Nazwa sugeruje szczytny cel i wielkie ideały: Football Against Racism in Europe. A jednak, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej mówi wprost – FARE to wielki problem europejskiej piłki. Jedni uważają, że bez nich futbol na naszym kontynencie zostałby przejęty przez członków Ku Klux Klanu, albo chociaż organizacji neonazistowskich, drudzy sądzą, że robią więcej złego, niż dobrego. Jedni pokazują setki akcji antyrasistowskich, które udowadniają, że futbol łączy a nie dzieli, drudzy wskazują na wyolbrzymianie, przewrażliwienie i wewnętrzną sprzeczność – walcząc o wyrzucenie polityki ze stadionów coraz mocniej ją na nie wprowadzają.
Czym właściwie jest FARE? “Kongres założycielski” tej organizacji to wiedeńskie spotkanie organizacji piłkarskich i związków samych zawodników, a także “grup kibiców”, które odbyło się w 1999 roku. Efektem owej debaty było powołanie specjalnej grupy zajmującej się wyłącznie krzewieniem tolerancji i zwalczaniem rasizmu na piłkarskich trybunach i boiskach. Sformułowano bliskie cele – między innymi przeprowadzenie w duchu fair play i wzajemnego szacunku nadchodzących mistrzostw Europy w Belgii i Holandii, oraz dalekosiężne plany, które zakładały całkowite wyeliminowanie ze stadionów jakiejkolwiek polityki czy tożsamości. Hasło federacji to “we are the football people”, co dość jasno definiuje założenia FARE – jesteśmy ludźmi piłki, więc resztę epitetów – czy to określanie narodowości, czy też płci albo rasy należy pominąć.
Już tutaj organizacja spotyka się ze sporą krytyką, przede wszystkim ze strony środowisk kibicowskich. Według fanatyków nachalna promocja wyrzeczenia się tożsamości pod płaszczem tolerancji i równości to nic innego jak lewicowa polityka uprawiana na stadionach przez samą organizację FARE. Do tego dochodzi kwestia powiązań z Unią Europejską – choćby poprzez wystąpienia w Parlamencie Europejskim. Krytycy wskazują, że kompletna apolityczność powinna również wymuszać neutralny stosunek do takich politycznych tworów jak wspomniana UE.
@KoltonRoman Święta racja,Fare to dzisiaj wielki problem piłki europejskiej,mylenie rasizmu z Historią ,w tym przypadku ich kompromituje.
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) October 24, 2014
Druga strona medalu? Nawet jeśli zarzucimy FARE brak równowagi w zwalczaniu haseł z różnych stron sceny politycznej (o ile znajdziemy donosy na flagi z hasłem “good bye left side”, nie ma podobnych przy “good bye white pride”), nie ulega wątpliwości, że ich skrzywienie jest całkiem uzasadnione. Problemem stadionów nadal nie jest agresja ze strony czarnoskórych zawodników czy kibiców, ale w ich kierunku.
Naturalnie przy ocenie działalności całej organizacji główną rolę odgrywają… poglądy polityczne oceniającego. Z drugiej strony jednak, dość łatwo możemy wypunktować wyjątkowo bezsensowne decyzje FARE, z których najświeższy donos na Legię nie jest wcale najbardziej absurdalny.
Sami pisaliśmy jakiś czas temu, gdy FARE dopatrzyła się rasizmu podczas meczu Polski z Ukrainą: Przy okazji, wyrazimy zdziwienie: do jakich incydentów rasistowskich miałoby dojść, kiedy na stadionie przebywają tylko i wyłącznie przedstawiciele jednej rasy? „Ty białasie”? Coś w tym stylu? U Ukraińców żaden Murzyn nie grał, u nas tym razem też nie. Sędzia – ewidentny bieluch. W kogo miałby ten rasizm być wymierzony? Do zastanowienia się: czy w sprzeczce dwóch białych mężczyzn mogą paść obelgi natury rasistowskiej? Odbija już wszystkim od tej poprawności.
A to przecież ledwie wierzchołek działalności. Z wciąż świeżych spraw – FARE była odpowiedzialna m.in. za kary dla Ukraińców za wygwizdywanie Ukraińców tamtejszego farbowanego (przy okazji czarnoskórego) lisa, to ich delegat doniósł również o “szerzących nienawiść” naklejkach sprzedawanych na i w bezpośrednim sąsiedztwie obiektu – najpierw na meczu Śląska Wrocław, a następnie podczas spotkania Lecha Poznań. Ci ostatni zostali ukarani za owe naklejki grzywną. Co znajdowało się na tych “rasistowskich” gadżetach? Naturalnie hasło “good night left side”…
Działalność europejskiej federacji pod tym względem zazębia się zresztą z inicjatywami podejmowanymi przez współzałożyciela i składową sieci FARE – rodzime “Stowarzyszenie Nigdy Więcej”. Tego zaś polskim kibicom przedstawiać nie trzeba, wystarczy przypomnieć ich najsłynniejszą akcję (KLIK!). Kiedyś bardzo dokładnie polską gałąź FARE prześwietlił Antoni Bohdanowicz na łamach natemat.pl. Cały artykuł znajdziecie TUTAJ, poniżej zaś bardzo wymowny fragment:
UEFA trzyma nad polskim stowarzyszeniem parasol ochronny. Gdy zapytałem UEFA, czy może polskie kluby skarżyły się na “Nigdy więcej” szybko otrzymałem maila. Nie z UEFA. Z “Nigdy więcej”. Pytano mnie, dlaczego się zajmuję tą sprawą.
Zostawiając jednak temat “Nigdy Więcej”, które jest jedynie częścią FARE – jakie właściwie perspektywy ma ta organizacja i czym zajmuje się w dzisiejszym futbolu, w której ze świecą trzeba szukać drużyny jednolitej rasowo?
Pewien trop daje kara dla Bayernu Monachium, który po donosie FARE został ukarany przez UEFA za “homofobiczny” transparent “Gay Gunners” odnoszący się do zawodników Arsenalu. Celtic został z kolei skarcony za flagi Palestyny. Do organizacji wpływają kolejne informacje: kibice Norwich obrażali w homofobiczny sposób piłkarzy Birmingham, fan Gillingham został obrażony w rasistowski sposób przez piłkarza Peterborough, gdzieś jakiś transparent, jeszcze gdzie indziej gwizdy na czarnoskórego gracza. I tak dalej, i tak dalej.
Donos na Legię nie jest w tej wyliczance ani szczególnym zaskoczeniem, ani wielkim skandalem. Biorąc pod uwagę jak błahe sprawy FARE przedkłada przed oblicze organów dyscyplinarnych UEFA, flaga “Wilno Lwów” wręcz musiała stać się przedmiotem debaty. Przypomnijmy: postawiono zarzut “reprezentowania rewizjonistycznych żądań polskich radykalnych nacjonalistów”.
Tu jednak mamy same dobre wiadomości. Rozsądkiem wykazał się bowiem zarówno prezes Leśnodorski, jak i prezes Boniek. Ten pierwszy na oficjalnej stronie legia.com przekonywał, że cała sprawa kompromituje rzeczywiste działania podejmowane w ramach walki z rasizmem. – Ten donos jest tak absurdalny w swojej treści i formie, że aż trudno uwierzyć, że traktuje się go jako poważny element systemu dyscyplinarnego UEFA.
Boniek dołożył list do władz UEFA, w którym tłumaczył polskie sentymenty do Lwowa i Wilna. – To na tych ziemiach rodzili się i tworzyli wspaniali pisarze, poeci, wojskowi. Tacy jak Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, noblista Czesław Miłosz czy twórca niepodległej Polski – marszałek Józef Piłsudski. We Lwowie na początku ubiegłego stulecia rodziła się polska piłka nożna. Właśnie w tym mieście urodził się Kazimierz Górski – najwspanialszy trener w historii naszego futbolu. Po geopolitycznych zmianach w 1945 r. te ziemie i te miasta są dla nas tylko sentymentalnym wspomnieniem czasów, której już nie wrócą – pisze Boniek, którego list cytuje Interia.
Czy Legię może spotkać kara? Cóż, skoro Lech dostał grzywnę za naklejki, to i Legia może zapłacić. Pocieszająca jest za to jedność środowiska, które w tej sytuacji zachowało się wyjątkowo rozsądnie i solidarnie. I dobrze.
Fot.FotoPyK