Reklama

Wolański podłamany Widzewem. Nikt go stamtąd nie wyciągnie?

redakcja

Autor:redakcja

05 lipca 2014, 16:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

Często patrzymy na piłkarzy, jak na ludzi, którzy generalnie złapali Pana Boga za nogi i wszystko dostają na złotej tacy. A przecież nie wszyscy, zwłaszcza w polskich warunkach ligowych, mają życie jak z bajki. Na stronie widzewiak.pl znaleźliśmy interesujący wywiad z Patrykiem Wolańskim, czyli młodym bramkarzem, który z dobrej strony pokazał się w ekstraklasie i który teraz czuje, że stoi na rozstaju dróg.

Wolański podłamany Widzewem. Nikt go stamtąd nie wyciągnie?

Obszerny fragment…

– W Widzewie nie widzisz możliwości rozwoju?
– Wszyscy musimy sobie zdać sprawę, że brak Andrzeja Woźniaka w Widzewie, to jest duży minus dla klubu. Nie oszukujmy się, teraz treningi bramkarskie będą na niższym poziomie, bo osoba, które je prowadzi, zdobywa doświadczenie, uczy się. Trener Woźniak to była najwyższa półka w kraju. Czekam jednak jak to się wszystko potoczy.

– Kwestia rozwoju to jedna strona medalu. Widzew nie płaci za dużo, a na dodatek spóźnia się wypłatami.
– Na pewno kwestia finansów to ważny aspekt, choć nie najważniejszy. Na pewno chciałbym wreszcie wyprowadzić się od rodziców, zamieszkać sam. Chciałbym, żeby stać mnie było na kupno auta i inne rzeczy. Klub do tej pory nie zwrócił mi też za leczenie. Dobrze, ze mam takiego menedżera, który załatwił mi pieniądze na leczenie. Nie mam bogatych rodziców, którzy pomogliby mi finansowo.

– Prezes zapowiada, że zespół będzie walczył o awans. Może chce zatrzymać najlepszych i dać wam podwyżki?
– Szanowny pan właściciel potrafi opowiadać, że walczymy o awans, poklepuje ludzi i mówi im: odejdziesz, ale nie teraz. Pytam, dlaczego nie potrafi porozmawiać z nami, z każdym z osobna. Chciałbym, żeby wreszcie szef usiadł z nami do rozmowy i posłuchał, co mamy do powiedzenia. Niech wreszcie posłucha nas, a nie ludzi z góry. Przecież wyniki zależą od nas.

Reklama

Tak po ludzku jest nam chłopaka żal. Zrobił sporo, żeby zwrócić na siebie uwagę innych klubów i jak faktycznie ją zwrócił, to klapa. Za moment mogłoby się okazać, że pojedzie za granicę – bo stamtąd jest zainteresowanie (z czterech klubów), Polska raczej nie wchodzi w grę – i trafi do dużego świata. Ten obecny świat ma natomiast barwy dość ponure. Widzew, przy całym szacunku dla jego historii, to dziś klub-kukułka, gdzie Wolański nie ma zapewnionych optymalnych warunków do treningu bramkarskiego, gdzie sam musi zapłacić za swoją operację i gdzie zarabia tyle, że wciąż marzy o kupnie auta lub wyprowadzce od rodziców. Za pensję tylko nieco wyższą od najniższej krajowej zbierałby na samochód dość długo. Tylko tę pensję też trzeba regularnie dostawać, a piłkarze mają w Łodzi niepłacone od blisko czterech miesięcy.

No i przede wszystkim Patryk jest w klubie, w którym właściciela ogląda głównie podczas konferencji prasowych – gdy ten zapewnia, że zbawia wszystkich na nowo.

Zbawienie nie dotknęło na razie Wolańskiego. Dla niego ta sytuacja jest raczej czarno-biała: niedawno usłyszał zapewnienie, że jeśli pojawi się oferta za kwotę X, to zostanie sprzedany. Teraz słyszy publicznie wypowiedź Sylwestra Cacka, że o transferze to nie ma mowy. Do tego kilka negatywnych aspektów, o których opowiedział w tym wywiadzie… Trochę szkoda chłopaka.

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
6
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...