną średnią – 3,83, ale po pierwsze – w wielu sytuacjach brakowało mu szczęścia, po drugie – wiadomo, z kim gra. Przy tym jednak potrafił strzelić trzy gole i rozruszać niezliczoną liczbę akcji Zawiszy. Zawodnik z potencjałem. Jeszcze nie warto go skreślać.
IGOR LEWCZUK
Pierwsza myśl o grze Lewczuka w Legii? Za dobry piłkarz, by grać tak słabo. Za dobry, by mieć takie problemy z regularnością. W Zawiszy wyrósł na jednego z najbardziej klasowych defensorów w lidze, a w Warszawie? W Warszawie zbiera następujące noty: 3, 4, 5, 4, 1, 4, 3. Średnia? 3,43. Kiepściutka. Można podejrzewać, że gdyby Lewczuk częściej wychodził w pierwszym składzie, to nie miałby tylu problemów z utrzymaniem formy, ale problem może też tkwić gdzie indziej – Igor to w Legii klasyczny zapchajdziura. Berg niby mówił wprost, że widzi go na środku obrony, ale potem rzucał go też na lewą stronę i – co akurat naturalne – prawy bok. Z Piastem zawalił, w trzecioligowych derbach z Polonią wyglądał nieźle, a potem z Lechią i Zawiszą znów wypadł poniżej oczekiwań. Dziś prawdopodobnie znów wybiegnie w jedenastce, bo niewykluczone, że Berg da odpocząć Guilherme po Pogoni. Jak wypadnie?
ŁUKASZ ZWOLIŃSKI
Kiedy Mike Hanke trafił do Renhe Guizhou, a Robakowi wysypała się przeprowadzka do Chin, Zwolińskiemu mogły tylko opaść ręce. Ewidentnie nadchodził jego czas w Pogoni, w pierwszych dwóch kolejkach strzelił dwa gole, a tutaj okazuje się, że wraca konkurent numer jeden. Nawet nie tyle konkurent, co rywal bez konkurencji. Łukasz zacisnął jednak zęby i choć w następnych sześciu kolejkach do bramki nie trafił, to jednak ostatnio znów wrócił na właściwe tory. Najpierw dwie sztuki z Zawiszą, potem wykorzystanie błędu Rzeźniczaka i trafienie z Legią. Niektórzy apelują już, by Nawałka miał 21-latka na uwadze, my – jak zwykle – jesteśmy pierwsi do studzenia nastrojów, ale jednego ukrywać nie zamierzamy – Zwoliński ma prawo się podobać. Jest skuteczny, gra lewą i prawą nogą, potrafi się zastawić, wie, jak odnaleźć się w polu karnym… Pytanie tylko, jak na dłuższą metę będzie wyglądała jego współpraca z Robakiem. Na razie Marcin zmaga się z urazem stawu skokowego, ale jak tylko wróci do gry, to Kocian będzie miał prawdziwy „Luxusproblem”.
Fot. FotoPyK