Reklama

Kolejno odlicz! Ilu braci Gancarczyków biega po polskich boiskach?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

29 lipca 2014, 14:34 • 3 min czytania 0 komentarzy

Sporo się ostatnio mówi o braciach w polskiej piłce. Wszystko za sprawą rodzeństwa Mak z Bełchatowa. To zrozumiałe – są rewelacją początku sezonu, wyglądają jak dwie krople wody, a w dodatku potrafią brylować w mediach. Jednak w temacie braci jest inna rodzinka, która bije wszystkich na głowę. Jakiś czas temu usłyszeliśmy, że kontrakt ze Śląskiem Wrocław podpisał Waldemar Gancarczyk. Znajome nazwisko, prawda? Jednak gdy później natrafiliśmy na wiadomość, że w trzecioligowej Odrze Opole zagra dwóch braci o tym samym nazwisku (i nie ma wśród Marka i Janusza), tylko jedno pytanie cisnęło się na usta – to ilu ich do cholery jest?

Kolejno odlicz! Ilu braci Gancarczyków biega po polskich boiskach?

Jak się okazuje, do rodzinnego miasta braci Gancarczyków, a więc do Oławy – powinni przyjechać specjaliści od Księgi Rekordów Guinessa. Nie damy sobie uciąć żadnej kończyny, ale rodzina Gancarczyków to prawdopodobnie ewenement na skalę światową. Familia liczy sobie ośmiu braci i jedną siostrę – wszyscy jej męscy przedstawiciele grali lub grają w piłkę na w miarę profesjonalnym poziomie. To znaczy na przynajmniej takim, który pozwalał zarobić na jej kopaniu jakieś pieniądze.

Najwięcej spośród całej ósemki osiągnął Janusz, który dostał nawet szansę debiutu w reprezentacji Polski za kadencji Franciszka Smudy. W Ekstraklasie swoje pograł również Marek – dziś zawodnik pierwszoligowej Chojniczanki, teraz podobną szansę w barwach Śląska ma Waldemar. Buty na kołku zawiesił już najstarszy z całej ferajny – 36-letni dziś Tomasz. Dwaj młodsi bracia – ArturAndrzej występują już tylko na poziomie ligi okręgowej, a dwaj kolejni: Krzysztof i najmłodszy z tej gromadki Mateusz właśnie zasili szeregi Odry Opole.

Gdyby rozegrać mistrzostwa Polski rodzin, to z całą pewnością nie mieliby sobie równych.

Wszyscy w piłkę zaczynali grać w lokalnym MKS-ie Oława. – Gancarczyków wspominam bardzo dobrze, bo w zasadzie oni są… w naszej drużynie od zawsze – mówi Dariusz Witkowski, dyrektor sportowy klubu z Dolnego Śląska. Pomiędzy najstarszym z nich, a najmłodszych jest piętnaście lat różnicy. Ciężko więc, by wszyscy spotkali się w jednej drużynie, ale zdarzało się, że stanowili oni niemal połowę składu. – Z reguły w kadrze mieliśmy ich trzech, ale w najlepszych okresie było ich chyba pięciu – dodaje Witkowski.

Reklama

Na boisku współpracowali ze sobą wzorowo, jak na braci przystało, jednak nie byli do siebie podobni. – Każdy z nich miał w sobie coś takiego niepowtarzalnego, co odróżniało go od reszty. Przykładowo Marek zaczynał grać jako napastnik i naprawdę potrafił strzelać bramki z każdej pozycji. Janusz, typowy pomocnik: od szesnastki do szesnastki, potrafił dograć i złamać akcję. Krzysiek niby podobny typ, ale nie ma takiego gazu. Natomiast Waldek to bardzo ofensywny środkowy pomocnik. Mateusz? Typowy „zadziora”.  I tak każdemu z nich można przypisać jedną rzecz, która będzie jego wizytówką – konkluduje znajomy braci.

Teraz w Oławie może dojść do niemałego szoku – po raz pierwszy od niepamiętnych czasów w drużynie nie będzie grał nikt od nazwisku Gancarczyk. Wprawdzie na razie z drużyną trenuje Janusz, który po opuszczeniu GKS-u Katowice, pozostaje bez klubu, ale niedługo ta sytuacja powinna ulec zmianie. – Będzie trochę dziwnie, ale cóż, takie jest życie. Oby doszli jak najdalej, bo dla naszego klubu to świetna promocja, gdy o naszych byłych piłkarzach mówi się w relacjach z meczów Ekstraklasy – mówi Witkowski.

W czym można dopatrywać się przyczyn tego fenomenu? Na pewno nie bez znaczenia było to, że ich rodzice byli bardzo przychylnie nastawieni do sportu – mama trenowała w przeszłości lekkoatletykę, a tata – był zaangażowanym kibicem piłkarskim. Jednak zdaniem działacza klubu z Oławy, najważniejsze było to, że osiągnięcia starszych braci mobilizowały młodszych. Tak nakręcała się spirala oczekiwań: Jak siedmiu braci grało w piłkę, to proszę mi powiedzieć – czy ten ósmy miał jakiś wybór?

To oczywiście tylko pytanie retoryczne.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...