Reklama

LIVE: Kalkulatory w dłoń – finisz grup E i F

redakcja

Autor:redakcja

25 czerwca 2014, 15:32 • 24 min czytania 0 komentarzy

Zaczynamy kolejny dzień rozstrzygnięć w fazie grupowej, na warsztat wjadą kolejno grupa F oraz grupa E. Która ciekawsza? W której więcej emocji? Cóż, jeśli można w ogóle mówić o emocjach, po tym co dostaliśmy od Chorwacji i Meksyku, Grecji i Wybrzeża Kości Słoniowej oraz Urugwaju i Włoch – wskazalibyśmy na mecze grupy E, w której szanse zachowuje nawet ostatni w tabeli Honduras. Zasadniczo w obu dzisiejszych grupach sytuacja jest zbliżona do tabeli pod dwóch kolejkach w kończącej wczoraj turniej grupie „kolumbijskiej”. Jeden daleko z przodu (Argentyna, Francja) i okładanie się pięściami o miejsce numer dwa (pozostali za wyłączeniem Bośni). Jedno jest pewne – będzie bardzo ciekawie, co zamierzamy wam zrelacjonować, aż do końca wieczornego studia TVP.

LIVE: Kalkulatory w dłoń – finisz grup E i F

KLIKNIJ TUTAJ <===> ODŚWIEŻ RELACJĘ LIVE

00.10
Naprawdę już idziemy, ale wiadomość Minieriego z Wykopu musimy wam przekazać jeszcze dziś.

Luis Suareaz OFICJALNIE poza mundialem!

Prowadzona przez niego reprezentacja Hondurasu właśnie odpadła z turnieju.

Reklama

( ͡° ͜ʖ ͡°)

Do jutra!

00.05
To wszystko na dziś, zapraszamy jutro na ostatni LIVE z fazy grupowej. Wyjaśni się sytuacja w grupach G i H. CR7, oczekiwany remis Klinsmanna z Loewem, do tego Belgia, Rosja i zaskakująca Algieria. Gdzieś w tle nawet Korea Południowa i oczywiście waleczna Ghana. Będzie fajnie (na bank fajniej, niż dzisiejszego wieczoru), dzięki za uwagę, trzymajcie się!

00.02
I na koniec jeszcze potwierdzenie ekwadorskiej bezradności. Statystyki z whoscored.com.

23.56
Powoli się zwijamy, na koniec jeszcze kolejność w grupach E i F.

Reklama

Grupa E
1. Francja 7 pkt 8-2
2. Szwajcaria 6 pkt 7-6
3. Ekwador 4 pkt 3-3
4. Honduras 0 pkt 1-8

Grupa F
1. Argentyna 9 pkt 6-3
2. Nigeria 4 pkt 3-3
3. Bośnia i Hercegowina 3 pkt 4-4
4. Iran 1 pkt 1-4

Czyli w 1/8 Argentyna dostaje Szwajcarię, a Francja Nigerię. Raczej się nie umywa, do starcia brazylijsko-chilijskiego, czy meksykańsko-holenderskiego.

23.52
Koniec (chciałoby się dodać: nareszcie). Ekwador, nawet tym sympatycznym zrywem w końcówce, nie pokazał dziś klasy, którą chcielibyśmy oglądać w 1/8 finału, nie walczył, jak drużyna znajdująca się pod nożem, nie zaprezentował tego, czym ujęły nas wszystkie pozostałe południowoamerykańskie reprezentacje. Jeśli ciekawsze od spotkania wydają się posiedzenia Sejmu… Cóż, to nie jest najlepsza recenzja. Szwajcaria z kolei wygrywa pewnie i zasłużenie, trzema bramkami, jakby „na wszelki wypadek”, gdyby Ekwador zdołał wcisnąć cokolwiek Francji. Ręka Hitzfelda? Czy po prostu słabość Hondurasu?

Przekonamy się pewnie dopiero po meczu z Argentyną…

23.45
O, w punkt!

Ekwador dwa celne strzały. Lichutko, lichuteńko.

23.40
I na potwierdzenie tych słów, wreszcie świetna akcja Ekwadoru. Ibarra znakomicie pomknął lewym skrzydłem i oddał silny strzał, ale wprost w Llorisa. Swoją drogą, ciekawe czy Ekwadorczycy wiedzą, że potrzebują nie jednego, a dwóch goli, by awansować z drugiego miejsca w grupie.

23.39
Okej, część redakcji oglądająca mecz Francuzów melduje, że najciekawszym momentem drugich 45 minut, może poza czerwienią dla Valencii, było odnalezienie tego gifa…

23.34
Shaqiri jest dziś po prostu nie do zdarcia. 3:0 i hat-trick. Wyjątkowo niepozorni dzisiaj Szwajcarzy. Najpierw praktycznie bez ostrzeżenia strzelili dwa szybkie gole, a teraz – kiedy Honduras wreszcie zaczął sobie stwarzać okazje – zdołali go dobić. Kolejna super akcja. W głównych rolach, obok egzekutora Shaqiriego, znów Drmić i bodajże obrońca Bernardez. Żal patrzeć z jaką łatwością został ograny ten ostatni…

To zaś oznacza, że Ekwador potrzebuje teraz dwóch goli, grając w „dziesiątkę” z Francją. Powodzenia!

23.28
Refleksja nie do końca związana z meczem – jaki interes w nagrywaniu takich bzdur jak złapanie piłki kopniętej w trybuny mają ludzie, którzy w mig wyjęli swoje smartfony? Zaczynamy powątpiewać w sens przeżywania wydarzeń na żywo – czujemy się wyobcowani, jako jedyni zainteresowani „treścią” widowiska, a nie jego „nagraniem”. Czy to naprawdę media społecznościowe, czy po prostu ludzie dostali kolejną zabawkę odbierającą im naprawdę ważne chwile?

– Jak było na tym koncercie?
– Zioom, najlepiej, nagrałem osiemset vine’ów, Instagram spuchł od fotek, a na fejsie zebrałem sto dwadzieścia lajków pod selfie spod sceny.

Jezu… Unieśliśmy się.

23.19
No i co myślicie? Trochę jak Marchisio, ale – jak słusznie zauważa Rafał Lebiedziński – przepisy to przepisy.

23.07
No i chyba pograne, Antonio Valencia wylatuje z czerwoną kartką. Dziwna ta sytuacja, kibice jakby nie zauważyli, Valencia bez żadnych kłótni, trener Ekwadoru bez zmian… Trochę jesteśmy w szoku. A na prasówce – co wiemy od naszego korespondenta – część dziennikarzy w ogóle nie zauważyła kartki…

23.00
Wszyscy zwolennicy emocjonujących końcówek i dramaturgii związanej z „multiligowym” przekazem – trzymać kciuki za gol dla Ekwadoru. Jeśli ustrzelą podopieczni Reinaldo Ruedy – to oni będą w 1/8 finału, chyba że… Szwajcaria łupnie trzeciego gola. Wtedy znów na aucie przedstawiciele CONMEBOL. Wyścig na gole między Ekwadorem i Szwajcarią? Hm, uwierzylibyśmy, gdyby nie ta Francja. Na ten moment bliżej bowiem kolejnego trafienia Benzemy, aniżeli wciśnięcia czegokolwiek Llorisowi.

22.56
Ech, emocje w studiu jak na grzybach. Wracamy do ciekawszych rzeczy. Szukania sucharów w Internecie!

22.49
Tak jak w pierwszych dwóch kolejkach, tak i w finale fazy grupowej emocje maleją wraz z rosnącymi literkami. A, C czy D – okej, fajnie, pięknie, emocjonująco. E i F… Cóż.

Gdyby nie fakt, że wilgotność i temperatura w Amazonii sięgają dziś jakichś chorych rozmiarów, napisalibyśmy, że Szwajcarzy nawet nie zdążyli się spocić. Szczerze, Honduras wygląda w tym meczu dosyć żałośnie i trudno żałować, że jutro już będzie w drodze do domu. Każde zagranie do bólu przewidywalne, brak tempa. No, krótko mówiąc, nie jest to futbol godny tego, by odsyłać na emeryturę Ottmara Hitzfelda.

Francja? Nie musi. Ekwador? Na razie nie potrafi. I tak sobie dryfujemy, w stronę końca przedostatniego dnia fazy grupowej. Trochę smutno, że to szaleństwo najlepszej fazy grupowej od lat kończy się wybitnie spokojnie. Choć warto dodać – nadal ze średnią trzech goli na mecz, absurdalnie wysoką, jak na tę stawkę. Na marginesie – najwyższą od bodaj 1970 roku…

22.44
Drugi gol dla Szwajcarii.

22.40
Dotarł meldunek z Hondurasu, to znaczy Szwajcarii, to znaczy Brazylii.

Sprytni Szwajcarzy, prowadząc 1:0, pozwolili Honduranom grać w piłkę. Cały problem polega jednak na tym, że ci grać w piłkę w ataku pozycyjnym zwyczajnie nie potrafią i szybko się to nich zemściło. Sympatyczny Carlo Costly od początku spotkania nie dostał jeszcze choćby jednego dobrego podania, a już mamy 2:0 i powoli należy godzić się z myślą, że do 1/8 finału awansują Szwajcarzy. Efektowna kontra, zapoczątkowana – jak to się teraz ładnie określa – penetrującym podaniem, trzeźwe odegranie Drmicia na wolne pole i Shaqiriemu nie pozostało nic innego, jak ponownie zmusić Valladaresa do wyciągnięcia piłki z siatki.

22.37
Szwajcaria prowadzi już 2:0, co oznacza, że brakuje tylko siedmiu goli Ekwadoru, by z mundialem pożegnała się Francja! Już widzimy te zestresowane twarze Francuzów oglądających mecz na miejskich telebimach.

Podopieczni Hitzfelda rozmontowali Honduras. Sądząc po poniższej scence – nie było lekko. Taka organizacja…

22.34
A na kartofliskach…

22.30
Pół godziny gry za nami i naprawę nie zanosi się wcale na jakieś bajeczne zepchnięcie Szwajcarii z drugiego miejsca w grupie poprzez zwycięstwo Ekwadoru. Do tej pory Valencia, drugi Valencia i cała reszta tej, w gruncie rzeczy naprawdę solidnej drużyny oddali łącznie jeden strzał. Niecelny, niegroźny i absolutnie nieprzybliżający ich do awansu do 1/8 finału.

W posiadaniu 67/33 na korzyść Francji. Czyżby pierwszy (i jedyny w tej fazie) reprezentant Ameryki Południowej pakujący się do domu?

22.21
Na przykładzie Nestora Pitany moglibyśmy omówić psychologiczny paradoks łysego. No właśnie. Sędzia jeszcze owłosiony, czy już łysy?

22.15
Po kwadransie mamy już mniej więcej obraz gry:

– Szwajcaria zrobiła swoje, teraz będzie czekać
– Honduras może i by chciał, ale nie ma czym
– Francja bez szaleństw
– Ekwador może i by chciał, ale Francja bez szaleństw to wciąż Francja

Efekt: na ten moment z grupy wychodzi Francja i Szwajcaria. A, jeszcze drobny off-topic – rząd właśnie się obronił po aferze taśmowej. Czyli aferka, aferka i już po aferce…

22.09
Szybciutko zaczęliśmy rozwiązywanie krzyżówki w grupie E. Szwajcaria już po kilku minutach prowadzi 1:0 po golu Shaqiriego. Trafienie pierwsza klasa i na ten moment Szwajcarzy mają awans z drugiego miejsca. Honduras tymczasem przechodzi do ataku pozycyjnego. Może być zabawnie.

22.00
A skoro już Remi, to jeszcze przed pierwszym gwizdkiem (równo z gwizdkiem), jego klip przed MŚ. Pierwszy zwycięzca? Obok systemu 5-3-2 (a może 3-5-2)?

21.58
Jednak „Marsyliankę” najlepiej zaśpiewał Remi, nie ma dyskusji.

21.53
Składy.

Ekwador: Dominguez, Paredes, Ayovi, Guagua, Erazo, Noboa, Minda, Montero, A. Valencia, E. Valencia, Arroyo.

Francja: Lloris, Digne, Sakho, Sagna, Koscielny, Schneiderlin, Mautidi, Pogba, Griezmann, Sissoko, Benzema.

*

Szwajcaria: Benaglio, Rodriguez, Djourou, Lichtsteiner, Saher, Shaqiri, Behrami, Inler, Mehmedi, Xhaka, Drmić.

Honduras: Valladares, Figueroa, Bernardez, Garcia, Beckeles, Espinoza, Claros, Palacios, Costly, Garcia, Bengston.

21.47
Tomek Ćwiąkała uchwycił francuską ekipę w Brazylii. Całkiem mocna.

21.44
Masakra. Tak, właśnie masakrę sobie wyobraziliśmy.

21.39
Zanim definitywnie przejdziemy do Francji, Szwajcarii i reszty tej grupy – przypominamy, że są już na stronie teksty pomeczowe. Poniżej fragment tego „argentyńskiego”, całość tutaj.

Piętą achillesową Argentyny pozostaje defensywa, tu bez dwóch zdań silniejszy rywal może rozerwać ich na strzępy, tak że nawet niezła forma graczy z przodu (dziś choćby świetny Di Maria) nie pozwoli powrócić do gry. Ale trzeba wspomnieć o największym obok Messiego atucie Albicelestes: drabince turniejowej. Do półfinału będą mierzyć się z drużynami pokroju Szwajcarii, USA, Ghany, w najgorszym wypadku Belgii. Z całym szacunkiem dla Czerwonych Diabłów, ale Argentyna będzie w starciu z każdą z tych drużyn faworytem. Może nie murowanym, może nie zdecydowanym, ale jednak.

Nigeria? Sympatyczny zespół, grający dość europejsko jak na bandę z Afryki. Mimo trzech straconych goli klasę potwierdził Enyama, bardzo dużo trudności sprawiał obrońcom Argentyny Emenike, który ma już chyba jak w banku transfer do klubu z europejskiej czołówki. No i ten niesamowity Musa, który ma na swoim koncie mecz życia. Teraz wpadną najprawdopodobniej na Francję i wielkich szans na przejście dalej im nie dajemy, ale też całkiem ich nie skreślamy. Ma tu kto bronić, ma kto zrobić coś z niczego z przodu. Może nie będzie sukcesu, ale powinno być ciekawie.

21.34
Jeszcze raz Anglicy, bo w studiu stałe smutki, Ameryki nie odkrywają.

I dla odmiany trochę internetowej klasyki. Kończymy powoli boki, zaraz składy, murawa, te sprawy. Swoją drogą, przypomina nam się anegdota o trenerze Baniaku, który narzekał rzecznikowi Warty Poznań, że konferencje to on może mieć codziennie, gdyby jeszcze nie trzeba było grać tych meczów pomiędzy… A właściwie – wiecie może co u „Bebeto”? Posłuchalibyśmy sobie jakiejś jego konferencji.

21.27
Anglicy jadą do domu, ale ich kibice… Różne rzeczy można Anglii zarzucić, jednak melodyjność ich fanatyków to coś, w czym prześcigają całą Europę. Nawet, jeśli rzadko śpiewają na meczach, a częściej w pubach, a pod każdym innym względem kontynent już dawno przegonił brytyjskich prekursorów „kibolingu”.

21.21
O psia krew, Kasia Kiedrzynek na plaży. Wreszcie mamy kogoś, kto ma coś do powiedzenia i wie o czym mówi (no, dawał radę jeszcze ten ziomek od technologii). Przypomnijmy, że to bramkarz PSG. Rozmowa o Francji, nastrojach Francuzów, porównanie piłki kobiecej z męską… Fajnie, przyjemnie. No i jednak typ: „3:1, znowu ustrzeli Benzema i mój klubowy kolega Matuidi” brzmi nieco lepiej, niż rozmowy o muzyce klasycznej we Włoszech przy okazji meczu Hiszpanii z Holandią.

21.18
A tutaj reakcja Copacabany na gola dla Brazylii.

I zagwozdka z forum ultras-tifo.net.

21.14
Olala, takiej zawieruchy się nie spodziewaliśmy. Sabella został sprowadzony do parteru, a Lavezzi jeszcze przydepnął go butem.

Argentyńczyk dodał jeszcze, że trener chyba nie był zły. Jak traktować tę kadrę poważnie, jeśli szacunek dla trenera w tym organizmie w ogóle nie występuje?

21.10
Wracamy na dwa kolejne mecze trzeciej serii spotkań fazy grupowej Mistrzostw Świata 2014 w Brazylii. W teorii wszystko wygląda w miarę prosto – Francja ogrywa Ekwador potwierdzając swoje mistrzowskie aspiracje, Szwajcaria zostawia w pokonanym polu outsidera grupy, czyli Honduras i Europa triumfuje (chociaż w tej grupie). W praktyce jednak – szanse na awans ma tu każdy, łącznie z Costlym i Chavezem, a nawet Francja, która nastukała w pierwszych dwóch meczach osiem goli nie może czuć się zupełnie komfortowo (no dobra, porażka 0:4 z Ekwadorem i jednoczesne 5:0 Szwajcarii to lot tak daleki, że nie mamy zamiary w to brnąć, mogą czuć się komfortowo). Przypominamy o fajnej zabawie „Telegraph”, gdzie możecie pobawić się wynikami „układając” grupy. Zapraszamy tutaj.

20.40
Wczoraj było o czym dyskutować, dzisiaj raczej nieszczególnie, więc nie będziemy tutaj lać wody. Zostawiamy was z tekstem o Ekstraklasie i wracamy za trzydzieści minut, punktualnie o 21.10, by podgrzewać atmosferę przed Studiem Plaża, które zapowiedziano na 21.15.

5. Bartosz Ślusarski podpisał kontrakt z Bełchatowem. A myśleliśmy, że w trakcie mundialu jedyne miejsce, w jakim zaistnieje to Twitter, gdzie ktoś zauważył, że ma tyle samo goli co Diego Costa.

6. Henrik Ojaama jednak nie zagra w Beitarze Jerozolima. Czyli odwołujemy długie „uff”.

7. Ntibazonkiza odszedł z Cracovii, Łukasik podpisał z Lechią, a Lewczuk, czym pewnie już wszyscy wiedzą, zagra w Legii. Aha, Frank Adu Kwame zostanie jeszcze rok w Podbeskidziu. Negocjacje z LZS-em Piotrówka dobiegły końca.

8. Wisła nie przedłużyła umowy z Piotrem Brożkiem. Najśmieszniejsze, że odchodzi też Gordan Bunoza, więc sami już nie wiemy, kogo Frank Smuda tym razem wyczaruje na lewą obronę.

9. Nastąpiła zmiana terminu Superpucharu Polski. Spotkanie zostanie rozegrane 9 lipca, a nie 10, jak poprzednio ustalono. Pierwotny termin miał kolidować z mundialem, ale wychodzi na to, że nie jest to aż tak duży problem.

Reszta tutaj.

20.35

Jeszcze jedno pożegnanie Bośni , czyli tekst po meczu z Iranem. Całość tutaj, fragment poniżej.

Najlepszy był Pjanić. Facet, który zaliczył świetny ostatni sezon w Romie, znowu dyktował tempo gry, znowu przypominał piłkarza, który wie kiedy przyspieszyć i pociągnąć wózek do przodu. Bośnia wygrała dziś z Iranem 3:1, ale obie drużyny żegnają się z turniejem. Niestety, jedno spotkanie to trochę za mało.

Szkoda nam Bośni, bo ten trzeci mecz pokazał, że to zespół z potencjałem. Z Argentyną plany pokrzyżował im szybki samobój i presja debiutanta, który od razu został rzucony na wielką Maracanę. Z Nigerią wszystko popsuł sędzia, nie uznając prawidłowego gola Dżeko, a dzisiaj nie było już ani tremy, ani ślepego kalosza. Bośnia grała tak jak przyzwyczaiła do tego w eliminacjach. Wystarczyło piętnaście minut patrzenia się w telewizor, by stwierdzić, że Dżeko, Besić albo Ibisević to trochę inna półka niż piłkarz o najdziwniejszym nazwisku na tym mundialu Ghoochannejhad.

20.28
Wydarzenie wieczoru? Na ten moment – naszym zdaniem – oblanie Sabelli wodą przez Lavezziego. Gole Messiego można było przewidzieć, podobnie jak kolejność zespołów w tej grupie i dzisiejsze wyniki. Ale że Argentyńczycy mają swojego trenera… No, tam gdzie mają… Chyba że to przypadek, ale to trochę jak słynna „czarna owca” Listkiewicza.

20.20
Okej, wracamy i od razu mamy fajny materiał. Tomek Ćwiąkała dorwał legendarnego Elbera (co sygnalizowaliśmy wpisem o peruwiańskim nieogarniętym dziennikarzu). Całość w tym miejscu, a poniżej Elber ocenia reprezentację Brazylii i faworytów mundialu.

Już przed mundialem mówiłem, że moim faworytem są Niemcy. Brazylia gra w domu, więc też może sobie dobrze poradzić i awansować do finału, ale najpierw trzeba wiele poprawić. Nawet w 1/8 finału Chile jest dla mnie faworytem, bo to bardziej zwarta drużyna, na co zwracał też uwagę Luiz Felipe Scolari. Brazylia do tej pory na tym mundialu nie zaliczyła takiego meczu, jaki chcielibyśmy obejrzeć. Jest Neymar i… Neymar. Nie mamy jeszcze tak mocnej drużyny, jak Chile, ale trzeba wykorzystać tę sytuację.

20.10
I jeszcze statystyki z drugiego spotkania, również z whoscored.com. My tymczasem idziemy się nieco odświeżyć, wracamy za kilka minut.

I Bobo, król parodii. Przed meczem Francji.

20.05
Formalności, czyli statystyki. Najpierw Bośnia i Hercegowina oraz Iran wg whoscored.com.

20.03
Mamy wrażenie, że Gmoch myśli o Wołku to co my. I pokrywa się to z jego opinią na temat wszystkich uczestników, sędziów, trenerów i ogólnie całej rzeczywistości.

Beznadzieja.

19.57
Argentyna rozegrała swój najlepszy mecz na tych mistrzostwach, tak samo jak Messi. Przypadek? Wątpimy, ale prawda, że nie tylko on wyglądał w tym meczu dobrze, szczególnie podobał nam się choćby Di Maria. Pamiętajmy jednak, że choć Albicelestes wreszcie zagrali tak, że nie będzie w kraju wielkich narzekań, to nie trzeba z lupą szukać u nich problemów: przecież Nigeria wbiła im dwie bramki. Z drugiej strony jednak obie były zrywami Musy, którego nazwisko zapisało dzisiaj paru dyrektorów sportowych, a nie ciągłego nawalania w defensywie. Największym atutem Argentyny przed kolejnymi rundami pozostaje jednak drabinka: po drodze do półfinału najprawdopodobniej będą walczyć ze Szwajcarią, a potem Ghaną, USA bądź Belgią. Dla porównania Brazylia, która dostała Chorwatów, Meksykanów i Kameruńczyków, a w nagrodę za wygranie tej grupy zmierzy się z Chile. Następny przystanek Kolumbia/Urugwaj i w półfinale Francja, Niemcy, albo ewentualnie ktoś, kto poskromi te dwie potęgi. Na tle „Canarinhos”, Messiego i spółkę czeka spacer.

19.54
Bośnia i Hercegowina żegna się z mistrzostwami w niezłym stylu potwierdzającym, że ta drużyna ma przed sobą przyszłość, o ile naturalnie państwo się wcześniej nie rozpadnie, bo mignęła nam gdzieś flaga Mostaru w chorwacką szachownicę. Godne pożegnanie wykonuje także Iran, który nie ma się absolutnie czego wstydzić – zdobył gola, punkt i sympatię kibiców za postawienie się Argentynie.

Jeśli chodzi o „time to say goodbye” dla Bośniaków – podsumował ich już Jakub Olkiewicz. Poniżej fragment, całość w tym miejscu.

Wyglądali jak zespół zdemolowany – słabszy nie umiejętnościami, motoryką czy taktyką, ale psychiką, mentalnością i wynikającą z tego agresją czy nieustępliwością. Niektórzy pewnie zgonią to na niuanse taktyczne, odsłonięcie lewej flanki poprzez umieszczenie tam Lulicia, przegrany już w szatni pojedynek szkoleniowców – Emenike w tamtym rejonie boiska był strzałem w dziesiątkę. Ja jednak sądzę, że to jeden z pierwszych meczów, gdy zespół w pojedynkę, bez niczyjej pomocy zatrzymał arbiter.

Bośniacy po nieuznanym golu mogli równie dobrze zejść do szatni. Oni już wtedy przegrali, już wtedy – gdy nie byli w stanie zmusić się do wychodzenia na pozycje, tworzenia ruchu z przodu, jakiejkolwiek próby zmiany wyniku – żegnali się z mistrzostwami.

Żałuję, bo to kolejna z „moich” drużyn. Ale przede wszystkim żałuję, bo prowadząc 1:0 i grając z Nigerią, moglibyśmy obejrzeć prawdziwą klasę Pjanicia, Dżeko, Misimovicia czy nawet tego nieszczęsnego Lulicia. Zamiast tego – katorga. Dla Bośniaków na boisku, Bośniaków na trybunach i każdego, kto musiał oglądać ich męczarnie. Dziękujemy, panie Australia i Oceania.

19.51
A wy narzekacie, że ktoś pomylił Junior Diaza z Piotrem Ćwielongiem.

19.47
Swoją drogą, Iran to też niezłe ziółka. W pierwszym meczu wywalczyli remis, po nudnym i ciężkim meczu, ale jednak remis z silniejszą Nigerią. W drugim – kilkakrotnie postraszyli samą wielką Argentynę, ba, zasługiwali na prowadzenie, gdy w końcówce naprawdę na serio kontrowali giganta grupy F. Ostatecznie dostali sztycha w doliczonym czasie gry. Efekt? Do sześćdziesiątej minuty mogli jeszcze liczyć na awans, mimo braku gola przez pierwsze cztery godziny mistrzostw (umówmy się, że po golu Pjanicia szanse były już tylko iluzoryczne). Grupa bez historii? Gdzie tam, nawet tu mamy o czym pisać.

19.42
Sami nie możemy w to uwierzyć – Iran zdobywa gola. „Gucci”, „Reza”, „Guczamedżad” – jakkolwiek nazwiemy Ghoochannejhada – przerywa 260 minut bez trafienia.

Chwilę później odpowiada jeszcze Vrsajević i mamy 3:1. Tak jak w meczu Polski z USA, wszystko się zgadza. Tylko nie mają swojego Bosackiego, do którego mogliby potem porównywać Messiego.

19.40
Dopominaliście się o tekst z finału CLJ – serwujemy tekst z CLJ. Zapraszamy tutaj, poniżej fragment.

Są chwile, w których sami nie wiemy, co napisać. Kiedy jesteśmy skołowani do tego stopnia, że… A zresztą, wystarczy przecież spojrzeć na wynik. W derbach Krakowa, będących jednocześnie rewanżowym meczem finału Centralnej Ligi Juniorów, Wisła Kraków zmasakrowała Cracovię 10:0. Na wyjeździe. Ona nie przeszła po Pasach – raczej się po nich przebiegła, poskakała do woli i jeszcze wytarła buty. Wyrok? To jednak coś więcej. Skrajne upokorzenie, po którym – nie zdziwilibyśmy się – kilku kandydatów na piłkarzy z ekipy gospodarzy porzuci swoje marzenia o zawodowym kopaniu piłki.

Na miejscu trenera Zegarka, za wszelką cenę staraliśmy się doprowadzić do walkowera. Jedna zamiana więcej, wpuszczenie masażysty – cokolwiek, byle przerwać tę hucpę. Dojść do finału po emocjonujących bojach, dzięki niesamowitemu zaangażowaniu, czasami wręcz wbrew logice, by na koniec zaliczyć tak brutalny WPIERDOL, kończąc w dziewięciu…

Tylko niech nikt nie wznosi argumentu, że nie grali kontuzjowani Kapustka i Wdowiak. 0:10!

19.36
Sporo się działo w dzisiejszym meczu, ale i tak akcją dnia dla nas zdecydowanie to co zrobił Lavezzi. Widać, że Sabella ma duży szacunek w szatni.

19.32
Tu jeszcze gol Pjanicia.

19.28
Kulisy doboru mundialowych par komentatorskich.

19.24
Iran bez celnego strzału. Dwadzieścia pięć minut do końca, trzy gole do strzelenia (i losowanie do wygrania, jeśli Argentyna wygra 3:2). Powodzenia!

19.20
Defensywa Iranu, Susić i Pjanić (równy udział każdego z tych trzech elementów) przekreślają szanse Iranu na awans. Przekreślają, bo naprawdę nie wierzymy, by po 240 minutach bez gola, teraz w pół godziny Irańczycy zdobyli trzy. Pjanić z zimną krwią wykorzystuje świetne podanie Susicia i mamy 2:0. Czy będzie jeszcze lepsza okazja, by przypomnieć ten utwór?

Biedna ta Bośnia…

19.18
A to zależy. Głównie od stopnia profesjonalizmu.

19.14
Nieprawdopodobny jest ten mecz. Jak się zaczęła pierwsza połowa, tak zaczęła się i druga. Tym razem jednak to Argentyna błyskawicznie odpowiada, a strzelcem Rojo, który wreszcie do czegoś się przydał. Dla nas po pierwszej połówce wyglądał na pierwszego do zmiany. Aha, warto też zwrócić uwagę na fantastyczną bombę Di Marii z dystansu, którą zbił Enyama. Dzieje się, i to bez kalkulatorów w dłoni.

19.11
– Stawiam też, że gola strzeli Nigeryjczykom Messi i będzie to one-man show. Argentyńczycy mogliby wyjść na ten mecz bez bramkarza, ale że bramkarz mieć trzeba, to może wziąć sobie takie krzesełko, jakie się bierze na ryby. W sumie to może powędkować ze mną – śmiał się dzisiaj układając swój kupon Andrzej Grajewski. Czyżby Romero skorzystał z zaproszenia?

Aha, kupony, tak Grajewskiego, jak i innych ekspertów, znajdziecie w tym miejscu.

19.08
Musa – Messi 2:2. Ma coś ten Nigeryjczyk w sobie, w poprzednich meczach nas irytował, bo chwilami grał nonszalancko, ale dzisiaj wychodzi mu wszystko. Fajnie zwiódł Romero na koniec, to są te małe detale, po których widać zadatki na coś/kogoś więcej.

A obrona Argentyny… Cóż, sprawia, że zaczyna nam być żal Messiego, tak, jak żałowaliśmy Cristiano Ronaldo bezradnie obserwującego powolne wstawanie mamuta Alvesa przy drugim golu dla USA.

19.05
Co złego to nie my.

18.58
O, tutaj nieźle widać, co mieliśmy na myśli pisząc jak groteskowo wyglądają ataki Iranu. Taki to huragan, co ma 30% posiadania piłki i ani jednego celnego strzału.

18.54
Okej, korzystając z przerwy, jeszcze raz zaglądamy do naszego brazylijskiego korespondenta.

Zameldowałem się właśnie na Maracanie i atmosfera jest typowa dla meczów pomiędzy Latynosami a Europejczykami. Czyli 10% Francuzów, 90% Ekwadorczyków. Pierwsi spokojni, część tych bardziej pijanych śpiewa w lokalnym barze Marsyliankę, a drudzy, jak to Latynosi, rządzą na ulicach pod każdym względem. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że nie zdemolują nam centrum prasowego, ale raczej nic tego nie zwiastuje, bo ochrony jest kilkanaście razy więcej niż przed inwazją Chilijczyków. Ogólnie na Maracanę coraz trudniej jest się przedostać, bo niektórym kordonom policji nie wystarcza już nawet akredytacja z paszportem.

18.49
Czwarty gol w trzecim meczu, kolejne śliczne uderzenie, 2:1 dla Argentyny. Lionel Messi fantastycznym technicznym strzałem wyprowadza swoją kadrę na prowadzenie. Ktoś jeszcze zamierza narzekać na formę Leo?

18.47
Zaglądamy jeszcze, co słychać u Tomka Ćwiąkały.

18.45
Messi – Enyama, kolejne starcie. Nieprzypadkowo nigeryjski bramkarz ma pseudonim „Kot”

18.40
Argentyna atakuje, Argentyna ma też pomoc Nigerii: najgroźniejszą sytuację dla Albicelestes stworzył Obi Mikel, który pięknym szczupakiem spróbował pokonać Enyeamę. Poza tym ładnie próbował z dystansu Di Maria, a ogólnie ten zespół wygląda dziś lepiej, niż w poprzednich spotkaniach, choć wciąż wynik nie jest wymarzony. Nigeria? Bazuje na dwóch graczach: Enyeamie i Emenike. Szczególnie ten drugi imponuje, sam potrafi się przedrzeć przez przecież nie taką znowu tragiczną defensywę Argentyny. Ostro pracuje na transfer, albo przynajmniej na podwyżkę w Fenerbahce.

A w drugim spotkaniu Iran próbuje zdobyć wyrównującego gola w starciu z Bośniakami. Wygląda to mniej więcej tak, jak próba budowania przez Eskimosów igloo z piasku. Czyli – niby prawie wszystko się zgadza, ale jednak wygląda to komicznie.

Szybciej uwierzylibyśmy w ofensywnie usposobioną i ustawioną Grecję, niż Iran.

18.32
Mecze ewidentnie zwolniły, więc mamy czas na powrót do wczorajszych spotkań. Zacznijmy od Rodrigueza. Wyśmienite wkręcanie w ziemię obrońcy i jeszcze lepsze wykończenie.


18.26
A tutaj pożegnanie z Brazylią Samuela Eto`o. Ładny obrazek.

<b18.22
Edin Dżeko! Przyjęcie piłki na trzydziestym metrze, podciągnięcie, wjazd między Irańczyków i mierzony strzał lewą nogą, tuż przy prawym słupku. Bośniacy wreszcie się obudzili! 1:0 i otarcie łez w meczu o honor. Parafrazując klasyka: „nie sądziliśmy, że Bośnia jest aż taką Polską”.

18.17
Skoro już przy blogerach jesteśmy (a na murawach na chwilę się uspokoili z golami) – Paweł Grabowski rozłożył na czynniki pierwsze zespół Włochów. Całość tutaj, poniżej fragment:

Podoba mi się, że – w odróżnieniu od choćby Smudy i Laty po Euro 2012 – ktoś miał tutaj odwagę posypać głowę popiołem i powiedzieć: zawiodłem. Ani trenera, ani prezesa już nie ma. Prandelli to dobry fachowiec. Nie trzeba śledzić ligi włoskiej, żeby wiedzieć, że w Fiorentinie spędził rekordowe pięć lat i zrobił tam jedną z najpiękniej grających drużyn w Serie A. W kadrze miał momenty lepsze i gorsze, ale dziś nie struga wariata, tylko mówi jak jest. Buffon zapytany, czy reprezentacja zasłużyła na wygnanie z turnieju, odpowiedział: tak, zasłużyła. Też brawa. We Włoszech właśnie rusza wielkie rozliczanie, ale nikt niczego nie tuszuje, tylko otwarcie mówi o kryzysie. Przegraliśmy, więc czas na zmiany. Chyba dobrze, że ktoś to w końcu dostrzegł.

Na tym mundialu mieliśmy już kilka podobnych historii o tym, że futbol uczy wyciągania wniosków. Korygowania schematów. Czasem brutalnego wywracania ustalonego porządku. Dzięki temu wszyscy idziemy naprzód. Włosi kolejny raz obudzili się, że mają kryzys, a przecież już cztery lata temu mówili to samo, kiedy też nie wyszli z grupy. Niepokój lekko przycichł w 2012 roku, bo doszli do finału, ale każdy, kto pamięta stare lata i ogląda na co dzień ligi zagraniczne, przyzna, że świat im trochę odjechał.

18.13
Niestety, oddalają się szanse na zakończenie rywalizacji Nigerii z Iranem klasycznym losowaniem. I tak jednak miłośnicy kalkulacji i obliczeń mogą się czuć zadowoleni. A właśnie, na marginesie – dzisiaj ten temat opisał Jakub Olkiewicz w kolejnej odsłonie jego mundialowego bloga. Poniżej fragment, całość w tym miejscu.

Gdy cała zabawa trwa z udziałem Polaków – wkurza mnie to niemiłosiernie. Jest dla mnie oznaką słabości, potwierdzeniem niskich ambicji i aspiracji oraz udowodnieniem, że łatwiej chwycić się brzytwy, niż wreszcie nauczyć pływać. Mowa oczywiście o kalkulacjach. Szansach matematycznych. „My musimy zremisować, oni wygrać trzema bramkami, tamci strzelić przynajmniej siedem goli i gramy dalej”! Tak, już w juniorskich turniejach, gdy trener razem z rodzicami gorączkowo analizowali tabele grup nabrałem niechęci do tego typu kalkulacji, a gdy po raz setny po remisie z Turkmenistanem i Grenlandią słyszę, że „jeśli San Marino wygra w dwóch ostatnich meczach, my wciąż będziemy w grze” mam ochotę dorwać Fenicjan i wytłumaczyć im, jak zbędne było wprowadzenie tych śmiesznych cyferek w życie Europy.

Tak, nie znoszę tego, nienawidzę, wyzwala to u mnie złość, a jednocześnie zniechęcenie – skoro na pięć kolejek przed końcem odpalamy kalkulatory, to znaczy że jesteśmy słabi (można przeklinać? Kurwa, słabi) i zamiast grać te ostatnie mecze równie dobrze moglibyśmy się spakować do domu.

Gdy jednak patrzę na to z boku, jako bierny, niezaangażowany emocjonalnie i uczuciowo obserwator… Inna para kaloszy. Dlatego wczoraj, choć na murawie (murawach) nie działo się wiele, spędziłem wieczór świetnie się bawiąc, analizując, ile goli musi zdobyć Japonia, by przeskoczyć WKS i czy w takim układzie może dogonić Grecję. Dziś będzie jeszcze ciekawiej!

18.11
A tutaj Musa.

Musa:

18.09
Gol Messiego:

18.05
Szaleństwo w meczu Nigerii i Argentyny. Po prostu szaleństwo, nie da się tego inaczej opisać, przecież padły dwie bramki w przeciągu pierwszych pięciu minut. Najpierw Di Maria wychodzi na czystą sytuację, strzela, trafia w słupek, piłka odbija się jeszcze od pleców Enyeamy (i znowu od słupka), po czym pewnie dobija ją Messi. I co dalej? Znęcanie się nad rywalem w wykonaniu Albicelestes? Ani trochę, parę sekund i Musa fantastycznie zawinął piłkę z lewego skrzydła. Genialny początek.

17.58
Temat dnia? Naturalnie Suarez. Dzisiaj stronę zasypały teksty dotyczące genialnego idioty (według jednych), lub świetnego piłkarsko, choć nieco nadpobudliwego choleryka (według innych). Tak czy owak, zapraszamy:

– Michał Sadomski o Suarezie w tym miejscu
– Kamil Gapiński w jego obronie w tym miejscu
– i jeszcze Kuba Machowina, temat ten sam, w tym miejscu

17.50
O kurczę, ale mocna reklama z Robertem Lewandowskim. Trochę nie pasuje do dość luźnego charakteru naszych relacji, ale wejdźcie na glosdzieci.pl, bardzo duże ukłony dla „Lewego” za podłączenie się do tej inicjatywy.

17.48
O psia krew, włączyliśmy studio dopiero teraz i minęliśmy analizy Wołka. Zdążyliśmy tylko na pochwały dla bramkarza Iranu, przekazane przez niego od… Mariusza Waltera. Szczerze powiedziawszy sądziliśmy, że pan Walter od jakiegoś czasu przestał się interesować futbolem.

17.43
Składy na dwa pierwsze mecze:

Bośnia i Hercegowina: Begović, Spahić, Vrsajevic, Kolasinać, Sunjić, Pjanić, Susić, Hadzić, Besić, Dżeko, Ibisević.

Iran: Haghighi, Sadeghi, Pooladi, Hosseini, Montazeri, Shojaei, Dejagah, Teymourian, Safi, Nekounam, Ghoochannejhad.

*

Nigeria: Enyeama, Yobo, Ambrose, Oshaniwa, Omeruo, Musa, Odemwingie, Obi Mikel, Onazi, Babatunde, Emenike.

Argentyna: Romero, Zabaleta, Garay, Fernandez, Rojo, Di Maria, Gago, Mascherano, Higuain, Messi, Aguero.

17.40
Wiemy, że to nie do końca mundialowe, ale… Wisła właśnie robi z Cracovii mus owocowy. W meczu Centralnej Ligi Juniorów, ba, w drugim meczu finału tych rozgrywek, Wisła wygrywa na boisku „Pasów” 10:0. Nie, to nie jest błąd, literówka, cokolwiek. 10:0. Dziesięć goli Wisły, zero trafień Cracovii. Nokaut…

17.34
Okej, by od razu była jasność, sprawdźmy:

– by z grupy E wyszła Szwajcaria, musi ograć Honduras i liczyć, że Ekwador nie wygra z Francją. Jeśli Ekwador popchnie Francję, Szwajcarzy będą musieli wygrać z Hondurasem w rozmiarze o dwa gole większym, niż Ekwador z Francuzami
– by awans uzyskał Honduras, musi ograć Szwajcarów, liczyć, że Francja wygra z Ekwadorem, a w obu meczach Costly i spóła odrobią cztery gole do grupowych rywali
– Ekwador – w pozostałych przypadkach.

Aha, teoretycznie Francja też może jeszcze odpaść, musi tylko przegrać z Ekwadorem czterema golami, a Szwajcaria pokonać Honduras naprawdę wysoko, np. 5:0. Niemożliwe, ale na tym mundialu widzieliśmy już niemal wszystko.

– by z grupy F wyszedł Iran musi ograć Bośnię i liczyć, że Nigeria wtopi z Argentyną. Potem liczą się bilans goli, strzelone gole, bezpośredni mecz, a wreszcie… losowanie. Wciąż całkiem prawdopodobne.
– by z grupy F wyszła Nigeria, potrzebuje remisu – chyba że Iran zgubi punkty z Bośnią, albo wygra, ale obie ekipy nie wyrównają się bilansem goli, strzelonych, etc., aż do losowania.
– by wyszła Bośnia, musi wygrać z Iranem a następnie z turnieju musi się wycofać Nigeria. Chyba.

Wiemy, że bardzo zapętlone, ale niedługo trochę się rozjaśni – wystarczy, że Messi zacznie swój koncert, albo Bośnia postraszy Iran i kalkulatory będzie można schować z powrotem do szafy, przynajmniej do momentu, gdy wjedzie grupa E.

17.30
Największy zawód wtorkowych meczów? Jacek Gmoch, który miał tańczyć, a zbył nas mglistą obietnicą zorby po finale mistrzostw z udziałem Grecji. Poza tym sędzia, który skręcił WKS, ale i samo Wybrzeże Kości Słoniowej, które zagrało na poziomie reprezentacji PZPN-u pod wodzą Fornalika. „Bez zęba” to w tym wypadku eufemizm.

Co dzisiaj na rozkładzie?

– Bośnia i Hercegowina o honor, Iran o awans, przy założeniu, że Nigeria wtopi z Argentyną. Emocje na poziomie matematyczno-piłkarskim
– Argentyna – Nigeria, emocje ściśle związane z murawą, a mianowicie dyspozycją Messiego
– Honduras – Szwajcaria, czyli o awans, oba zespoły z szansą (Honduras – matematyczną, Szwajcaria – bardzo dużą)
– Francja – Ekwador, czyli Argentyna – Nigera w wersji z Benzemą zamiast Messiego.

Będzie zabawnie.

Najnowsze

Live

Ekstraklasa

LIVE: Jagiellonia znów odjeżdża czołówce. Dublet Hansena z Zagłębiem!

redakcja
48
LIVE: Jagiellonia znów odjeżdża czołówce. Dublet Hansena z Zagłębiem!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...