– Wszyscy na tych samych zasadach. Trener będzie mógł prowadzić tylko jeden zespół w tej samej klasie rozgrywkowej na rundę. Jeśli klub będzie chciał zapis ominąć i zatrudnić trenera w roli np. magazyniera, to tym magazynierem rzeczywiście zostanie, bo zawiesimy mu licencję. Po co mu ona do wykonywania akurat tej funkcji? W ustawie będzie zapisane, że runda trwa od początku sezonu do końca roku, czyli runda 1 to kolejki 1-19. Runda 2 rozpoczyna się z początkiem pierwszej kolejki w 2015 roku – tłumaczy dziś na łamach Przeglądu Sportowego Zbigniew Boniek, pod którego przewodnictwem toczą prace nad zmianą przepisów dotyczących zatrudniania trenerów, mające ukrócić dzisiejsze patologie. Zapraszamy na czwartkowy przegląd najciekawszych materiałów piłkarskich w codziennej prasie.
FAKT
Naprawdę interesująco zapowiada się, na pierwszy rzut oka, dzisiejsze wydanie Faktu. Pierwsza strona i tekst: Boniek zrobi porządek z trenerami. Szerzej zacytujemy ten materiał z Przeglądu Sportowego. Tutaj tylko w skrócie: w PZPN spotkali się przedstawiciele Komisji Technicznej, środowiska trenerskiego i Piłkarskiej Ligi Polskiej. Ustalali treść nowej uchwały o kryteriach zatrudniania trenerów. – Niech trenerzy nie będą tacy pazerni. Skoro klub ich zwalnia i daje odszkodowanie to niech sobie odpoczną, a dadzą popracować innym – sugeruje wiceprezes PZPN Antoni Piechniczek. Na dziś prawo jest mocno nieprecyzyjne, bo wszystko co zakazane łatwo da się obejść. W PZPN zdają sobie z tego sprawę.
„U Nawałki bez zmian”. O co chodzi?
W piątek wyśle powołania do zagranicznych klubów, w których grają reprezentanci Polski. Trener biało-czerwonych nie szykuje żadnych niespodzianek.– Nie potrzeba nam rewolucji. W piątek wyjawię nazwiska, ale proszę nie szykować się na większe niespodzianki – powiedział Faktowi Nawałka, który przyjechał do Warszawy, gdzie naradza się ze swoim sztabem szkoleniowym. W kadrze nie zabraknie oczywiście największych gwiazd z Robertem Lewandowskim (26 l.) na czele, ale na pewno możemy się też spodziewać przyjazdu z chińskiego Guizhou Renhe Krzysztofa Mączyńskiego (27 l.), jednego z bohaterów spotkania ze Szkocją, w którym zdobył swojego debiutanckiego gola w kadrze. Nadal nie zobaczymy w kadrze Jakuba Błaszczykowskiego (29 l.), który dopiero wraca do treningów z zespołem.
Wielkich szczegółów nie dostaliśmy, ale – uwaga – na stronie obok mamy coś nietypowego. „Śmiertelne zagrożenie”. Ekstraklasa boi się wirusa Ebola. Czyżby? Poczytajmy:
W polskich klubach zastanawiają się na razie, co robić. – Podniósł pan ważny temat. Liga jeszcze trwa, ale przed zakończeniem pierwszej rundy na pewno będziemy rozmawiać z dwójką naszych zawodników z Afryki na ten temat – tłumaczy Wojciech Borecki (59 l.), prezes Podbeskidzia. W bielskim klubie, podobnie jak w Koronie Kielce, gra dwóch zawodników z Czarnego Lądu. To Frank Adu Kwame (29 l.) z Ghany i Idrissa Cisse (24 l.) z Senegalu. Obaj w kontraktach mają zapis mówiący o tym, że klub pokrywa im koszty wylotu do domu w okresie świąteczno-noworocznym. – Nikt z klubu nie rozmawiał ze mną na temat wyjazdu zimą do mojego kraju – przyznaje z kolei obrońca kielczan Boliguibia Ouattara (26 l.). Piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej wie jedno, w grudniu na pewno poleci do domu. – Wybrzeże zamknęło granicę lądową z Gwineą i Liberią. Nie notuje się u nas przez to przypadków zarażenia ebolą, choć strach jest. Ja nie mam obaw przed wyjazdem i nie rozumiem, jak można potem zabronić komuś treningów? Są przecież testy czy badania medyczne. Muszę wracać do Abidżanu…
Na kolejnych stronach trochę o Legii i Lechu. Najpierw drobna akcja paparazzi. Jakub Kosecki stroi się na mecz jak na imprezę – taki tytuł, no i zdjęcie u fryzjera. Kosecki robi włosy, a Legia celuje w dublet. Leśnodorski podkreśla, że chce wygrać każdy mecz i każde możliwe trofeum. Mają o co grać również w Poznaniu. Piłkarze Lecha za triumf w Pucharze Polski mają obiecany milion złotych do podziału.
– Mecz z Jagiellonią jest dla nas najważniejszy z tych, które pozostały do końca roku – mówi trener Maciej Skorża przed starciem w 1/8 finału. Szefostwo Kolejorza już dawno zrezygnowało z płacenia zespołowi wysokich nagród za poszczególne mecze. Woli zmotywować piłkarzy oferując premie za poszczególne cele. Latem lechici mieli obiecany milion złotych za awans do fazy grupowej Ligi Europy. Po raz trzeci z rzędu nie potrafili jednak przeskoczyć trzeciej rundy tych rozgrywek. Teraz mogą to odrobić w Pucharze Polski, bo za zdobycie tego trofeum mają obiecane podobne pieniądze.
GAZETA WYBORCZA
Na łamach Gazety Wyborczej Michał Szadkowski rozmawia dziś z przewodniczącym sejmowej komisji sportu, Ireneuszem Rasiem. “Nie rozumiem PZPN, który gorliwie domaga się dopuszczenia na stadionach rac. Najpierw niech przekona UEFA i FIFA, a potem wnioskuje o zmianę”.
W Sejmie jest już nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Dlaczego trzeba ją zmienić?
– Obowiązująca ustawa powstała w 2009 r. w sytuacji, gdy infrastruktura była beznadziejna, a my przygotowywaliśmy się do Euro 2012. Dziś mamy coraz lepszy monitoring, organizatorzy coraz lepiej współpracują ze służbami odpowiedzialnymi za porządek. Zauważyliśmy, że stadion im bardziej wypełniony, tym bezpieczniejszy. Poprzednia ustawa stawiała jednak bariery Polakom i obcokrajowcom, którzy chcieli obejrzeć mecz, bo wymagała wyrobienia karty kibica. Uznaliśmy, że można od tego odstąpić, zachowując pełną identyfikację ludzi wchodzących na stadion. Bilet pozostanie numerowany i związany z miejscem; żeby go kupić, trzeba będzie podać numer PESEL, będzie ważny tylko z dokumentem ze zdjęciem. Otwieramy się na sezonowego kibica, który nie kupuje karnetu na cały sezon, ale na przykład wyjechał do innego miasta i chce obejrzeć mecz. Doświadczenia ostatnich lat pokazują też, że działania niepożądane przenoszą się poza stadiony. Chcemy wyeliminować z trybun tych, którzy chuliganią w czasie zorganizowanego wyjazdu kibiców.
Jeśli policja znajdzie przy nich niebezpieczne narzędzia, to sąd będzie mógł ich ukarać zakazem stadionowym?
– Służby, które je zabezpieczą, będą mogły wnioskować do sądu o taką karę. Sąd zdecyduje też, czy dodatkową karą dla ludzi, którzy na przykład okradli stację benzynową, nie powinien być zakaz stadionowy. Oczywiście oprócz grzywny czy ograniczenia wolności.
SPORT
Sport jak zwykle zaskakuje okładką.
Choć w jakimś sensie jest to wydarzenie. Janczyk strzela!
– Liczę, że w Pucharze Polski zagra w końcu od pierwszych minut – zapowiadał na naszych łamach Dawid Janczyk i się doczekał. Po 1264 dniach napastnik znów zagrał w wyjściowym składzie polskiej drużyny. – Jego dyspozycja się wyraźnie poprawiła, dlatego teraz dostał szansę – przyznał Angel Perez Garcia. Janczyk aż kipiał chęcią udowodnienia, że nie zapomniał jak się gra w piłkę. Napastnik był niezwykle aktywny, wściekał się na kolegów z zespołu, gdy niedokładnie podawali piłkę. Piast wyszedł na prowadzenie jednak dzięki komuś innemu. Gerard Badia precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego uradował miejscowych kibiców, lecz gospodarze na tym nie poprzestali. Najpierw trafił Badia, a potem Janczyk strzelił długo oczekiwanego gola. – Dziękuję wszystkim ludziom, którzy we mnie wierzą. Powolutku wracam. Chcę jeszcze strzelić gola dla córeczki – przyznał w przerwie Janczyk i słowa dotrzymał, wykorzystując rzut karny w drugiej połowie. GKS dobił i ośmieszył Konstantin Vassiljev. Estończyk trafił do bramki z ponad 40 metrów, lobując bezradnego Emilijusa Zubasa! Goście nie potrafili się podnieść po takim nokaucie. Piast w ćwierćfinale zagra więc z Podbeskidziem.
Sport rozkłada dziś też na czynniki pierwsze drużynę Ruchu Chorzów, wypisując siedem grzechów głównych. Brzmi to tak: 1. Ofiara własnego sukcesu. 2. Zużycie materiału. 3. Chybione transfery. 4. Złe przygotowanie. 5. Problem mentalny. 6. Niepotrzebne zamieszania. 7. Brak świeżej i młodej krwi.
4. Złe przygotowania
Temat zagadka. Badania, monitoring zawodników czy dobór odpowiednich obciążeń dokonywał zarówno Waldemar Fornalik, jak i Jan Kocian. Niby wszystko jest w porządku, ale ewidentnie widać, że piłkarze nie są tak dynamiczni jak w poprzednim sezonie. – Proszę popatrzeć, kiedy Ruch traci najwięcej bramek? W końcówkach spotkań. Już tyle punktów przez to uciekło. Zespół się cofa i ma problem z koncentracją. Skrzydłowi także nie grają tego, z czego słynęli, boki to zawsze była siła Ruchu.
Koszmar wrócił? Górnik znów traci mnóstwo goli.
Wiosną zabrzanie siedem razy stracili w jednym meczu po trzy gole, w tym raz w dwóch spotkaniach z rzędu. Defensywa była ich największą bolączką i nad tym trenerzy Górnika przede wszystkim pracowali podczas letniej przerwy. Wydawało się, że osiągnęli cel. Drużyna w pierwszej fazie sezonu traciła najmniej goli w lidze, wszyscy chwalili pomysł gry z trójką środkowych defensorów. – Górnik ma do tego odpowiednich wykonawców – tak mówili niemal wszyscy eksperci. I nagle gra defensywna drużyny rozsypała się niczym domek z kart. W dwóch ostatnich meczach granych na Roosevelta Górnik stracił dziewięć goli. Można w ciemno założyć, że w historii coś takiego nie miało miejsca. I niewielkie to dla drużyny pocieszenie, że dwa z nich to trafienia samobójcze. – Piłki grane przez Podbeskidzie na wysokich piłkarzy z przodu siały popłoch w naszej obronie. W II połowie dokonaliśmy korekty w ustawieniu, wyglądało to lepiej, ale skutek był taki sam jak przed przerwą, czyli dwie stracone bramki.
Trwają roszady w pierwszoligowym GKS-ie Katowice. Jego trenerem został wczoraj Artur Skowronek. Na przygotowanie drużyny do pierwszego meczu ma niespełna trzy doby.
Na przygotowanie drużyny do pierwszego meczu ma pan ledwie 60 godzin. Mało…
– Mało. Skupiam się więc w tej chwili na odpowiednim nastawieniu mentalnym drużyny i na dobrym uderzeniu personalnym. Przed nami – patrząc szerzej – jeszcze pięć kolejek. Niby z zespołami dołu tabeli, ale wiadomo, że z takimi też gra się trudno. Postaramy się wyszarpać jak najwięcej punktów i doskoczyć do czołówki; wyrwać GKS z marazmu.
Po meczu GieKSy z Widzewem dzielił się pan ze “Sportem” spostrzeżeniami na temat jej gry. Mówił pan wówczas o “dziurze w środku pola”.
– Nie tyle o “dziurze”, ale o współpracy między poszczególnymi liniami na boisku. Trzeba zwrócić uwagę na to, by lepiej wyglądało skracanie pola gry w wykonaniu GieKSy. Pierwszym obrońcą jest napastnik, i jeśli on skraca pole gry, musi to robić również pozostała grupa ludzi. Tego momentami brakowało, dystans między napastnikiem a linią defensywną wynosił czasami 60 metrów. Przeciwnik łatwo mijał wówczas owe pierwsze zasieki, brakowało wówczas doskoczenia do rywala. Trzeba to zdyscyplinować, by przerodziło się w agresywną – w sensie pozytywnym – grę w destrukcji.
Warto też nadmienić, że na Śląsku ruszyły we wtorek pracę przy filmie fabularnym opartym na biografii Jana Banasia. – Jego życie jest pasjonujące i pełne zwrotów – przyznaje reżyser Jan Kidawa-Błoński.
Gwiazdy – taki jest tytuł roboczy obrazu, w którym występować między innymi będą Mateusz Kościukiewicz (gra Banasia, a znany jest z główniej roli w ”Baczyńskim”), Paweł Deląg (ojciec Banasia, ”Quo Vadis”, ”Złoto dezerterów”), Magda Cielecka (matka głównego bohatera, ”Katyń”, ”Wenecja’’) czy Karolina Szymczak (dziewczyna, o którą piłkarz rywalizuje. Słynna modelka). Nad całością czuwa pomysłodawca, współscenarzysta i reżyser filmu Kidawa-Błoński, który odnosił ostatnio sukcesy. ”Skazany na bluesa” i ”Różyczka” spotkały się ze świetnym przyjęciem ze strony widzów i krytyków. Dlaczego znany filmowiec zdecydował się na upamiętnienie losów Banasia, a nie bardziej znanych polskich piłkarzy, chociażby Włodzimierza Lubańskiego? – Dlatego, że jego życie to pasjonująca, pełna zwrotów historia chłopca z biednego górniczego podwórka – tłumaczy. – To nie będzie jednak wierne odtworzenie jego losów. Pojawią się również postacie fikcyjne…
SUPER EXPRESS
Wszystko, co ważne o piłce zawiera się na dwóch stronach. Dawid Nowak na koksie. Badanie próbki B potwierdziło wstępne ustalenia – pisaliśmy o tym wczoraj, ale dobrze – zacytujmy.
W poniedziałek w obecności zawodnika w laboratorium Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie otwarto próbkę B. Choć o wynikach może poinformować tylko sam zainteresowany albo jego klub, my ustaliliśmy, że badania potwierdziły wynik próbki A. W organizmie Dawida Nowaka był stanozolol, środek służący wzrostowi siły. – W takich przypadkach przepisy są bezwzględne. Kończą się dyskwalifikacją. Od dwóch lat w górę – powiedział “SE” Michał Rynkowski (30 l.), dyrektor biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie. Wśród znajomych piłkarza krążą pogłoski, że Nowak zażywał sprowadzone z USA odżywki dla sportowców. – Jeśli to prawda i zawodnik nie znał składu tych substancji, to powinien zapytać nas albo klubowego lekarza, czy może brać takie suplementy diety – dodał Rynkowski.
Mamy też rozmówkę z Arkadiuszem Milikiem. Trzy pytania.
Goli strzelasz coraz więcej…
– Tak, ale wolałbym, żeby ludzie się tak nimi nie podniecali. A tymczasem zaraz po pucharowym meczu w internecie było o tym głośno. Ja się cieszę, że jestem doceniany, ale chcę zachować zimną głowę. Nie szukam popularności. O, choćby kwestia nominacji do nagrody Golden Boy, czyli najlepszego piłkarza młodego pokolenia w Europie. Na początku to się nawet ucieszyłem, że znalazłem się na liście, bo są tam same talenty: Januzaj, Gaudinho, Munir. Ale potem pomyślałem, że jakbym jakimś cudem wygrał to by mi przyniosło więcej szkody niż pożytku. Zacząłby się szum, a ja go nie potrzebuję. Podobno prowadzę w internetowym głosowaniu, ale ono nie ma znaczenia, bo wyboru dokonają dziennikarze. W sumie dobrze, bo na pewno postawią na kogoś innego (śmiech).
A jak przebiega aklimatyzacja w Amsterdamie?
– To świetne miasto, wielofunkcyjne. Każdy znajdzie coś dla siebie. Są i głośniejsze miejsca, i dużo spokojniejsze. W tych drugich przebywam o wiele częściej.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Trzeba zrobić porządek z trenerami.
Bo jak wiadomo jesteśmy mistrzami świata w naciąganiu prawa. Z tekstu cudów się nie dowiemy, więc zacytujmy rozmowę ze Zbigniewem Bońkiem, który przekonuje, że z cwaniactwem trudno walczyć.
PZPN zmienia przepisy dotyczące zatrudniania trenerów. Kiedy uchwała wejdzie w życie?
– Pracujemy. Za tydzień mamy konsultacje ze środowiskiem piłkarskim. Na trenerów trzeba w tym przypadku uważać, bo ich zdanie może być różne. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Przed meczem towarzyskim ze Szwajcarią we Wrocławiu na posiedzeniu zarządu przedyskutujemy sprawę dokładniej, a na następnym spotkaniu wprowadzimy ją w życie.
Jakie to będą zmiany?
– Przepisy chcemy doprecyzować i zaostrzyć. Dla nikogo nie będzie wyjątków. Wszyscy na tych samych zasadach. Trener będzie mógł prowadzić tylko jeden zespół w tej samej klasie rozgrywkowej na rundę. Jeśli klub będzie chciał zapis ominąć i zatrudnić trenera w roli np. magazyniera, to tym magazynierem rzeczywiście zostanie, bo zawiesimy mu licencję. Po co mu ona do wykonywania akurat tej funkcji? W ustawie będzie zapisane, że runda trwa od początku sezonu do końca roku, czyli runda 1 to kolejki 1-19. Runda 2 rozpoczyna się z początkiem pierwszej kolejki w 2015 roku. Jeśli trener zostanie zatrudniony po 19. kolejce, przepracuje sezon przygotowawczy, ale zdecyduje się na rozstanie z klubem przed lutową 20. kolejką, to nadal może podjąć pracę w innym zespole.
To wszystko?
– Dyskutujemy nad minimalną długością kontraktu. Zobaczymy, czy będzie to runda, czy rok. Jeśli pacjent jest chory, to nie zostanie uleczony przez nowego lekarza w dzień. Selekcjonera Fornalika trzymałem do końca. Nie zmieniałem co chwila opinii, dlatego wiedział na czym stoi. Respektowałem jego kontrakt i zdanie. Nie udało się awansować na mundial, ale rozstaliśmy się na normalnych zasadach.
Wspominaliśmy już przy przeglądaniu Faktu, że Legia nie zamierza odpuszczać Pucharu Polski. Ale jeszcze ciekawiej brzmi informacja od Leśnodorskiego o ofertach zagranicznych za Żyrę.
Zbliża się zima, czyli czas transferów. Czy Michał Żyro odejdzie?
– Michał jest gotowy do wyjazdu pod względem fizycznym i mentalnym, ale nie ma presji. Umówiliśmy się, że jeśli ma odejść, to do poważnego klubu. Oferty są, najwięcej z Anglii. Jeśli zostanie, tragedii nie będzie. Przedłużymy kontrakt, który kończy mu się w czerwcu 2016 r.
Jakub Kosecki?
– To chłopak działający pod wpływem emocji i do zimy wszystko może się kilka razy zmienić. Dwa lata temu sam wygrał Legii mistrzostwo. Bazuje na indywidualnych popisach, choć ostatnio się stara – wraca, pomaga w obronie i podaje. Wcześniej narzekał, teraz pokazuje charakter. Łatwo nie ma, bo dobrze grają Żyro, Kucharczyk i Guilherme.
Zadziwia pana postęp Michała Kucharczyka?
– Nie. Wielu zawodników zrobiło postęp i to nie jest przypadek, ale efekt indywidualnej pracy trenerów od przygotowania taktycznego. Michał wreszcie wie, gdzie biegnie i dlaczego akurat tam. Są zawodnicy, którzy sami kreują sytuacje, inni muszą mieć sprecyzowane zadania. Jeden jest mistrzem techniki, drugi świetnie wygląda pod względem fizycznym. Michał może biegać bez odpoczynku, wśród skrzydłowych to najlepszy obrońca ligi. Z naszej lewej strony nie padają gole. Tomek Brzyski ma swoje lata, nie jest szybki, ale nie zostaje jeden na jednego. Kucharczyk zawsze wraca i go asekuruje.
Lech gra najważniejszy mecz w tym roku. O milion.
– Przychodząc do Poznania, już podczas pierwszej rozmowy w szatni postawiłem przed piłkarzami zadanie zdobycia krajowego pucharu – zaznacza Skorża, który ma szansę wygrać to trofeum po raz czwarty w karierze trenerskiej. – To dla nas kluczowy moment sezonu, bo możemy przybliżyć się do celów, które przed nami, albo skomplikować sobie sytuację – podkreśla poznański szkoleniowec. Mecz z Jagiellonią nie będzie jednak spacerkiem. Zwłaszcza, że Skorża jedynej porażki jako trener Lecha doznał właśnie przeciwko tej drużynie – we wrześniu przegrał w Białymstoku starcie ligowe 0:1. – To będzie zatem dla mnie okazja do udanego rewanżu – mówi opiekun wicemistrzów Polski, który bardzo docenia przeciwnika. Uważa, że odejście Daniego Quintany wręcz zadziało bardzo pozytywnie na ekipę białostocką. – Jagiellonia bez Daniego jest trudniejszym przeciwnikiem. W tej chwili akcenty w grze rozkładają się równomiernie na wszystkich piłkarzy. Już nie ma sytuacji, że Dani na przykład zwolniony z obowiązków defensywnych i dzięki temu można było znaleźć wyrwę w szykach obronnych. Choć oczywiście jasne, że w ofensywie to był piłkarz, który kiedy nie szło, sam mógł coś stworzyć…
Michał Probierz ma wątpliwość odnośnie regulaminu Pucharu Polski. Nie podoba mu się, że jego zespół znów gra na wyjeździe. – To że w regulaminie napisane jest z gwiazdką, że mecz między klubami z jednej klasy rozgrywkowej odbywa się na stadionie zespołu, który był wyżej w tabeli poprzedniego sezonu, nie jest fair. Bardziej sprawiedliwe byłoby losowanie – uważa Michał Probierz.
Później jeszcze trochę ligowej drobnicy:
– Zieliński dostanie nowy kontrakt w Śląsku
– Nawałka stawia na stabilność w powołaniach
– Dawid Nowak zostanie Zawieszony
– Guerrier odzyskał zaufanie i rozkręca biznesy.
– Oczywiście cieszę się, że wygraliśmy, ale to mnie nie satysfakcjonuje. Wiem, że potrafię grać znacznie lepiej. Niestety ostatnio brakuje mi koncentracji. Myślę o różnych sprawach: życiu, biznesie, Wiśle. Muszę wreszcie w stu procentach skupić się na piłce – mówi skrzydłowy. Faktycznie, życie Haitańczyka nie ogranicza się tylko do futbolu. Nie jest bowiem typem piłkarza, który po treningu wraca do domu i ogląda film za filmem. Lubi turystykę. Był już w Zakopanem i Oświęcimiu. – Po Tatrami bardzo mi się podobało. A wizyta w obozie koncentracyjnym, o którym dowiedziałem się z internetu była wstrząsająca – opowiada Guerrier. Haitańczyk próbuje także sił w biznesie. Na portalach społecznościowych chwali się zdjęciami ubrań ze swojej o kolekcji – DG77 (inicjały i jego numer na koszulce).