Platini znowu kombinuje. Najpóźniej za dwa lata (ale możliwe, że już za rok) Liga Mistrzów przejdzie kolejną metamorfozę. Ktoś powie – zmiana w gruncie rzeczy kosmetyczna, dotycząca tylko rozstawienia w fazie grupowej. Ale z drugiej strony, uderzająca w największych, najmożniejszych, z których część będzie musiała się zadowolić gorszą pozycją startową.
O co konkretnie chodzi? Oddajmy głos łysemu z UEFA: – Ludzie mają problem ze tym, że ligowy triumfator znajduje się w gorszym koszyku, niż, przykładowo, czwarta drużyna z tych samych rozgrywek. Uznają to za niesprawiedliwość – przekonuje Infantino. Oczywiście najjaskrawszym przykładem takiego scenariusza jest Manchester City, mistrz Anglii, a który miał trudniejsze losowanie w Lidze Mistrzów niż Arsenal, który zajął czwarte miejsce. Taka, jak niektórzy mówią, “anomalia”, ma już nie mieć miejsca. Pierwsyz koszyk będzie zarezerwowany dla zwycięzcy Ligi Mistrzów oraz siedmiu mistrzów z najlepszych lig.
To może przebudować nam krajobraz jesiennej Ligi Mistrzów. Tylko w tym sezonie aż trzy hiszpańskie drużyny zajmowały topowe miejsce podczas losowania. Oprócz tego Chelsea i Arsenal, dwie ekipy portugalskie oraz Bayern. W myśl nowych zasad, w pierwszym koszyku znalazłby się Real, Atletico, Man City, Bayern, Juventus, Benfica, PSG i CSKA. Od razu rzuca się w oczy: z tej grupy, trzy drużyny grają w tym momencie ze sobą (CSKA, City i Bayern), a także dwie w innej, czyli Juve – Atletico. Poza tym pamiętajmy: dwie ekipy z tego samego kraju nie mogą grać ze sobą. Dla Hiszpanów więc chociażby byłaby to spora zmiana.
Najbardziej zachwycony takim rozwiązaniem powinien być Manuel Pellegrini, który publicznie wzywał UEFA do zmian: – W naszej grupie trzej mistrzowie czołowych lig, to absurd. Co więcej, nie przydarza nam się to pierwszy raz. Z kolei drużyny, które muszą przechodzić kwalifikacje, często potem lądują w pierwszym koszyku – mówił. Jasno w ten sposób punktował Arsenal. Nie ma jeszcze natomiast ustalonego co stanie się, gdy mistrzem krajowym będzie ekipa, która wygra także Champions League.
Szczerze, uważamy tę zmianę za korzystną. Liga Mistrzów z definicji powinna być jednak rozgrywkami, które dają uprzywilejowaną pozycję za mistrzostwo, a nie za – jak często bywa – udane kampanie w Lidze Europy.