Nie zazdrościmy naszym kolegom po fachu z Brazylii. Codzienne pisanie o reprezentacji to ciągłe odgrzewanie tych samych kotletów, wyciąganie z szafy tych samych tematów, a co kilka dni obowiązkowe podniecanie się Neymarem. Przy tym dostęp do zawodników jest mocno ograniczony, bo utrudniają go kolejni rzecznicy, specjaliści do spraw PR-u i sami menedżerowie. Trzeba się więc ograniczać praktycznie jedynie do tego, co widzi się w meczu. A co widać ostatnio?
Po Davidzie Luizie, Neymarze i Oscarze czas na kreowanie kolejnego bohatera. Dziś zostaje nim Luiz Gustavo, który „biega więcej od Daniego Alvesa i Marcelo, rozbraja więcej ataków niż Thiago Silva i David Luiz oraz jest częściej faulowany niż Neymar”. – Jest fundamentalny dla Felipao, ale niewielu dostrzega, jak bardzo jest przydatny – czytamy w dzisiejszym „Lance”, który wyrasta na naszą ulubioną gazetę w Brazylii. – Luiz Gustavo nawet nie gra z „koszulką zawodnika pierwszego składu”, ale jak do tej pory jest najbardziej efektywnym pomocnikiem selecao na tych mistrzostwach. W systemie 4-2-3-1 pomaga w odzyskaniu piłki i kreowaniu gry, gdy drużyna ją przejmie. Pomaga też w łataniu dziur pozostawianych na bokach obrony przez Daniego Alvesa i Marcelo, ale być może nikt tego nie rozumie – piszą specjalni wysłannicy Lance do Teresopolis, gdzie zatrzymała się reprezentacja Brazylii, przypominając, że na poprzednich mundialach podobną rolę do Gustavo pełnili Felipe Melo i Ze Roberto.
Temat numer dwa to dla Brazylijczyków oczywiście Urugwaj, czyli… kolejna okazja do poszydzenia z jednego głównych rywali właśnie przepadła. Luis Suarez zagrał mecz marzeń i to niecały miesiąc po operacji kolana. – Jak na razie nie jest gotowy na 100 procent po operacji, ale jego udział w meczu był kluczowy dla Urugwaju. Wszedł w miejsce Christiana Stuaniego, rozruszał drużynę w taki sposób, jakiego brakowało w meczu z Kostaryką. Jego zaawansowany technicznie występ połączony z typowo urugwajską determinacją dały nowe życie reprezentacji, która w przeciwieństwie do Hiszpanii potrafiła zmienić to, czego było trzeba, by wciąż liczyć się na Mistrzostwach Świata – pisze Glauco de Pierri z dziennika „O Estado de Sao Paulo”.
Na moment przenosimy się z powrotem do „Lance”, które chyba po raz pierwszy podczas mundialu nie wrzuciło na okładkę tematu związanego z samym turniejem. De Kaminho a Kasa – to gra słów związana z powrotem Kaki do Sao Paulo. – Pomocnik, który spędza wakacje w Bahii, dogadał się z Orlando City, że będzie bronił barw tego klubu od 2015 roku, a w drugiej połowie 2014 zagra w klubie z Morumbi – pisze Bruno Grossi, a jego słowa potwierdza prezes Sao Paulo. – Wszystko zależy od Milanu. Z Kaką już się porozumiałem.
Z tematów stricte piłkarskich to wszystko na dziś. Na koniec kilka słów o chilijskiej inwazji na centrum prasowe Maracany, którą sami ostatnio opisywaliśmy. Wczoraj na spotkaniu z dziennikarzami pojawili się przedstawiciele ochrony oraz ministerstwa sprawiedliwości, którzy woleli docenić pracę stewardów w powstrzymywaniu Chilijczyków zamiast samemu uderzyć się w pierś. Lance: – Rozwiązania takich problemów, jak podniesienie efektywności lub większa kontrola, zostaną zaprezentowane po kolejnych spotkaniach. Identyfikacja, ilu poza 85 zatrzymanymi Chilijczykami, faktycznie wpadło na Maracanę? Dopiero po analizie zapisu ze stadionowych kamer. A czy 85 zatrzymanych kibiców i wypuszczonych o poranku faktycznie w ciągu 72 wróci do Chile, jak ustaliła policja? Nikt tego nie wytłumaczył.