Reklama

Koślawy Mueller, MacGyver i wielka zbrodnia transfermarktu (6)

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2014, 14:11 • 4 min czytania 0 komentarzy

Mundial w poniedziałek. Najbardziej zapamiętam MacGyvera. Po meczu Ghany ze Stanami do trzeciej rano oglądam gościa, który ratuje świat za pomocą scyzoryka i taśmy klejącej. Już za dzieciaka trąciło to kukułką, a teraz bawię się jeszcze bardziej, widząc te pstrokate koszule z Placu Zbawiciela i próby budowania helikoptera z zapałek. Umówmy się – wczorajsze mecze z kolan nie zwaliły. Dla mnie to na razie najgorszy dzień mundialu. Ale to może dlatego, że za długo gapiłem się na Iran – Nigeria. To taki mecz, w którym chyba faktycznie trzeba było sięgnąć po pilota i przełączyć na Braveheart.

Koślawy Mueller, MacGyver i wielka zbrodnia transfermarktu (6)

Ale takie mecze też są potrzebne. Czytam, że jakiś Chińczyk zmarł, ponieważ oglądał mistrzostwa i tak sobie myślę, że faktycznie ostatnio jest tego za dużo. Studio Plaża, kilka magazynów, trzy mecze, niektóre prawie do rana. A potem jeszcze raczą cię MacGyverem. Chyba zacznę sobie robić wolne na takie mecze jak ten Iranu. Jedyne, co z niego zapamiętałem, to obrazek po ostatnim gwizdku. Queiroz i Keshi cieszą się, jakby właśnie awansowali z grupy, a przecież to tylko bezbramkowy remis i najnudniejszy mecz mistrzostw.

Ciekawił mnie Iran, bo to zespół, który ma wielkiego trenera, a na sparingi miał problem, żeby uzbierać 11 zawodników (irańskie kluby nie wyraziły zgody). Podobno piłkarze sami piorą stroje, a komplet mają jeden. Zastanawia mnie, jak będzie wyglądała wymiana koszulek z Argentyną, gdy każdy będzie chciał dorwać Messiego. Akurat ten mecz chyba obejrzę, choć pupile Alejandro Sabelli też w pierwszym meczu mistrzostw szału nie zrobili.

***

Wygrali Niemcy. Nie dlatego, że Pepe znowu się zbłaźnił, tylko dlatego, że byli dwie klasy lepsi. Kolega przed meczem mówi: mają w obronie Boatenga, dramat! Sorry, ale moim zdaniem są dużo gorsi piłkarze na świecie niż obrońcy Bayernu Monachium, a ten Boateng koniec końców nakrył czapką Ronaldo. W ogóle wszystko w tym meczu poszło jak w scenariuszu. Tradycyjnie Portugalczycy nie mieli napastnika. I tradycyjnie postrzelał Mueller, chociaż zawsze jak go oglądam, to z boku słyszę głosy, jaki to on koślawy. Spójrzcie na jego nogi, patyki! – to zdanie też zawsze pada, a to przecież on cztery lata temu został królem strzelców i w ogóle strzela ważne bramki.

Reklama

Dla mnie Mueller to też piłkarz-zagadka. Nie lubię go oglądać. Zupełnie nie moja bajka. Ale to typ gościa, którego na podwórku zawsze bierzesz jako pierwszego. Bo wiesz, że daje pewność. Że z nim nie przegrasz. Nogi jak patyki, ale strzela z obu nóg. Wygrywa pojedynki w powietrzu. Zawsze jest tam, gdzie trzeba. Gdzieś mignęła mi statystyka, że na dziewięć strzałów na mundialu ma osiem goli. Nie wiem, czy jest prawdziwa, bo to tylko tweet jakiegoś kibica. Ale tak czy siak – oddaje obraz tego piłkarza. Porównajcie go sobie teraz do Almeidy, który strzela dziesięć metrów nad bramką, a ostatecznie schodzi z kontuzją. Oj, trzeba było brać wesołego Marco.

Paulo Bento mówił przed meczem z Niemcami: „To jest moment, kiedy zobaczymy, kim jesteśmy. Czas przejrzeć się w lustrze”. Jak dla mnie przeglądać się nie ma po co, bo Portugalia jest słaba. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że nie wyjdzie z grupy, ale tyle już tych pewnych typów widziałem wśród dziennikarzy, że nie będę się ośmieszał. Oglądajmy dalej.

***

Pisałem już o tym jakiś czas temu na Twitterze, ale teraz myśl rozwinę. Chodzi o transfermarkt. Jedną z najgenialniejszych stron w historii internetu, którą niedawno ktoś spektakularnie spieprzył. Chciałem dziś np. sprawdzić statystyki Muellera. Kiedyś zajęłoby mi to pięć sekund, dzisiaj chodzę po omacku i głupieję. Nie wiem, czy to jest wersja beta. Może zmienił się właściciel? Nie potrafię znaleźć powodu, dlaczego tak prostą w obsłudze stronę z setką różnych rankingów i unikalnych danych ktoś przerobił na niefunkcjonalny bubel. Niczego nie można znaleźć. Wpiszesz Daley Blind to wyskakuje error. Szukasz historii kontuzji i też error.

Znam mnóstwo osób, które piłką interesują się od wielkiego dzwonu, ale uwielbiają grzebać się w transfermarkt. Sprawdzać wartości piłkarzy. Przeglądać stare kadry. To jak pierwsze spotkanie z Football Managerem, kiedy zamiast iść do kolejnego meczu, zatapiasz się w nieograniczonych danych, wędrujesz od piłkarza do piłkarza i myślisz sobie: niesamowite! Miałem tak z Championship Managerem 01/02, kiedy Internet był tylko na modemie, a wyniki sprawdzało się w telegazecie. Potem przyszedł właśnie transfermarkt. I nagle po latach dupa.

Dzwoni ostatnio kolega, początkujący dziennikarz. Pyta:
– Jak wylicza się wartość piłkarzy?
– Nie wylicza się. Wchodzisz na transfermarkt.
– To jest taka strona?
– Tak
– O, nie wiedziałem.

Reklama

Trochę mi go szkoda. Nie zna starego, dobrego transfermarktu. I pewnie też się pogubi. A znając jego dziwną głowę – pogubi się na pewno.

Aha, statystyki Muellera w końcu znalazłem. U Guardioli zagrał 51 meczów, strzelił 26 goli i zaliczył 15 asyst.

Mało?

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...