Szkoci powinni podjąć kontakt z Legią. Postąpić profesjonalnie, jak prawdziwi mężczyźni. A zachowali się strasznie niehonorowo. Mogli chociaż odebrać telefon albo odpisać: “Nie ma szans, nie oddamy wam miejsca w LM. Zastanówcie się też, kogo na boisko wpuszczacie”. Byłoby jasno i klarownie. Tymczasem kiedy Legia przeżywała swój dramat, Celtic miał to w d… Ale wiecie, to jest tak, jak ja zawsze mówiłem: “Kasa, misiu, kasa”. Myśleliście, że Celtic tak łatwo zrezygnuje z pieniędzy, które czekają na niego w Lidze Mistrzów? – dopytuje dziś na łamach Super Expressu Janusz Wójcik, strażnik moralności. Zapraszamy na wtorkową prasówkę.
FAKT
Wszystkie oczy zwrócone dziś na Grzegorza Krychowiaka. I nic dziwnego.
Pierwszy oficjalny mecz w nowych barwach zagra pan przeciwko Realowi Madryt o Superpuchar Europy. Są nerwy?
– Jestem optymistą. Według mnie wszystko jest możliwe. Oczywiście nie mam zamiaru nikogo oszukiwać, że nasz rywal nie jest faworytem, ale jestem pewny, że możemy pokusić się o niespodziankę i wygrać w Cardiff. Czujemy się pewnie. W dodatku nie mamy nic do stracenia, bo i tak wszyscy skazują nas na porażkę. A ja bym wcale nie przesądzał o czyimś sukcesie jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.
„Korzystajmy z byłych kadrowiczów” – apeluje Tomasz Hajto, godne odnotowania, właśnie były kadrowicz.
Nie rozumiem, dlaczego w polskiej piłce nie wykorzystuje się doświadczenia byłych reprezentantów, piłkarzy, którzy grali w dobrych zagranicznych klubach. Na palcach jednej reki można wymienić tych, którzy w niej działają: Juskowiak, Żewłakow, Koźmiński. Zupełnie zapomniano o Dudku, Kłosie, Świerczewskim, Rząsie, Krzynówku, Matysku czy Brzęczku. Dla mnie to niepojęte. Tacy ludzie mogą wnieść nową jakość do naszej piłki. Przecież oni widzieli, jak działają zagraniczne kluby, jak wygląda tam szkolenie młodzieży, struktury, mogliby to przenieść na nasz grunt. Niewielu chce jednak skorzystać z ich wiedzy. U nas metoda jest inna.
Hajto rozżalony też jest w dalszej części tekstu – pisze, że zamiast wykorzystać taką osobę, to rzuca jej się kłody pod nogi. I podaje swój przykład z początku pracy w Jadze… Hmm, mimo że z ust Hajty te wszelkie słowa można różnie odbierać, to ma sporo racji.
Poza tym, Legia przejdzie w środę procedurę odwoławczą w Szwajcarii, ale to jeszcze nic nie oznacza. Poczekajmy w spokoju i rzućmy okiem na tekst o Sadajewie.
Czerwona kartka, otrzymana w meczu z Lechem Poznań, może mieć dla Zaura Sadajewa (25 l.) poważne konsekwencje. I nie chodzi tylko o dyscyplinarne zawieszenie przez Komisję Ligi. Tutaj czeczeński napastnik musi się liczyć z tym, że nie zagra w minimum dwóch spotkaniach, chociaż nie wiadomo, czy kara nie okaże się surowsza, jeśli zostanie też wzięte pod uwagę nierozważne zachowanie piłkarza po zejściu z boiska, gdy zwymyślał arbitra technicznego i odepchnął ręką wystawioną w jego kierunku kamerę telewizyjną. Także klub z Gdańska zastanawia się nad dodatkowymi konsekwencjami dla piłkarza, który w bezmyślny sposób osłabił drużynę, następując na stopę Łukasza Trałki (30 l.), za co czerwoną kartką został ukarany od razu. I choć Sadajew, a także trener Lechii Joaquim Machado (48 l.), poddawali w wątpliwość zasadność decyzji Szymona Marciniaka (33 l.), to byli raczej jedynymi osobami na stadionie, które zajmowały w tej sprawie takie właśnie stanowisko.
I akurat dziś rano pojawiła się informacja: „Sadajew przesunięty do rezerw”. A co tam w Poznaniu?
Dzień dymisji w Lechu. We wtorek pracę straci Mariusz Rumak, jego asystent i fizjolog drużyny. Nowy trenerem Lecha już we wtorek ma być ogłoszony Maciej Skorża, który przez cały poniedziałek intensywnie negocjował warunki kontraktu. Szefowie Kolejorza byli też w kontakcie z Waldemarem Fornalikiem – tak na wszelki wypadek, gdyby nie udało się dogadać z byłym szkoleniowcem m.in. Legii i Wisły. Dawali do zrozumienia, że biorą pod uwagę również trenera z zagranicy, choć wcześniej sugerowali, że po doświadczeniach z Jose Bakero na długo wyleczyli się z takich eksperymentów. Nie zmienia to faktu, że scenariusz na najbliższe godziny został starannie zaplanowany. Piłkarze w poniedziałek i wtorek maja wolne, więc trener Mariusz Rumak po powrocie z ligowego meczu w Gdańsku (2:1) nie miał okazji prowadzić żadnych zajęć z drużyną. Zresztą po niedzielnym spotkaniu nawet nie zabrał z drużyną w drogę powrotną do Poznania. Dzisiaj jednak wraz z całym sztabem szkoleniowym został zaproszony na spotkanie z władzami klubu. Wtedy usłyszy, że nie jest już trenerem Lecha. Wypowiedzenia zostaną też wręczone drugiemu trenerowi Jerzemu Cyrakowi i fizjologowi Marcinowi Andrzejewskiemu, który jest pracownikiem poznańskiej AWF. To sygnał, że prezesi nie są zadowoleni z formy fizycznej piłkarzy. Mimo to posadę ma natomiast ocalić bezpośrednio odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne Andrzej Kasprzak, który jednak musi się liczyć z tym, że zmieni się zakres jego obowiązku, bo trener Skorża w tych kwestiach ma zaufanie do Paolo Terzottiego, który pomagał mu nie tylko w Legii Warszawa, lecz również w Arabii Saudyjskiej, kiedy był trenerem Al-Ittifaq. Szkoleniowiec, który z Wisłą dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, a z Legią awansował do 1/16 finału Ligi Europy, z piłkarzami Lecha pierwszy trening poprowadzi w środę, a trzy dni później zadebiutuje przy Bułgarskiej meczem z Pogonią Szczecin.
RZECZPOSPOLITA
Dziś Piotr Żelazny pisze o niekończącej się walce Legii.
UEFA przysłała już pismo z uzasadnieniem walkowera dla Szkotów. Szefowie Legii składają apelację. Na ten dokument czekali Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski – właściciele Legii. Dopiero po otrzymaniu uzasadnienia na piśmie mogli bowiem zacząć prawną batalię. Szanse Legii na powodzenie nie są wielkie. Komisja Apelacyjna, a to właśnie do niej musi się zgłosić Legia, nie ma w zwyczaju podważania wyroków pierwszej instancji. Dlatego trzeba się liczyć z tym, że dopiero Trybunał Arbitrażowy w Lozannie może pchnąć sprawę na inne tory. Ale też pokładanie zbyt dużej nadziei w w Trybunale jest niewskazane. Przykłady z przeszłości pokazują, że zawzięte wojowanie z UEFA może się skończyć źle. – Legia się odwołuje, bo wierzy, że to może jej coś dać, a nie dlatego, że tak wypada – stanowczo twierdzi Prezes PZPN Zbigniew Boniek w rozmowie z „Rz”. – Sprawa jest bezprecedensowa, nie przypominam sobie podobnego wypadku. – Nie daję wielkich szans Legii na pozytywne rozpatrzenie odwołania, widzę je wręcz jako bardzo małe – mówi „Rz” delegat UEFA Kazimierz Oleszek. – Nadziei szukałbym w wywieraniu presji przez media, najlepiej, żeby sprawa nabrała międzynarodowego rozgłosu.
GAZETA WYBORCZA
Spojrzenie na sprawę Legia-Celtic z perspektywy Szkotów. Jak reaguje się na Wyspach?
Kara walkowera dla Legii od UEFA i wykluczenie z eliminacji Ligi Mistrzów są niewspółmierne do popełnionego przewinienia, ale na Wyspach nikt nie wyobraża sobie, by Celtic mógł się zrzec miejsca na rzecz mistrzów Polski – piszą szkoccy dziennikarze. Bartosz Bereszyński w rewanżowym spotkaniu w Edynburgu pojawił się na boisku w ostatnich czterech minutach przy stanie 2:0 dla Legii – nie powinien, ponieważ nie odbył kary wykluczenia z trzech meczów za czerwoną kartkę z poprzedniego sezonu Ligi Europy. – Biorąc pod uwagę reakcje na forach kibiców, trzeba przyznać, że fani Celticu współczują Legii i rozumieją złość jej kibiców – mówi David Friel, dziennikarz szkockiego “The Sun”. I dodaje: – Żaden kibic futbolu nie chciałby awansu swojej drużyny w taki sposób. Faktem jednak jest też to, że całe zamieszanie wynika tylko i wyłącznie z błędu mistrzów Polski. Szansy na zmianę decyzji UEFA praktycznie nie ma, Legia desperacko szuka innych rozwiązań. Większościowy udziałowiec klubu Dariusz Mioduski opublikował na stronie klubu list otwarty do działaczy Celticu, w którym wezwał ich do podjęcia rozmów w tej sprawie. Szkoci bowiem nie odpowiadają na próby nawiązania kontaktu z polskiej strony. – List został przyjęty z dużym rozczarowaniem – komentuje Friel. – Szkoccy fani uważają, że zaistniały problem nie dotyczy ich klubu. Tylko UEFA może zmienić swoją decyzję. Nikt nie chce, by Celtic mieszał się w tę sprawę.
Dariusz Wołowski porozmawiał z Grzegorzem Krychowiakiem.
Jest pan pewny gry w podstawowym składzie?
– Pewny będę, gdy trener ogłosi skład z moim nazwiskiem. Ale mam spore nadzieje. Po to mnie sprowadzano, żebym pomagał drużynie na boisku. Decydując się na transfer do Sevilli, byłem świadomy, że konkurencja będzie większa niż w Reims. Zaakceptowałem to, bo każdy z nas wie, że im silniejszy zespół, tym większa szansa, by spełniać z nim sportowe marzenia. Ja marzyłem, by grać przeciw takim klubom jak Real o trofea. Sevilla daje mi tę szansę.
Jest pan kibicem Realu czy Barcelony?
– Często oglądałem El Clásico, ale patrzyłem na nie bezstronnie. Chodziło mi o przeżycie emocji i zobaczenie gry na najwyższym poziomie.
Unai Emery to jeden z najbardziej charyzmatycznych szkoleniowców w Primera División. Słynie z show, jaki daje na ławce podczas meczów.
– Mnie to nie przeszkadza, a wręcz pomaga. Lubię takich trenerów. Najważniejsze jest jednak, że jest człowiekiem otwartym i komunikatywnym. Lubi rozmawiać z piłkarzami, określa jasno, czego wymaga, niczego nie trzeba się domyślać lub dowiadywać od innych. Emery mówi, czego chce, potrafi wyjaśnić piłkarzowi w zrozumiały sposób, jak być pożytecznym dla drużyny.
SUPER EXPRESS
Już na pierwszy rzut oka widać, że w Superaku dziś piłkarska bieda.
Jak widzicie, Janusz Wójcik staje na straży moralności i zachowanie Szkotów nazywa szmaciarskim.
– Strasznie szmaciarskie to zachowanie władz Celticu – mówi “Super Expressowi” opiekun “wojskowych” w latach 1992-1993. – Szkoci powinni podjąć kontakt z Legią. Postąpić profesjonalnie, jak prawdziwi mężczyźni. A zachowali się strasznie niehonorowo. Mogli chociaż odebrać telefon albo odpisać: “Nie ma szans, nie oddamy wam miejsca w LM. Zastanówcie się też, kogo na boisko wpuszczacie”. Byłoby jasno i klarownie. Tymczasem kiedy Legia przeżywała swój dramat, Celtic miał to w d… Ale wiecie, to jest tak, jak ja zawsze mówiłem: “Kasa, misiu, kasa”. Myśleliście, że Celtic tak łatwo zrezygnuje z pieniędzy, które czekają na niego w Lidze Mistrzów? – zaznacza. Zdaniem Wójcika błąd Legii, czyli wprowadzenie do gry zawieszonego za czerwoną kartkę zawodnika Bartosza Bereszyńskiego, był niewybaczalny. – UEFA nie miała innego wyjścia, niż przyznać Celticowi walkower 3:0. Oczywiście Szkoci mogli zachować się fair i po dżentelmeńsku oddać Legii miejsce w LM. Właściciele “wojskowych” w liście do Celticu odnieśli się do pięknych tradycji klubu z Glasgow. Ale nikt Legii takiego prezentu nie zrobi. Trzeba się oczywiście odwoływać od tej decyzji, uważam, że już jesteśmy spóźnieni! Teraz to można iść do toalety i wytrzeć sobie tylną część ciała – grzmi “Wujo”. Były selekcjoner reprezentacji jest wściekły również na pracowników Legii, którzy popełnili ten fatalny błąd. – Tego się nie da nazwać gapiostwem, to wielka głupota! Albo jakieś “kręcenie”, co wydaje mi się najbardziej prawdopodobne. Oczywiście, można powiedzieć, że Legia jest sama sobie winna. Jest takie powiedzenie, że “ślepa babka w karty nie gra”. Ten, kto przy pokerze się lekko zdrzemnął, odpada od stołu – twierdzi Wójcik, który solidaryzuje się z kibicami warszawskiego zespołu.
Gdzieś dalej upchnięty jest jeszcze tekścik o dzisiejszym starciu Krychowiaka z Realem.
– Przed występem z tej klasy rywalem nikogo nie trzeba motywować. Real ma wspaniałych piłkarzy, wiele gwiazd światowej piłki i to on jest w opinii wielu faworytem tej rywalizacji. Ale jesteśmy ambitni i mamy ochotę sprawić niespodziankę – zapowiada pomocnik Sevilli Grzegorz Krychowiak (24 l.) przed wtorkowym starciem z Realem Madryt, którego stawką jest Superpuchar Europy. Dla Polaka będzie to pierwszy oficjalny występ w Sevilli, z którą przed trzema tygodniami podpisał czteroletni kontrakt. – Real dokonał latem spektakularnych zakupów, ale wierzymy w zwycięstwo – prognozuje Krychowiak. – Przyszedł król strzelców mundialu James Rodriguez, z którym rywalizowałem we Francji, gdy grał w Monaco. Pamiętam, że pokonaliśmy ich w pucharze, ale w lidze w drugiej części sezonu to drużyna Kolumbijczyka była górą. Doceniam klasę Realu, zwyciężyli w Lidze Mistrzów, ale Sevilla wygrywając Ligę Europy, pokazała, że jest silnym zespołem. Poza tym w ubiegłym sezonie moi koledzy pokonali “Królewskich” w meczu u siebie – przypomina.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Krychowiak ląduje na okładce PS.
Szczerze? Jakoś naczytaliśmy się już dziś Krychowiaka i nie ma sensu czytać po raz kolejny: tutaj też spory wywiad. To chyba dobry moment, żeby rozwinąć wcześniejszy wątek mistrzów Polski – „Trybunał zaprasza Legię”.
W środę w Szwajcarii przejdziemy całą procedurę odwoławczą. Naszych argumentów wysłuchają w Nyonie najpierw przedstawiciele UEFA, a później osoby z Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie – powiedział nam wczoraj prezes klubu Bogusław Leśnodorski. W poniedziałek na Łazienkowską wpłynęło uzasadnienie piątkowej decyzji o walkowerze dla Celtiku. Klub od razu złożył odwołanie. Teraz ma jeszcze dostać szansę, by przedstawić swoje racje i argumenty. W piątek Komisja Dyscyplinarna UEFA nie chciała nawet słuchać prezesa Leśnodorskiego oraz Michała Żewłakowa i Dominika Ebebenge, którzy byli w Szwajcarii i chcieli się wytłumaczyć ze swojego błędu, ale mimo wcześniejszych obietnic spotkania zostali pod drzwiami. – To gest UEFA wobec klubu z Łazienkowskiej, niech walczy i używa wszystkich możliwych argumentów. Wpływ na to mogły mieć wypowiedzi prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, który rozmawiał o sprawie z Michelem Platinim, szefem UEFA – mówi Kazimierz Oleszek, polski delegat UEFA. W Legii odżyła nadzieja, że jeszcze nie wszystko stracone. Że UEFA może zmienić decyzję o walkowerze za wystawienie nieuprawnionego do gry Bartosza Bereszyńskiego w rewanżowym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Celtikiem w poprzednią środę. Na boisku Legia wygrała, ale w piątek UEFA zweryfikowała wynik 2:0 dla Legii na 3:0 dla Szkotów i zamknęła sprawę. W przyszłym tygodniu to Celtic ma zagrać w IV rundzie eliminacji Champions League (ze słoweńskim Mariborem), a rywalem Legia w IV rundzie eliminacji Ligi Europy jest Aktobe z Kazachstanu. – Argumenty, które Legia przedstawi w środę mogą mieć wpływ na zmianę decyzji, ale zależy co powiedzą przedstawiciele mistrzów Polski – mówi Oleszek. – Może powinni powołać się na to, że od obecnego sezonu obowiązują nowe procedury zgłaszania zawodników do pucharów? Wcześniej kluby wysyłały listy do UEFA i urzędnicy wpisywali nazwiska do komputera. Teraz kluby logują się na stronie internetowej UEFA i zaznaczają nazwiska zawodników zgłoszonych do kolejnych rund pucharów. Wpływ na decyzję może mieć odbiór i ocena sytuacji przez media. Dobrze, że o sprawie dyskutuje się także na Wyspach.
Głos na temat dymisji Mariusza Rumaka zabiera Bartosz Bosacki.
To dobrze, że akurat teraz Mariusz Rumak zostanie zwolniony?
– Trenera Rumaka nic nie było w stanie ocalić. Przesądzająca była już trzecia z rzędu porażka w przedbiegach o Ligę Europy, ale problem jest głębszy. On zasłużył na dymisję swoją nieuzasadnioną butą i arogancją, którą było widać choćby w kontaktach z mediami. Sprawdza się to, co mówiłem o Lechu już dwa lata temu.
(…)
Kiedy zaczęły się obecne problemy Lecha?
– Przełomową historią było to, jak rozstano się z Bartoszem Ślusarskim i Rafałem Murawskim po aferze jarocińskiej. Przecież nie byli sami w bawiącej się grupie, lecz tylko oni zostali napiętnowani. A potem ta dziesięcioosobowa grupa się za nimi nie ujęła. I Rumak też im nie pomógł.
A może Rumak właśnie wtedy pokazał swoją moc, bo nie zawahał się pożegnać dwóch tak ważnych piłkarzy?
– To była słabość a nie moc. Co innego, gdyby trener pozwolił im zostać w drużynie, a ta historia na zawsze pozostałaby w szatni. Tak to powinien załatwić mądry trener. Przecież to nie była czarno-biała historia, a została pokazana tak, jakby dotyczyła tylko Murawskiego oraz Ślusarskiego. Ale to właśnie ci dwaj piłkarze mogli na boisku zadecydować o wygranej Lecha w takim meczu jak ze Stjarnan.
Polakom za granicą do śmiechu teraz raczej nie jest. Boruc ma dwie opcje: albo ławka, albo transfer. Zmienić klub chce też Piotr Zieliński.
Włoska prasa od dłuższego czasu spekuluje, że Piotr Zieliński odejdzie z Udinese w tym oknie transferowym. Reprezentant Polski mówi nam, że takie rozwiązanie byłoby mu na rękę i że rozmawia na ten temat ze swoim menedżerem. – Jestem zadowolony ze swojej formy. Mamy nowego trenera, wszystko wygląda bardzo fajnie, ale w poprzednich rozgrywkach też długo byłem dobrej myśli i wszyscy widzieliśmy, jak to się skończyło. Praktycznie w ogóle nie grałem. Na pewno nie powtórzę tego błędu – zapowiada Zieliński. – Naciskam swojego menedżera, chcę odejść. W ostatnim sezonie prezesi Udinese postawił weto i nie mogłem zmienić klubu. Myślę, że teraz jest na to spora szansa i władze puszczą mnie na wypożyczenie. Jest kilka ciekawych drużyn, w których mógłbym kontynuować karierę – dodaje. Polskiego pomocnika chcą cztery kluby z Serie A: Torino, Empoli, Sassuolo i Atalanta. – Na pewno wybiorę zespół, w którym będę miał największą szansę na regularną grę. Dla przykładu: nie jest powiedziane, że dostałbym ją w Torino. A mi właśnie na tym najbardziej zależy – komentuje piłkarz.
I felieton Dariusza Dziekanowskiego.
Właściciele Legii w piśmie, które wysłali do Celticu i władz europejskiej federacji, słusznie odwołują się do etycznych zasad, jakie powinny obowiązywać w futbolu, czyli boiskowej sprawiedliwości, reguł fair play. Rozumiem rozgoryczenie, że przegrywa się przez jeden przepis i jakieś papierkowe niedopatrzenie. Prezesi Legii uderzyli szkocki klub w czuły punkt. Celtowie od lat znani są z tego, że zasadom tym wiernie hołdowali. Z czasów gry na Celtic Park pamiętam, w jaki sposób kibice reagowali, gdy ktoś padał faulowany na ziemię, a rywal nie chciał wykopnąć piłki w aut. Pamiętam, jak fani gwizdali i buczeli, gdy ktoś próbował „nurkować”. Od razu słychać było z trybun chóralny okrzyk: „Cheat, cheat, cheat…!”. (…) O awansie uzyskanym w taki sposób, czyli dzięki walkowerowi, rozmawiać długo nie będą. Jestem przekonany, że czują się zażenowani, zawstydzeni i chcą o tym jak najszybciej zapomnieć. Wiedzą, że taka wygrana chluby im nie przynosi. To nie z Legii śmieje się świat. Celtowie postanowili umyć ręce i schować głowę w piasek. Nie spodziewałem się takiej postawy, myślałem, że stać ich na to, by porozmawiać z władzami Legii i znaleźć rozwiązanie.