Reklama

Legia puściła kierownicę, ale dojechała do mety

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

02 października 2014, 21:32 • 3 min czytania 0 komentarzy

– Cieszymy się z tego, że w końcu polski klub nie dostaje eurowpiedoli, tylko sam je sprawia. Wiemy na co nas stać, chcemy mieć nie tylko przyjemną jesień, ale też ciekawą wiosnę – rzucił po meczu z Lokeren Michał Kucharczyk. Powiedział to piłkarz z ligi, która dość często w ostatnich latach była pośmiewiskiem piłkarskiej Europy, a to oznacza, że to całkiem odważna deklaracja. Można było zapytać – jak szybko skrzydłowy Legii będzie musiał odszczekiwać swoje słowa? Raczej nie będzie musiał. Cała Legia – jak Michał Kucharczyk – wydaje się być świadoma swojej siły i – co najważniejsze – za zuchwałymi słowami, idą czyny. Piłkarze potrafią bronić swoich racji na boisku. Zrobili to dziś w Trabzonie.

Legia puściła kierownicę, ale dojechała do mety

Oczywiście przed samym meczem nie brakowało zapewnień, że remis w wyjazdowym meczu z teoretycznie najsilniejszym w zespole w grupie będzie dobrym wynikiem. Jednak po kilkunastu minutach spędzonych na murawie, można było to zachowawcze założenie wyrzucić do kosza – nie napiszemy co prawda, że każdy inny rezultat niż zwycięstwo z tak dysponowanym rywalem byłby złym wynikiem, ale zgodzicie się chyba, że jeśli Trabzonspor może czymś straszyć, to co najwyżej kwotami transferowymi. Wystarczyło tylko zagrać na poziomie, do którego Legia w tym sezonie przyzwyczaiła. Konsekwentnie, cierpliwie i bez respektu dla nikogo.

I właśnie tak przez długi czas grali podopieczni Henninga Berga.

Jedna ważna sprawa zanim przejdziemy do przebiegu meczu – atmosfera spotkania była gęsta, sędzia nie do końca panował nad rozgrzanymi głowami piłkarzy, ale zawodnicy Legii nie pękali. Na faul potrafili odpowiedzieć faulem, nie uciekali przed przepychankami, nie kulili się przy sytuacjach stykowych. I oto właśnie chodzi! Mamy serdecznie dosyć oglądania piłkarzy polskich klubów robiących w portki przed spotkaniami w europejskich pucharach.

Spotkanie zaczęło się bardzo obiecująco. Legia miała twarz Michała Kucharczyka. Nie była szczególnie efektowna, można by nawet rzecz, że toporna, ale imponowała przygotowaniem fizycznym i skutecznością. Pierwsza próba nie zakończyła się jeszcze bramką, Tomaszowi Jodłowcowi zabrakło szybkości, ale za drugim razem Trabzonspor nie uciekł już spod topora. Piłka na wolne pole od Vrdoljaka, mądre wykończenie Kucharczyka. 0-1.

Reklama

Turecka drużyna jest w budowie. Było to dziś widać na jak na dłoni. W pierwszej połowie podopieczni Halilhodzicia nie potrafili zbytnio sforsować obrony polskiej drużyny. Stać ich było jedynie na kilka prób z dystansu i akcji indywidualnych. Najwięcej krwi napsuł warszawianom Waris, ale i z tej pozornie dużej chmury, spadło niewiele deszczu.

Jeśli stwierdzimy, że Legia przez godzinę gry miała ten mecz pod kontrolą, nie będzie to chyba wielkim nadużyciem. Mogła nawet dobić rywala, ale w kluczowym momencie zawahał się Kucharczyk. A później zaczęła się niepotrzebna nerwówka. Kierownica została puszczona, pojazd prawie wylądował w rowie. Zamiast nokautu, rozstrzygnięcie na punkty i nerwowe oczekiwanie na werdykt. Od 70. minuty warszawska drużyna kompletnie oddała inicjatywę gospodarzom. Efekty?

Trzy stuprocentowe sytuacje. Przestrzelił Cardozo, raz piłkę nad bramką efektownie przeniósł Kuciak i poprzeczka po strzale Yatabare.

Sporo ryzykował dziś Henning Berg. Choć kilku zawodników ewidentnie oddychało rękawami, pierwsza zmiana została przeprowadzona dopiero w doliczonym czasie gry. Nie trzeba było mieć licencji UEFA Pro, by zauważyć, że drużynie przydałby się zastrzyk energii. Nie wiemy, skąd u Norwega awersja do zmian, ale dziwnie to wyglądało. Jednak tym razem Berga broni – dowieziony w męczarniach – wynik.

Koniec końców, trzy punkty jadą do Polski. W zeszłym roku Legia grała w Trabzonie nieźle, ale zabrakło szczęścia i cwaniactwa (niekoniecznie w tej kolejności). Dziś jednego i drugiego było pod dostatkiem.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Inne kraje

Kluby z Arabii Saudyjskiej chcą Kevina De Bruyne. W grze 100 milionów euro

Patryk Fabisiak
0
Kluby z Arabii Saudyjskiej chcą Kevina De Bruyne. W grze 100 milionów euro
Ekstraklasa

Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Patryk Fabisiak
6
Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

8
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

0 komentarzy

Loading...