Reklama

Mundialu, trwaj! Modlitwy Gustavo zostały wysłuchane

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

28 czerwca 2014, 19:39 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jeszcze nie ochłonęliśmy i jeszcze długo nie ochłoniemy. Nie ochłonie, i to do najbliższego ćwierćfinału, cała Brazylia, która w pocie czoła ucieka spod topora. Jeśli tak ma dla nich wyglądać ten mundial, to liczba zawałów wzrośnie kilkukrotnie.

Mundialu, trwaj! Modlitwy Gustavo zostały wysłuchane

Tak, ten mecz miał wszystko. Miał kapitalne interwencje obu bramkarzy – Julio Cesara broniącego strzały z bliska i Claudio Bravo zatrzymującego Hulka. Miał niezaliczonego gola i najpiękniejsze uderzenie z jedenastki Aranguiza. Miał poprzeczkę Pinilli na kilka sekund przed końcem dogrywki i kontrę rozpaczy Brazylijczyków. Miał modlącego się Luisa Gustavo i Thiago Silvę, który przy ostatnim karnym miał twarz wciśnięta w ziemię. Miał Paulinho w roli głównego motywatora w najważniejszym momencie meczu (mundialu?) i dźwigającego na swoich barkach ciężar całego kraju 22-latka. Miał obolałego Neymara, który ledwo stawiał już kroki i Medela posklejanego taśmami na wszystkie możliwe sposoby. Miał też ten niesamowity konkurs jedenastek…

Jeśli dla takich emocji mamy poświęcać jeden dzień wolny od mistrzostw – nie mamy nic przeciwko. Mundialu, trwaj!

Nie da się opisać tego, co musi czuć Maurinico Pinilla, oddając dwa najważniejsze strzały w życiu. Oba w odstępie kilku minut: ostatni Chilijczyków w dogrywce i pierwszy w konkursie jedenastek. Oba nieskuteczne. Albo tam, gdzie powędrowały dłonie Julio Cesara, albo tam, gdzie nie powędrowały a stała poprzeczka. Nie da się opisać tego, co musi czuć Gonzalo Jara, który najpierw zmieścił piłkę do własnej siatki, a przy piątej jedenastce odciął tlen Chilijczykom.

Przede wszystkim nie da się opisać tego, co czują Brazylijczycy. Teraz, kilka minut po meczu, jeszcze słychać ten wielki spadający kamień z serca. Jeszcze widać, jak po strzale Pinilli w dogrywce trzęsie się bramka. Trzęśli się też chyba piłkarze Scolariego… Widzieliśmy Neymara, który podchodził do piątej, kluczowej jedenastki. Nie patrzył nigdzie indziej niż na piłkę. Nie patrzył na próbującego go sprowokować Bravo (Hulk nie dał rady). Nie patrzył też na kibiców. Wystarczyło podnieść głowę, żeby zobaczyć wzrok dwustu milionów mieszkańców skupionych na jednym punkcie. Na nim.

Reklama

Wytrzymał.

Neymar zdawał się przed meczem świadomy presji i tego, jakie stoi przed nim zadanie. Ale chyba tak naprawdę nikt nie spodziewał, jak trudne to w praktyce zadanie będzie. To nie był jego wielki mecz, to ZNÓW nie był wielki mecz Brazylii. Oni mieli dziś potwierdzić, że na tym mundialu mają nie tylko wyniki, ale również styl. My go nie widzieliśmy. Widzieliśmy natomiast zespół w wielu momentach zagubiony, może nawet bezsilny, rozpaczliwie szukający z przodu napastnika (Fred i Jo to słaby żart Scolariego). Modlitwy Luisa Gustavo przed rzutami karnymi nie wzięły się znikąd. Dziś Brazylijczycy szukali pomocy, bo jej najzwyczajniej potrzebowali – chwilami jakby szukali u sędziego, ale bezskutecznie. Potem została modlitwa.

Piłkarze mówili, że w przypadku porażki życie będzie toczyło się dalej. Brazylijczycy – że czas się zatrzyma. Cierpliwość całego narodu znów została poddana testowi, ale znów tylko na chwilę. Od początku turnieju cała ta reprezentacja stąpa po kruchym lodzie. Każdy kolejny krok wykonuje z gigantyczną niepewnością i obawą, czy zdąży wykonać też ten następny. Jeszcze jej się to udaje. Jeszcze…

A Chilijczycy? Szkoda ich. Szkoda, bo od pierwszego meczu walczyli bardzo dzielnie. Wywalczyli awans z tej cholernie trudnej grupy, zagrali z gospodarzem jak równy z równym. Nikt nie powie, że dziś byli gorsi. Każdy ma w głowie tę poprzeczkę Pinilli i słupek Jary. Pytanie tylko, jak długo będą o tym pamiętali.

Najnowsze

Ekstraklasa

Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Bartosz Lodko
8
Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...