Reklama

Tych sześciu musi zrobić kolejny krok. To znaczy, łudzimy się, że zrobią…

redakcja

Autor:redakcja

18 lipca 2014, 17:51 • 4 min czytania 0 komentarzy

To prawda, że od bardzo dawna – mimo stale towarzyszącej nam świadomości o marności ligi – nie zaczynaliśmy sezonu w równie podłych nastrojach. Bo możemy się zarzekać, że po nas eurowpierdole spływają, ale jakoś tak… po prostu wstyd. Głupio. Dlatego zanim znów będziemy z niedowierzaniem kręcili głowami, odrobina optymizmu. Wyselekcjonowaliśmy grupę sześciu całkiem sensownych gości, u których dostrzegamy uzasadnione podejrzenie, że w nadchodzących rozgrywkach zrobią duży krok do przodu. Wprawdzie roboczo nazwaliśmy to sobie domniemaniem postępu, za żadnego z nich ręki uciąć sobie nie damy, jednak… łudzimy się. O, to najwłaściwsze określenie.

Tych sześciu musi zrobić kolejny krok. To znaczy, łudzimy się, że zrobią…

Filip STARZYŃSKI

Rok temu apelowaliśmy: Filipie, Figo, pobiegałbyś trochę! No i pobiegał. To znaczy – najczęściej tempem jednostajnym, dostojnie, z głową w górze. W grze obronnej Ruchu w dalszym ciągu nieprzydatny, jednak z zastrzeżeniem, że jest wyraźnie lepiej niż przed poprzednim sezonem. Żeby było jasne: nie oczekujemy, by Starzyński pewnego dnia wstał i został boiskowym lekkoatletą, tylko chcielibyśmy dostrzec więcej zaangażowania, ambicji i woli walki. Bez tego nie stanie się liderem Ruchu Chorzów, a ma ku temu inklinacje. Eliminując wyżej wymienione braki, drogi Filip siłą rzeczy znajdzie się w ligowym TOP 5, skąd na Zachód, nie wiedzieć czemu, wiedzie kilkupasmowa autostrada. Czas najwyższy, ma już 23 lata!

Kamil DRYGAS

Rówieśnik Starzyńskiego, podobnie zresztą jak ten, który będzie za nim. Drygas wczoraj zdobył cudowną bramkę w pucharowym starciu Zawiszy z Zulte Waregem, czym sprawił, że… Inaczej: on systematycznie daje do zrozumienia, że zalicza kolejne etapy. Wszedł z nowym klubem do Ekstraklasy, został kapitanem, sięgnął po Puchar Polski oraz Superpuchar, teraz wyróżniał się na tle Belgów, o własnej drużynie nie wspominając. Cóż, możemy powoli zacząć tytułować Kamila wyrzutem sumienia Mariusza Rumaka. Ten pewnie wiele by dziś dał, aby mieć u siebie pomocnika z serii “box to box”, walecznego, dobrego w odbiorze, sprawnego fizycznie i nie głupiejącego w polu karnym przeciwnika…

Reklama

Ariel BORYSIUK

Czy może być gorzej? A może powinniśmy na Ariela spojrzeć szerzej, porównując go do pozostałych zawodników. Wszak taki Michał Masłowski na najbliższym szczeblu w Polsce debiutował w wieku 24 lat, a został objawieniem Ekstraklasy. Co więc powiedzieć o Borysiuku, który liczy sobie rok mniej, natomiast do tej pory zaliczył ponad setkę występów w naszej lidze, pograł i pofaulował w Bundeslidze, chwilę na jej zapleczu, no i zaliczył także rundę w Rosji? Ale my “Wizira” oceniamy przez pryzmat 16-letniego chłopaka, szturmem wchodzącego do składu Legii. Chłopaka z najlepszym przerzutem w lidze. Dużego talentu, który w dwa lata zrobił dwa spadki. Tyle że w końcu zła passa musi się skończyć i gdzie jak gdzie, lecz w Gdańsku otrzymał do ponownego odbicia się nie murek, a trampolinę. Ariel, przyglądamy ci się!

Michał ŻYRO

Przed nim najważniejsza runda w życiu. Dlaczego? Ponieważ jeśli znów osiądzie w ligowej szarzyźnie, jeśli znów będzie namiętnie irytował kibiców z Łazienkowskiej swoją nieporadnością, wynikającą z braku wiary we własne umiejętności, to kolejna edycja słownika synonimów PWN przy haśle “chimeryczny” powinna dopisać zamiennik: “Żyro”. Ale gdyby Michał utrzymał rewelacyjną dyspozycję z wiosny, znacznie podbiłby pozycję na rynku transferowym i przy okazji zamknął usta krytykom, powątpiewającym w to, że wychowanek akademii Legii potrafi utrzymać równy, wysoki poziom. No właśnie – potrafi, nie potrafi? Tego nie wie nikt, on sam pewnie też nie. Dlatego z niecierpliwością czekamy, co pokaże jesienią.

Rafał JANICKI

Zaliczył naprawdę udaną wiosnę, gdy dość sprytnie kamuflował swoje wyraźne i w pewnym sensie ograniczające go parametry szybkościowe. Mało tego, często porządnie radził sobie występując nawet w roli bocznego defensora! Janicki podobał nam się, jak wchodził do Ekstraklasy. Wiadomo – szok, wtedy młodych było mniej, do tego obrońca i nie boi się piłki. Im dłużej jednak go oglądaliśmy, tym większe było zmęczenie materiału. Myśleliśmy sobie: z dużej chmury mały deszcz. Ale rundę wiosenną doceniamy, to, że przed nowym sezonem został kapitanem potężnie uzbrojonej Lechii Gdańsk – również. Nagle stał się nie tyle centralną, co czołową postacią zarówno defensywy, jak i całej drużyny. Poradzi sobie? To będzie dla niego piłkarski egzamin dojrzałości. Wiosną może być albo w reprezentacji, albo na ławce w Gdańsku.

Reklama

Tomasz KĘDZIORA

Wychowanek Lecha Poznań to trochę inny przypadek od pozostałej piątki, tym niemniej widzieliśmy zbyt wiele jego dobrych meczów w drużynach juniorskich czy Młodej Ekstraklasie, a przede wszystkim widzieliśmy zbyt duże umiejętności w zestawieniu z tym, co Tomek (Tomasz?) dotychczas pokazał w lidze. Gdzie to uderzenie z dystansu, gdzie ten stały fragment, gdzie te piłki, które w szesnastce rywali tak chętnie go szukają? Gdzie naprawdę dobry odbiór i przytomne czytanie gry? Kędziorze w głównej mierze – choć to jedynie nasze spostrzeżenie – przydałoby się parę kilo więcej. Wiary w siebie. Że nie musi dośrodkowywać jak jakiś Klepczyński, a może tak, jak umie. Że w ogóle umie. Kolejorza opuścił Mateusz Możdżeń, Kebba Ceesay leczy się już drugą dekadę, dlatego – chcąc nie chcąc – stworzyła się przed zdolnym 20-latkiem realna perspektywa wychodzenia tydzień w tydzień w podstawowym składzie. W końcu musi mu się udać wskoczyć na wyższy poziom…

FotFotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Bartosz Lodko
8
Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...