Reklama

Dwa lata temu na stadionie rozdawał programy meczowe. Dziś zagra z Polską

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

14 października 2014, 13:03 • 3 min czytania 0 komentarzy

Napisać, że to błyskawiczna kariera, to mało. Że imponująca droga od zera na piłkarskie salony – ciągle nie wszystko. Dziś na Stadionie Narodowym, na lewej obronie kadry Szkotów, zagra chłopak, który jeszcze dwa lata temu na Hampden Park w Glasgow rozdawał programy meczowe. Dorabiał do kieszonkowego, bo jego amatorski klub zwracał mu tylko koszty dojazdów.

Dwa lata temu na stadionie rozdawał programy meczowe. Dziś zagra z Polską

Nie jest to historia z serii „być jak Sylwester Patejuk”, który kilka lat dorosłego życia spędził na „normalnej”, fizycznej robocie, piłkę kopał hobbystycznie, od święta i nagle ktoś dostrzegł jego potencjał. Andrew Robertson w marcu skończył dopiero 20 lat, ale story ciągle jest fantastyczne. Dwa lata temu, w sierpniu 2012, zadebiutował w piłce seniorskiej, w szkockiej czwartej lidze. Mecz, w którym zagrał, oglądało dokładnie 622 widzów. Dziś regularnie gra w Premier League, w barwach Hull City.

Nie możesz myśleć za dużo. Masz te same możliwości i prawa, co oni – wbijał mu do głowy Gordon Strachan, kiedy w marcu Robertson debiutował w reprezentacji… towarzyskim meczem z Polską. Miał grać na kompletnie nieznanego mu Waldemara Sobotę i kojarzonego już całkiem dobrze Łukasza Piszczka. Nie zawiódł. – Wszedł z ławki i przy pierwszym kontakcie poszedł z piłką 30 yardów do przodu. Pomyslałem: to fantastyczne – tak po meczu zrecenzował go Strachan.

Warto podkreślić, że Robertson zaczynał niegdyś jako trybik w całkiem poważnym systemie szkolenia, ale trenerzy akademii Celticu uznali, że nie rokuje zbyt dobrze, że jest mały i kruchy, generalnie nie będzie z niego piłkarza. Został skreślony, od 15-roku życia kopał tylko w szkolnej drużynie. W sierpniu 2012 zadebiutował w czwartoligowym Queens Park FC i nagle okazało się, że radzi sobie tak dobrze, tak dojrzale i pewnie, że już po 10 miesiącach wyciągnęło go ekstraklasowe Dundee United. Razem z nim przyszedł inny młodzieżowiec – Aidan Connolly, ale się zupełnie nie sprawdził i do dziś zagrał w barwach Dundee w zaledwie dwóch meczach. Robertson całkiem na odwrót, odpalił:

– w czerwcu podpisał pierwszą profesjonalną umowę
– we wrześniu wybrano go najlepszym młodzieżowcem miesiąca w lidze
– w listopadzie był już najlepszym piłkarzem miesiąca

Reklama

A na koniec trafił do jedenastki sezonu.


Od 2:50 piękny gol w meczu z Motherwell

Totalnie zaszokował mnie swoimi możliwościami w grze na najwyższym poziomie – stwierdził Steve Bruce, menedżer Hull City, który nie czekał zbyt długo, tylko od razu spakował walizkę z pieniędzmi. Szkoci zrobili doskonały interes. Odrzucili ofertę na 1,5 miliona funtów złożoną przez West Ham, ale 3 milionami od Hull już nie pogardzili. Niespełna rok wcześniej wzięli chłopaka za darmo, oddając tylko 10 procent od kolejnego transferu. W Queens Park dobrze przypilnowali sobie tej sprawy, bo już raz obeszli się smakiem – kiedy w 2010 w ten sam sposób oddali Dundee Barry’ego Douglasa.

Trzy miliony wydane na nieznanego szerzej 19-latka ze Szkocji angielskie media okrzyknęły mianem hazardu. Ale hazard tego dnia najwyraźniej popłacił. Robertson z miejsca wskoczył do składu. Za ostatni mecz z Crystal Palace Sky Sports przyznało mu najwyższą notę w zespole – ósemkę. Tydzień wcześniej siódemkę (również najwyższą, ex-aequo), mimo porażki 2:4 z Manchesterem City.

Dwa lata temu grał u nas w czwartej lidze. Teraz co tydzień oglądamy go w „Match of the Day” – cieszy się jego były trener z Queens Parku, który z trybun obserwował sobotni mecz Szkocji z Gruzją. Gordon Strachan twierdzi, że Robertson znów wypadł bez zarzutu. Z Polską zagra na pewno.

PM

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...