Reklama

Nowa fala. Drugi oddech Marsylianki i lekcja budowania harmonii (10)

redakcja

Autor:redakcja

21 czerwca 2014, 12:48 • 4 min czytania 0 komentarzy

Pisałem kilka dni temu, że Deschamps wygląda na trenera, którego piłkarze zwyczajnie lubią. Wczoraj znowu obserwowałem jego radość. Patrzyłem jak komunikuje się z zespołem i pomyślałem: tak, to jego bajka. Z byłych mistrzów świata chyba najszybciej dopasował się do współczesnej piłki. Djorkaeff nagrał piosenkę. Barthez pozostał w roli błazna. Lizarazu wybrał pisanie, a DeDe dumnie wypina pierś do Marsylianki i odzyskuje harmonię w drużynie, w której harmonii w tym wieku jeszcze nie było. 

To są dwie inne rzeczywistości. W ośrodku Ribeirao Preto trening obserwuje pięć tysięcy ludzi. Piłkarze nie chowają się przed mediami. Ćwiczą rzuty wolne, a kilka metrów dalej Rio Mavuba przytulony do Mamadou Sakho turla się po trawie. Ten obrazek we Francji został wyemitowany dwa dni przed otwarciem mistrzostw. Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy autobus z Knysny, symbol klęski w RPA, faktycznie spłonął w reklamie Adidasa, właśnie dostał odpowiedź. 

Francuzi znowu są razem. Znowu się kochają. Kiedy Deschamps mówi “le groupe vit bien”, dziennikarze nie ostrzą piór, tylko czekają na potwierdzenie. Po meczu z Hondurasem mówiono, że kilka instrumentów wymaga jeszcze dostrojenia. Mówiono o lekkich przestojach. Ale Szwajcaria to już był karnawał. Koncert na kilka fortepianów, po którym nawet krytyczny Pierre Menes z Canal+ (ten, co założył się z Evrą, że zrobi dziesięć żonglerek), wystawił pięciu piłkarzom notę 8. 

Za kadencji Deschampsa tylko raz zdarzył się taki mecz. Baraż z Ukrainą na Stade de France, kiedy Marsylianka zabrzmiała tak głośno, jakby chciała wybudzić słynny cmentarz Pere-Lachaise. Francuzi posiadali piłkę przez 68 procent meczu. Odrobili 0:2 z Kijowa, a gdy Sakho trafił na 3:0, komentator chyba z siedem razy wykrzyczał jego nazwisko. Warto czasem odświeżyć na Youtube obrazki z tamtego wieczoru. Zobaczyć energię z jaką drużyna podrzuca do góry trenera i zrozumieć, że wszystko, co najlepsze we Francji zaczęło się właśnie od niego. 

Deschamps w meczu ze Szwajcarią zrobił dwie zmiany. Na konferencji powiedział: chcę, żeby wszyscy czuli niepokój. W jego drużynie tylko czterech piłkarzy pamięta smak nieudanego mundialu w RPA. Reszta to nuworysze albo jak Valbuena starzy-nowi, którzy w Afryce nie dostali ani minuty, a dziś są kołem zamachowym zespołu. Ty do mnie, ja do ciebie. Jest w tych trochę tiki-taki, ale tylko pozornie, bo od początku mundialu we Francji świetnie chodzą skrzydła, a rozwiązań pod bramką rywali jest trochę więcej niż w ostatnim meczu Hiszpanów. 

Gdy Cabaye podnosi głowę, zawsze patrzy, gdzie jest Valbuena. We Francji nazywają go “Le Petit velo”, czyli Rowerek. Jest niższy od Messiego, w dzieciństwie ojciec Hiszpan zabierał go na Camp Nou, a Deschamps do dzisiaj śmieje się, że przychodząc do Marsylii chciał go kiedyś sprzedać. Parę lat temu grę w piątej lidze godził z rolą sprzedawcy, długo szukał swojej drogi, ale po ostatnim roku widać, że chyba znalazł. Dziś nikt nie tęskni za Riberym. Dyskusja o jego kontuzji wymarła. Paradoksalnie to chyba najlepsze, co mogło się tej drużynie przytrafić. Może to herezja. Może się nie znam. Ale tak czuję. To o nim mówiło się przecież, że udaje Zizou, kiedy Zizou wyraźnie nie jest. 

26 goli w siedmiu ostatnich meczach. Bramki strzelane jak na zawołanie w spotkaniu ze Szwajcarią. Przeglądam dziś francuskie serwisy i nie widzę jak dawniej dyskusji o zderzeniu kultur, koniach trojańskich i braku pozytywnych liderów. To bardziej opowieść o odpowiednim dobieraniu charakterów. “Liberation” pisze o pokoleniu irokeza, młodych-gniewnych, którzy w odróżnieniu od ekipy sprzed czterech lat czują głód zwycięstwa. Deschamps nie zamyka treningów. Nie izoluje zawodników od playstation. W pokojach powiesił im koszulki z Kogutem Galijskim, a na boisku krzyczy: “dalej, dalej!”, zachęcając do ciągłego ruchu i wymiany pozycji. 

Chciałbym zobaczyć Francuzów w starciu z lepszym rywalem. Dopiero wtedy okaże się, jaka prawdziwa siła drzemie w tym zespole. Na razie trwa pokoleniowa zmiana wizerunku. Gnębienie grupowych rywali i eksponowanie magazynku. Ottmar Hitzfeld, człowiek, który w piłce widział już wszystko, mówi na konferencji o Francuzach: twierdza, maszyna. To też o czymś świadczy. 

Cztery lata temu temu “Le Figaro” pisało: nasi piłkarze codziennie świecą głupotą, po czym następnego dnia ta głupota jest jeszcze większa. Dziś jest odwrotnie. Francja z każdym dniem rośnie. To nowa fala. 

Drugi oddech Marsylianki

PAWEŁ GRABOWSKI 

Nowa fala. Drugi oddech Marsylianki i lekcja budowania harmonii (10)

Najnowsze

Anglia

Chwile grozy Jana Bednarka. Po zderzeniu opuścił boisko

Jakub Radomski
10
Chwile grozy Jana Bednarka. Po zderzeniu opuścił boisko
Polecane

Złoty Domen Prevc i dyskwalifikacja Lindvika! Sensacyjne rozstrzygnięcia konkursu na MŚ

Sebastian Warzecha
0
Złoty Domen Prevc i dyskwalifikacja Lindvika! Sensacyjne rozstrzygnięcia konkursu na MŚ
Ekstraklasa

Cracovia tak bardzo nie chciała wrócić do remisów, że aż przegrała

Jakub Białek
14
Cracovia tak bardzo nie chciała wrócić do remisów, że aż przegrała

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Spokój jako zdobycz Widzewa ostatnich lat. Czy już czas ją porzucić?

Michał Trela
29
Trela: Spokój jako zdobycz Widzewa ostatnich lat. Czy już czas ją porzucić?