To już pewne: wszystkie lęki odnośnie Realu w nowym sezonie można schować głęboko w szafie. Pytanie na dziś brzmi: co tym razem zgotują nam geniusze futbolu? Mówiono: nie mieszajcie, bo to herbata nie stanie się słodsza. Zastanawiano się, jak upchnąć 120 milionów euro w takiej ekipie. A tymczasem Królewscy wciąż mają się dobrze. Dzisiaj Superpuchar Europy i łatwe zwycięstwo nad Sevillą. Kolejny błysk Cristiano Ronaldo, piękna asysta Bale’a i dyrygent Kroos. Jasne – nie ma, co podniecać się jednym meczem, ale Real naprawdę wyglądał dziś dobrze. Galaktyczni byli galaktyczni, bo stanowili zespół. Wszystkie tryby chodziły jak w zegarku. James mógł zagrać lepiej? No mógł. Ale kto by dziś nad tym roztrząsał?
Nie będziemy w tym tekście pisać o Sevilli i Krychowiaku. Występ Polaka podsumujemy w innym miejscu. Chodzi nam dziś o Real. Drużynę, która przegrywała w przedsezonowych sparingach, ale dziś uspokoiła wszystkich w najlepszy możliwy sposób. Nie pamiętamy, czy Modrić stracił jakąkolwiek piłkę. Podoba nam się, że najlepsze przerzuty robi zawodnik o nazwisku Kroos, a Ronaldo był tak genialny, że za chwilę nikt nie będzie pamiętam o mundialu.
To w sumie dla niego typowe: robot, który na mistrzostwach jest wrakiem, nagle w trakcie sezonu odżywa. Na treningach klaszcze robiąc pompki, w meczach biega na turbodoładowaniu, a wstęp sezonu rozpoczyna od dwóch goli. Niesamowite: facet strzelił w tamtym sezonie 70 goli, a ile zdobędzie teraz? Real to dziś „Zidanes and Zidanes”, gwiazdozbiór. Dziwnie oglądało się obrazki, kiedy na ławce siedzi Angel Di Maria. Tak, za chwilę pewnie odejdzie do PSG, ale to i tak niecodzienne. Taki piłkarz, gość, który strzelał gole w najważniejszych meczach. I nagle nic. Ławka.
Real to dziś przepych. Ale Ancelotti chyba kontroluje sytuację. Po zdobyciu dziesiątego Pucharu Europy ma psychiczny spokój. Wokół klubu nie ma takiego ciśnienia, jak za huśtawkowych czasów Mourinho. Na razie zastanawia nas tylko, co z tym Jamesem. Dzisiaj był mało dynamiczny, nie miał tej odwagi, jak na mundialu, ale z drugiej strony – to dopiero pierwszy mecz, a ranga klubu przecież trochę większa niż Monaco. Podobał nam się za to Kroos. Świeżak wpadł jak po swoje. Dyrygował grą, zdominował drugą linię. Rzucał podania niczym młody Beckham w parku.
Oczywiście słaba była dziś Sevilla. Unai Emery nie miał pomysłu na złamanie Królewskich. Trudno nawet nam wyróżnić jakiekolwiek gracza, poza Krychowiakiem, o którym obiecaliśmy, że pisać nie będziemy. Tak czy siak: brawa. Real wygląda na drużynę, która w tym sezonie znowu powalczy o swoje. Będzie mocna – to pewne. Pisano: budowniczy Ancelotii stoi przed trudnym zadaniem. Hmm, tak sobie myślimy, że budowa wcale nie będzie taka trudna. Fundamenty stoją. Reszta to detale. Real buduje dream-team.