Sześć dni zostało trenerowi Marcinowi Dornie do meczu „o wszystko” z Grekami. Do tej pory jedynym naprawdę poważnym problemem polskiej młodzieżówki było to, że jej liderzy po wyjeździe na Zachód rzadko odklejają się od ławek czy trybun. Tyle że teraz – akurat w takim momencie, gdy nie można przegrać na wyjeździe – drużyna robi się szczerbata. To znaczy: już straciła cztery zęby z eksponowanej części klawiatury, a jeden się kruszy. Co prawda trwa akcja uzupełniania ubytków, jednak trudno być pewnym, że reprezentacja poradzi sobie bez pięciu podstawowych zawodników…
Jak to się stało, że w paczce, do której stosunkowo ciężko było zmieścić się do meczowej osiemnastki, nagle zrobiło się luźno, zwłaszcza w środku pola, uznawanym do tej pory za największy, obok ataku, atut?
Dominik Furman – wisi za kartki.
Karol Linetty – kontuzjowany.
Piotr Zieliński – wisi za kartki.
Trzech środkowych pomocników, odpowiednio: kapitan, zdolna ósemka i dziesiątka, doskonale rozumiejąca się z wysuniętym napastnikiem, w końcu przez parę ładnych lat występowali razem z przodu w jednym roczniku. A nie, zaraz! Arkadiusza Milika, najlepszego strzelca eliminacji młodzieżowych mistrzostw Europy (9 goli w 6 spotkaniach, o jeden więcej od drugiego Alvaro Moraty) również zabraknie, ponieważ selekcjoner dorosłej reprezentacji najwyraźniej uznał, że bez niego na Gibraltar ani rusz…
O ile o nieobecności pauzujących Furmana i Zielińskiego Dorna wiedział długo, na temat powołania dla Milika pewnie też został poinformowany z wyprzedzeniem, o tyle kontuzja stawu skokowego, jaką w niedzielnym starciu Lecha z Cracovią odniósł Linetty, to coś nowego. Znając przecież sposób prowadzenia zespołu przez trenera i jego zamiłowanie do porządku, stabilizacji czy hierarchii wewnątrz drużyny, właśnie Karol miał w Grecji drugą linią dzielić i rządzić. Mało tego, okazało się, że całkiem poważne kłopoty z mięśniem dwugłowym ma z kolei etatowy lewy obrońca, będący w wysokiej dyspozycji Daniel Dziwniel i na dziś bardziej prawdopodobne jest, że nie zagra
Kogo więc powinniśmy spodziewać się w wyjściowej jedenastce? Na kilku pozycjach sytuacja jest wyjaśniona. Między słupkami zobaczymy Szumskiego, formację defensywną najpewniej stworzą Bereszyński, Janicki, Kamiński i – jeśli Dziwniel nie będzie dysponowany – Lewandowski. W ataku bezpośredni zmiennik Milika, czyli Przybyłko, strzelający na zapleczu Bundesligi. Na dziesiątce wypożyczony z Fiorentiny do drugoligowego Bari Wolski, którego ze skrzydeł powinni wspierać Żyro i Wszołek, bo komentując formę Pawłowskiego, aż chce się skryć twarz w dłoniach. W roli jednego z dwóch defensywnych pomocników wystąpi Chrapek, natomiast kto obok niego, oto jest pytanie. Albo Dawidowicz, którego kilka lat temu Dorna rzadko widział w prowadzonej przez siebie reprezentacji rocznika 1995, albo Golla. Pierwszy ledwo co się wyleczył, dlatego w rezerwach Benfiki nagrał się prawie tyle, co każdy z was, a piłkarz Pogoni kilkanaście miesięcy temu został na stałe – i z korzyścią dla siebie, dodajmy – przekwalifikowany na stopera.
Wciąż młodzieżówka na papierze wygląda przyzwoicie, lecz daleko jej do optymalnego zestawienia. A że z Grekami nie będzie łatwo, nikogo przekonywać nie trzeba. Pamiętacie pierwszy mecz? Końcowy wynik 3:1 brzmi jak pewniak, co jednak nie zmienia faktu, że gdyby przypomnieć sobie tamten thriller – konkretnie: szaloną końcówkę – rywali wypada traktować serio. Zerknijcie raz jeszcze…
Co najmniej remis urządza biało-czerownych I premiuje ich do rundy drugiej, w której zmierzą się zwycięzcy dziesięciu grup, a także cztery najlepsze ekipy z drugich miejsc. Co dalej? Siedem najlepszych zespołów w 2015 roku pojedzie do Czech na turniej finałowy mistrzostw Europy, gdzie stawkę uzupełnią gospodarze. No dobra, ale gdzie te Igrzyska w Rio? – ktoś zapyta. Otóż żeby załapać się na wycieczkę do Brazylii, u naszych południowych sąsiadów piłkarze Dorny musieliby załapać się na podium. Tyle że najpierw ta Grecja…
Na zakończenie krótki materiał Kuby Polkowskiego z PZPN.pl, który niejako podkreśla to, w czym my upatrujemy szans Polaków w ojczyźnie Karagounisa. Mianowicie: zgranie. Chłopaki znają się jak łyse konie.
Fot.FotoPyK