Trener Śląska Wrocław poszedł po rozum do głowy i wystawił w Kielcach bardzo mocny skład – co popieramy. Ł»ałujemy jednak, że w ostatniej kolejce wyniki nie ułożyły się inaczej: tak, by lekceważąca tę serię spotkań Jagiellonia straciła 400 tysięcy złotych. A mogło się to przecież zdarzyć. Wystarczyło, aby:
– Piast wygrał (prowadził 2:0)
– Korona wygrała (no, nie zanosiło się, chociaż prowadziła)
W każdym razie trener Michał Probierz – zapewne za przyzwoleniem działaczy – wstawił dzisiaj i Waszkiewicza, i Pawłowskiego, i Pawlika, i Drażbę, i Gajkę. A potem jeszcze Radeckiego i Mystkowskiego. Ktoś z was może to uznać za „wprowadzanie młodych”, naszym zdaniem sens w tym niewielki, a raczej żaden. Młodych to się wprowadza systematycznie, w otoczeniu starszych zawodników, a taka pospolita ruchawka to jeden strzał i nic więcej. Dzisiaj zagrali i niczego to w ich karierach nie zmieni, w nowym sezonie Jagiellonia i tak zacznie rozgrywki doświadczonymi zawodnikami.
To takie pokazanie na siłę: u nas grają młodzi. W porządku, niech sobie Jagiellonia gra kim chce, niech sobie wystawia nawet sześciolatków, jeśli taki będzie ktoś miał kaprys. Ale naszym zdaniem od wielkiego testowania i przeglądu kadr to są sparingi, a nie ekstraklasa.
Ł»ałujemy, że to lekceważenie ostatniej kolejki – bo to było ewidentne lekceważenie – nie zemściło się finansowo. 400 000 złotych to nie są małe pieniądze. Są na świecie kluby, które mogą taką kasę spuścić w kiblu, ale akurat Jagiellonia – jakże chętnie korzystająca z dotacji z budżetu miejskiego – raczej do nich nie należy.
Białostocczanie jakimś cudem spadli jednak na cztery łapy. Zrobili wiele, aby stracić prawie pół miliona złotych – ale że liga przewrotna, to nie stracili.
Trudno.
Może lekcja gospodarności dopiero przed nimi.
Fot.FotoPyK