Wojciech Pawłowski. Lat 21. Czwarty sezon w dorosłej w piłce, liczba rozegranych spotkań – dwadzieścia. Gdybyście w listopadzie 2011 roku, po tym jak gołowąs wskoczył do bramki Lechii i w sześciu meczach Ekstraklasy puścił tylko jednego gola, przekonywali nas, że właśnie tak żenująco będzie wyglądało dziś jego CV, ciężko byłoby w to uwierzyć. Miał być następcą Samira Handanovicia, przegrywa rywalizację z Mariuszem Pawełkiem. Jednak jest jeszcze jedna rzecz, która dziwi nas bardziej od jego mizernych bilansów, a mianowicie to, że pomimo tylu lat na karku i kopów w dupę, nie zna on słowa: autorefleksja.
Śledząc jego perypetie, czytając opowieści, właśnie takie odnosimy wrażenie. Nie zastanawia się zbytnio nad tym, czy i gdzie popełnił błąd, ba!, nie chce się na nich uczyć, a nawet jeśli wydaje się już, że coś zrozumiał i teraz już wszystko pójdzie ku dobremu, to za chwilę z hukiem temu wrażeniu zaprzeczy. Zawsze ktoś lub coś przeszkadza mu zrobić karierę, jaką wywróżono mu po efektownym wejściu do ligi.
To po kolei:
– Lechia? – Ekstraklasa to syf. Wolałbym skończyć karierę niż do niej wrócić.
– Udinese? – Trener często mówił jedno, a robił drugie. Dzisiaj Udinese gra tragicznie, a między słupkami tej drużyny stoi chłopak, który de facto był moim zmiennikiem (Simone Scuffet, zaproszony przez Prandellego na treningi z kadrą Włoch – red.). A rywalizacja, no cóż – nikt chyba nie rozumiał, na jakiej zasadzie się odbywała i dlaczego bronił akurat dany zawodnik. Jedno mogę zapewnić – sportowo na pewno jej nie przegrałem. (dla footbar.pl)
– Latina? Warunki do trenowania, trenerzy, pech. Kumulacja nieszczęść (więcej – TUTAJ)
– Śląsk? – Mam wrażenie, że gdybym był piłkarzem Śląska, a nie tylko wypożyczonym zawodnikiem, moje losy toczyłby się zupełnie inaczej. (Przegląd Sportowy)
A my mamy wrażenie, drogi Wojtku, że twoje losy toczyłyby się zupełnie inaczej, gdybyś – tak po prostu – mniej mówił, a więcej robił. Gdybyś prezentował solidną, równą formę, a nie fisiował na boisku i poza nim. Posadzenie Mariusza Pawełka na ławce to naprawdę nie jest przeszkoda nie do przeskoczenia, jeśli jesteś tak dobrym bramkarzem, jak utrzymujesz. Niezależnie od tego, czy przebywasz na wypożyczeniu czy nie. Ciężko znaleźć trenera (a już na pewno Tadeusz Pawłowski na takiego nie wygląda), który trzymałby na boisku gorszego bramkarza kosztem zdecydowanie lepszego, ryzykując tym samym wyniki swojej drużyny i własną posadę.
Warto się zastanowić, czy przypadkiem bardziej niż status zawodnika wypożyczonego, nie zaszkodziło ci to, że latałeś jak dzik poza polem karnym, co skończyło się wykluczeniem z gry i – co najważniejsze – robiłeś to wbrew poleceniom swoich trenerów (niesubordynacja numer 1). Pewnie nie pomogło ci też to, że odmówiłeś gry w zespole rezerw (niesubordynacja numer 2).
Bez żadnej złośliwości, myślimy, że to sprawy warte przemyślenia. Im jesteś starszy, tym trudniej będzie ci się potem tłumaczyć, że byłeś młody i głupi.
Fot. FotoPyk