W czasie mundialu rzadziej pisaliśmy o wszelkiej maści wariatach, ale meczów coraz mniej, więc chyba tę tendencję zaczniemy odwracać. Natknęliśmy się dzisiaj na lokalny magazyn „Prestiż” (Siedlce, Sokołów Podlaski, Łosice!), a tam okładka ze znanym, choć mocno zapomnianym DANIELEM PURZYCKIM. Tak, tak, to ten, o którym pisaliśmy kiedyś, że fiordy mu z ręki jadły, bo przecież kontaktów ma więcej niż Świerczewski. No i teraz Purzycki znowu jest na topie. Znowu wraca. Wraca w tak spektakularnym stylu, że większy wjazd miał chyba tylko Gandalf w bitwie pod Helmowym Jarem.
Rzućcie okiem na okładkę. „Być czy mieć”, rozwiązanie konkursu plastycznego i w końcu on: trener, który – jak głosi tytuł – WRÓCIŁ, BY ZWYCIĘŻAĆ. Już nie trenuje dzieci w Swansea, już nie opowiada, jak to poznał Zolę i chciał wsadzić do Polonii Zaccheroniego. On tylko znowu jest w Siedlcach i prowadzi drużynę, która za rok wyląduje w ekstraklasie.
Bawi nas to pompowanie wizerunku. Bawi nas magazyn, w którym na jednej stronie wypowiada się siedlecka prostytutka („żyję maksymą: chwytaj dzień”), a na drugiej wywiad z Purzyckim zaczyna się od cytatu Kazimierza Górskiego: „Jedni rodzą się do skrzypiec, inni do munduru. Ja urodziłem się dla piłki”.
Magazyn Prestiż…
Daniel Purzycki…
Wróciłem, by zwyciężać…
Ha! Brzmi jak powrót Rambo. Jeszcze chwila, a okaże się, że konkurs plastyczny też wygrał…