Reklama

Brazylia – James Rodriguez 2:1

redakcja

Autor:redakcja

05 lipca 2014, 00:16 • 4 min czytania 0 komentarzy

Słusznie napisał Rafał Lebiedziński – problem z Brazylią polega na tym, że w końcu musiała zagrać bardzo dobry mecz. Padło na Kolumbię. Kontrowersje sędziowskie? Były. Ale bez względu na nie, bez względu na mundialowe sympatie, trzeba przyznać, że Canarinhos zasłużyli dziś by grać dalej. Przez cały mecz Los Cafeteros siedzieli pod kloszem, z wyłączeniem Jamesa Rodrigueza. Łącznie oddali jeden celny strzał (nie licząc karnego), a w dodatku w końcówce. Zostali zneutralizowani.

Brazylia – James Rodriguez 2:1

Sorry, taką mamy Brazylię. Jej największym atutem miała być na tych mistrzostwach defensywa, a nie maniana i techniczne bajery. Nie zawsze udawało im się na tym turnieju zaryglować drogę do bramki na miarę oczekiwań, ale dzisiaj jak najbardziej tak, co pokazuje dobitnie choćby powyższa, kluczowa statystyka. Canarinhos odbierali piłki, blokowali strzały, wypychali rywali z groźnych stref, łapali ich na spalonym. Ich połówka była jak pajęcza sieć, w którą wpadały kolejne ataki Kolumbii. Nie róbmy z nie jednak Grecji, gdy trzeba było posyłali skrzętnie piłkę do przodu, a tam też grali bardziej po brazylijsku, co zauważył choćby Gary Lineker.

Szybko strzelony gol nie ustawił meczu, ale ustawił brazylijskie głowy. Zeszła presja, która wielokrotnie na tych mistrzostwach pętała Canarinhos nogi, a przeszła na Kolumbię. Ta zresztą wydaje się, że towarzyszyła Los Cafeteros od pierwszych sekund, bo do strzelenia bramki nie wymienili chyba ani razu trzech, czterech celnych podań. No i bramka – kryminał i frajerstwo. Cios samobójczy zaraz na starcie, to musiało związać nogi niektórym Kolumbijczykom.

Thiago Silva? Strzelił bramkę, ale potem się wygłupił. Mądrze grający koleś, ułożony, kapitan. I w idiotyczny sposób eliminuje się z dalszego grania, naprawdę niepojęte. Takie odłączenie prądu w mózgu zdarza się wielu graczom, ale jemu? Kto wie, czy to nie będzie jedyny taki raz w karierze. W obliczu gry z Niemcami strata wielka, jego nieobecność dziś musi martwić Brazylijczyków znacznie bardziej niż kontuzja Neymara. Ten też prawie na pewno nie zagra – potwierdził to na konferencji sam Scolari. Niemcy zacierają ręce, bo nawet w pełnym składzie Canarinhos nie byliby raczej faworytem, a teraz problem się rozrósł.

Reklama

Kolumbia nie nadążała dzisiaj za Jamesem Rodriguezem. On jeden nie zawiódł, kolejny raz pokazał, że to żywe złoto najwyższej próby. W pierwszej połowie minął trzech rywali i wyprowadził kontrę, dzięki której koledzy wyszli bodaj trzech na jednego. Niestety nie mógł podać do siebie, musial zaufać innym. Cuadrado jednak spartolił, nie potrafił dograć dokładnie i ta akcja, która powinna zakończyć się setką, nie zakończyła się choćby strzałem. W drugiej połowie podobna sytuacja: James pokazuje błysk geniuszu, wyprowadza Kolumbię z groźną akcją, ale fatalnie pali Amero i nie ma z tego nic. Rodriguez dziś nie miał wsparcia. Dorósł do sceny, jaką był ćwierćfinał MŚ, grany z Brazylią w Brazylii, ale innym brakło jaj. Nawet Pekerman dzisiaj ewidentnie nie trafił z wyjściowym składem, co pokazują zmiany i to jak wiele wniosły ożywienia. Guttierez był statystą, dwunastym zawodnikiem Brazylii, sabotował ofensywne akcje. A w obronie przecież lepiej nie było, szczególnie w pierwszych trzech kwadransach Kolumbia miała dużo szczęścia.

Osobny akapit należy się sędziemu, który pozwolił na bardzo ostrą, a właściwie wręcz brutalną grę. Nie wyciągał kartek, a to się skończyło między innymi kontuzją Neymara, który dostał kolanem w plecy. No i jeszcze ta “bramka” Yepesa. Gol czy nie? Obaj gracze Kolumbii byli ewidentnie na spalonym w momencie zagrywania DO NICH piłki, absorbowali obronę, bramkarza, to na nich była kierowana akcja. Z drugiej strony futbolówka odbiła się od pleców Davida Luiza, więc dylemat. A już faulu, po którym gracz PSG strzelił bramkę z wolnego, na pewno nie było.

Trudne to do oceny, ale jednocześnie mamy wrażenie, że schodzi to na dalsze tło, bo awansował dzisiaj zespół bezdyskusyjnie lepszy. Zorganizowany w obronie. Potrafiący stworzyć groźniejsze akcje. Kolumbia miała w odpowiedzi na działający system wyłącznie błyski Jamesa Rodrigueza. Nawet, gdy strzeliła bramkę kontaktową (oczywiście po akcji swojej “dyszki” i przez nią wykonanym karnym) praktycznie nie zagroziła poważnie Julio Cesarowi. Jakieś wrzutki, długie piłki, zamieszanie i nic więcej. Zero konkretów. I tak w gruncie rzeczy przez cały mecz. Za mało, by zasłużyć na półfinał.

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Komentarze

0 komentarzy

Loading...