Reklama

Herkules, trzy szybkie i czerstwa buła czyli jesienna zadyma dymna

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2014, 15:33 • 9 min czytania 0 komentarzy

13 kolejka przypominała słabego hamburgera: z wierzchu czerstwa buła (GKS Bełchatów – Górnik Zabrze), na dole buła rozmoknięta (Ruch – Korona), w środku przyzwoita wołowina (Wisła-Podbeskidzie i Lechia-Śląsk), rozciapany ogórek (Lech-Górnik Łęczna), chrupiąca cebula (Pogoń-Cracovia), sałato-zapychacz (Piast-Jagiellonia) i wodnisty sos z przebłyskami smaku (Legia-Zawisza). Głodny kibic zje i nawet mu kubki smakowe nie zastrajkują, ale absmak jakiś w ustach zostaje i przez pół nocy odbija się człowiekowi tęsknotą za daniami prostymi, lekkostrawnymi jak golonka z pieca lub film „Herkules” z Dwaynem Johnsonem w roli tytułowej.

Herkules, trzy szybkie i czerstwa buła czyli jesienna zadyma dymna

GKS BEŁCHATÓW – GÓRNIK ZABRZE 1:0

To nie był dobry mecz. Był lepszy niż sędziowanie, ale to wciąż nie był dobry mecz. Debaty, kto zasłużył na koguta trwały bardzo długo i w końcu zapadła decyzja, żeby tym razem kogutowi wręczyć piłkarza. Do uroczystości nie doszło, bo kogut nie mógł się zdecydować, czy woli Romana Gergela czy Arkadiusza Malarza.

WISŁA KRAKÓW – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 3:2

Początkowo wszystko szło po staremu: niewykorzystane sytuacje Wisły, dzwon, próba gonienia wyniku…

Reklama

No to po zabawie – westchnąłem, nauczony doświadczeniem.

Drugi dzwon.

Masz rację, po meczu – zgodził się Głos Wewnętrzny – To który z nas idzie po piwo?

Lenistwo ma swoje dobre strony – żadnemu się nie chciało schodzić do sklepu, więc obaj obejrzeliśmy, jak Wisła podnosi się z kolan, ociera krew z twarzy, chwyta Podbeskidzie za gardło i wypłaca mu trzy szybkie. Podbeskidziu, któremu dotąd nie potrafiła u siebie strzelić bramki. Czyżby w Wiśle rzeczywiście coś się zmieniało?

A propos zmian – może by tak zmienić w Krakowie spikera? Jeden Hadaj w lidze wystarczy.

LECHIA GDAŃSK – ŚLĄSK WROCŁAW 1:4

Reklama

Miał być mecz kolejki i był mecz kolejki – pięć bramek, błędy sędziowskie, Flavio Paixao upierający się, ze strzelił cztery bramki i może lepiej zgódźmy się, zanim podbije stawkę i zacznie twierdzić, że pięć. Plus kontrowersja przy rzucie karnym…

Kontrowersja? – wzruszył ramionami Głos Wewnętrzny – Pierwsza powtórka, ujęcie od tyłu, Borysiuk trafia Milę w kostkę, 15 sekund rozważań, dziękuję uprzejmie.

Fajną drużynę stworzyłem – powiedział w przedmeczowym wywiadzie trener Pawłowski. I rzeczywiście, nie da się ukryć.

Że fajną?

I że stworzył.

PIAST GLIWICE – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 0:2

Pozbawiony Gerarda Badii Piast traci na wadze tyle, ile ważny wymieniony piłkarz, ale na pomysłowości i skuteczności traci ze trzy razy więcej. Oraz dwie bramki. Nie wszystko da się załatwić Wilczkiem, nawet jeśli pomagają mu Sasza Żivec (ciekawy zawodnik swoją drogą) i zaskakująco ofensywny Adrian Klepczyński. Jagiellonia grała swoje, a Piast… Piast w sumie też grał swoje, więc wycieczka bezrobotnych wykupiła bilet grupowy do Gliwic, bo skoro Lechia zapowiedziała, że trenerzy Unton i Kalkowski zostają do końca rundy, to trzeba pokładać nadzieję w działaczach Piasta, tu jest moje CV i w razie czego nie będę się upierał przy transferach, a i z premii coś opuszczę…

POGOŃ SZCZECIN – CRACOVIA 2:1

Pogoń nie grała źle, Cracovia nie grała źle, Murayama grał dobrze, Rymaniak grał bardzo dobrze, a na bandach reklamowych świecił się napis: „Grunt to nawóz”. Wszelkie podobieństwa napisu do gry obu zespołów są jak najbardziej przypadkowe, wiec pewnie bandom reklamowym chodziło o sędziego liniowego, który przegapił spalonego Murayamy przy 2:0.

Ale co wy tu ciągle o tym spalonym? – dziwił się prezes Boniek – Co to ma za znaczenie? A kto rysował linie? A może one były krzywe?

Raz na wozie, raz nawozem… – westchnęli filozoficznie piłkarze Cracovii, bo przecież nie będą się kłócić z prezesem, zwłaszcza, że ich prezes też jest z Bydgoszczy.

LECH POZNAŃ – GÓRNIK ŁĘCZNA 1:0

Jestem taaaaka… – śpiewała w czasie meczu buła – Jestem taka zmęczona aa!

Prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające, czy Lech, mecząc bułę, naruszył przepisy prawa lub normy życia społecznego.

Bolą mnie ręce! – jęczała buła – Boli mnie cała głowa!

A nas bolą oczy – ripostowali kibice.

Tyyyyle dzisiaj! Tyle się dzisiaj stało! – buła nie dawała za wygraną.

To chyba oglądaliśmy inny mecz – uznali kibice – Bo w naszym stała się jedynie bramka Keity, a i to dopiero w końcówce.

Na szczęście za tydzień Lech gra ze Śląskiem i na pewno będzie się działo

ZAWISZA BYDGOSZCZ – LEGIA WARSZAWA 2:1

Pierwszych trzydziestu minut nie było, drugie należały do Legii, trzecie do Zawszy, a Głos Wewnętrzny pokłócił się z Opinią Publiczną, czy bohaterem meczu był Jakub Rzeźniczak…

Który Jakub Rzeźniczak? – zapytała Opinia Publiczna – Ten strzelający bramkę czy ten, którego Kadu robił w naleśnika jak przedszkolaka?

… czy może sędzia Musiał i czy „grillowanie” przez Kolegium Sędziów niemal rocznym odsunięciem od meczów Legii mogło mieć wpływ na decyzje arbitra. Do sporu dołączyli kibice Legii oraz kibice Zawiszy, epitety słały się na chłopa wysoko, a w kącie stał Tuliusz Intrygantus i wrednie zacierał łapki.

RUCH CHORZÓW – KORONA KIELCE 0:1

Korona odbiła się od dna. Dosłownie – awansowała na 14. miejsce oraz w przenośni – odbiła się od Ruchu, który wczoraj bolał w oczy, prezentując takie dno, że ićstont. Strzały po winklach, zadyszka w obronie, odruchowy „w tył zwrot”, gdy piłka trafiała do Starzyńskiego, bo wiadomo, było że spieprzy i odruchowe „Nie no, spalą nas…”, gdy do piłki dobiegał Piotr Stawarczyk.

Myślę, że rozegraliśmy dzisiaj dobry mecz – powiedział trener Tarasiewicz, który źle myślał, bo Korona grała tak samo źle, jak dotychczas, tylko Ruch grał jeszcze gorzej niż Korona.

O ile w pierwszej połowie więcej z gry miała Korona, to potem mecz był pod naszą kontrolą – uznał trener Waldemar Fornalik i podobno trzy osoby w to uwierzyły.

Cztery!

Tomasza Fornalika nie liczymy, bo on to ma w umowie.

BRAMKA KOLEJKI

Przez krótką chwilę w rywalizacji brała udział bramka Łukasza Burligi, gdzieś w tle mignęła główka Andrei Prokicia, ale potem przyszedł Muhamed Keita i pozamiatał.

KIKS KOLEJKI

Dariusza Pietrasiaka nie bierzemy pod uwagę, Thiago Valente – ewentualnie, ale akurat nie za gola samobójczego, Ariel Borysiuk nie dotarł nawet do ćwierćfinału, para taneczna Buchalik-Sloboda nie odpadła chwilę później, tuż przed Alberto Cifuentesem. W ścisłym finale spotkali się Maciej Sadlok, który cały mecz grał jak waltornia, a przy rzucie karnym popisał się głupotą rodem z podstawówki oraz Piotr Stawarczyk, który tylko fuksem (czytaj; sędziowie byli ślepi) nie wyleciał z boiska, a potem zawalił krycie przy golu, odbierającym Ruchowi punkty. Wygrywa jednak Sadlok, bo Stawarczyk może się usprawiedliwiać „bitewnym szałem”, a Sadlokowi w czasie meczu tłumaczyli wszyscy, z sędzią Borskim na czele i jak grochem o ścianę.

TRENER KOLEJKI

Franciszek Smuda – za to, że pozbierał Wisłę, która ostatnimi czasy jeśli nie strzelała paru „setek” i dostawała dzwona, to pękała i rzadko udawało się jej pozbierać do przysłowiowej tak zwanej kupy. Za to, że pozbierał Wisłę, która jeszcze przewie bała się Podbeskidzia. I za to, że po owym pozbieraniu w grze Wisły nie było widać nerwów, tylko spokojną powtarzalność.

DO ZAPAMIĘTANIA

Termin następnego El Granclasicoderbiłobosiunormalniecudawianki, żeby spróbować uniknąć histerycznego pompowania balona całej medialnej otoczki związanej z tym wydarzeniem marketingowym meczem.

DO ZAPOMNIENIA

„Strzały” spikera Wisły Kraków w Dariusza Pietrasiaka. „– Emilian! – Co? – Hahahaha!”, które załatwiło kiedyś Emiliana Dolhę, przeszło do klasyki stadionowej szydery, ale było dowcipne i przede wszystkim „oddolne”, wykrzyczane z trybun, a nie ze służbowego mikrofonu. „Time to say goodbye” puszczone po meczu, wyrzucającym Cracovię do I ligi było złośliwe, ale derbowo celne. To jednak, co robił wiślacki spiker w piątek było… było małe.

RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY

Pan sędzia Złotek (GKS_B-GZ) za swoje grzechy minus trzy dioptrie, za ślepego liniowego minus pięć, razem minus osiem.

Pan sędzia Borski (WK-PBB) – pierwszy karny ewidentny, drugi – początkowo z gatunku „chunołs”, ale zastosowanie lupy pomogło rozstrzygnąć wątpliwości i pogratulować arbitrowi. Niestety w innych sprawach pan Borski już taki uważny nie był i czasem jak zagwizdał to ręce opadały. Minus pięć dioptrii.

Pan sędzia Frankowski LG-ŚW) – minus dziesięć dioptrii za niewywalenie Dudu na zbitą czerwień, spalonego przy 0:3 i ogólne rozkojarzenie.

Pan sędzia Raczkowski (PG-JB) w zasadzie nieźle, ale ta ręka Dzalamidze… Minus cztery dioptrie.

Pan sędzia Kwiatkowski PSz-C) był troszkę przewrażliwiony i gwizdał rzeczy, na które w zeszłym sezonie nie zwróciłby uwagi, ale wszystko mieściło się w normie i gdyby tylko miał sprawnego liniowego – byłyby minus dwie dioptrie. A jest minus siedem.

Pan sędzia Marciniak (LP-GŁ) – minus dwie dioptrie, głównie za niekonsekwencję.

Pan sędzia Musiał (ZB-LW) – minus dwie dioptrie, bo uważniejszy był niż dotąd, a za sytuację z Broź-Kadu… Z jednej strony bardzo to „miękkie” było, z drugiej jednak, Broź wcale nie zastawiał piłki, ale celowo wjechał w biegnącego przeciwnika, mając w nosie, gdzie jest balon i dokąd się turla. No, ale z trzeciej… I tak sam ze sobą gadam od niedzieli, pamiętając w dodatku o specyfice sytuacji Musiał-Legia. W sumie minus sześć dioptrii, niech już będzie moja strata.

Pan sędzia Gil (RCh-KK) niby gwizdał nieźle, tu drobiażdżek, tam głupstewko, nie ma się o co przyczepić, aż tu nagle – JEB! Rozumiem, że mecz, że emocje, że Trytko lubi symulować i pięć minut wcześniej próbował wyżebrać karnego, ale w 34 minucie to był karny wielkości Giewontu, a sędziów było tam dwóch! Minus pięć dioptrii.

CYTAT KOLEJKI

Tomasz Wieszczycki: „Radek Sobolewski wybacza, ale nie zapomina”

Dobrze, że nie odwrotnie, bo mściciel ze sklerozą mógłby być groźny dla przypadkowych przechodniów.

Kazimierz Węgrzyn: „Nie wiem, czy to był dobry wariant – taki siłowy…”

Kim pan jest i co pan zrobił z prawdziwym Kazkiem?

Remigiusz Jezierski: „Typowa konina w wykonaniu Dialiby”

Podać jego odgłos.

Łukasz Burliga: „Najważniejsze, że popełniliśmy jeden błąd mniej niż przeciwnik”

„Opisz Ekstraklasę jednym zdaniem”, odcinek 1510.

Kazimierz Węgrzyn: „Na pewno go dotykał… ale to było takie orientacyjne”

Semir Stilić: „Gdybyśmy dzisiaj nie wygrali, oznaczałoby to stratę punktów”

Niech zgadnę: gdybyście wygrali, to punkty byście zyskali?

Łukasz Broź: „Krzyknął, że idzie, to mu dałem”

…a teraz nie mogę przejść przez osiedle, bo wszyscy sąsiedzi krzyczą.

Maciej Murawski: „Taka typowa zadyma dymna”

Jesienna? A, to znam, Elżbieta Adamiak śpiewała.

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”

Nie jest dobrze – zagaił prezes LZS Poligon – Powiedzmy to sobie otwarcie: jest słabo. Po kolejce jedenastej byliśmy na miejscu 48., po dwunastej – na 85., a po trzynastej jesteśmy na miejscu 135 i do południa czekam na nazwisko osoby odpowiedzialnej za ten stan rzeczy.

Konrad Sapela! – powiedział trener – To przez niego Kosznik ma tylko dwa punkty zamiast dziesięciu.

Maciej Sadlok – dodał dyrektor sportowy – Kto mógł przewidzieć, że go tak opęta?

Szef działu skautingu milczał, pamiętając, ze to on wymyślił Jevticia za Pawłowskiego, a i prezes, gdy znalazł notatkę, w której odmawiał zgody na wymianę Mili na Flavio Paixao, jakoś podejrzanie szybko zmienił temat.

W lidze „poligonowej” (kod: 521124413) LZS Poligon spadł na miejsce 20, tuż za – co daje do myślenia – FC Dziady, ale spadek znacznie boleśniejszy odnotował dotychczasowy lider Lateralus CF, który nie jest już liderem, tylko drużyną z miejsca piątego. Po 13. kolejce lidze poligonowej przewodzi Waldzio Team (prezes Waldzio Team, 902 punkty, 6. miejsce w klasyfikacji generalnej), przed klubem Toruń! (prezes Dekstro, 889 punktów), a trzeci stopień podium zajmuje IskraDretyń, kierowana przez znanego i lubianego Mateusza Rokuszewskiego (881 punktów). Tabelę zamyka tradycyjnie LKS TTRT prezesa Sylwestra Drapały (162 punkty).

Najgorsze na koniec – liga „poligonowa” (kod: 521124413) spadła na 11 miejsce w klasyfikacji lig prywatnych, do lidera traci już prawie 300 punktów, a do zajmującej miejsce 10. ligi Tomasza Pasiecznego – aż 40 punktów.

Naprawdę nie jest dobrze – zadumał się prezes LZS Poligon.

Jesień… – zanucił smutno dyrektor sportowy – Jesień…

Jesień. De facto jesień – podchwyciła publiczność – Hej, jesień…

I te rzeczy – rozłożył ręce Ireneusz Indyjski.

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Boks

Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
0
Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
0
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...