Probierz wraca do Jagi i rozpoczyna drugą turę

redakcja

Autor:redakcja

07 kwietnia 2014, 10:20 • 4 min czytania

Myśleliście, że trochę dłużej od niego odpoczniecie? Nic bardziej mylnego. Michał Probierz kilkanaście dni temu stracił pracę w Lechii Gdańsk, ominął zaledwie dwie kolejki ligowe i z powrotem zasila szeregi Ekstraklasy. Nie musiał czekać długo: wystarczyło, że Jagiellonia Białystok, która w tym roku wygląda bardzo przeciętnie, zebrała oklep od Lecha i… karuzela kręci się dalej. Nie mamy pojęcia, co sprawiło, że Probierz w tak ekspresowym tempie powrócił na ławkę trenerską. Jeśli pomogło specjalnie przygotowane przez nas CV (TUTAJ) – nie ma za co, z panem przy linii ta liga zyskuje uroku.
Ale szczerze, wydawało się, że MP będzie potrzebował resetu: napić się w dobrym towarzystwie, skoczyć na wakacje, spędzić kilka chwil z rodziną i spojrzeć w lustro. Odchodząc z Lechii, był przecież porządnie – to chyba odpowiednie określenie – sfrustrowany. Sam opowiadał, że nie był mile widziany w klubie, zastanawiał się, komu tak naprawdę przeszkadzał, aż stwierdził w „PS”: – W polskiej piłce nie da się pracować w normalny sposób. Dzisiaj ważniejszy jest menedżer, który doradza z tylnego fotela, daje do drużyny czterech piłkarzy i opowiada później historie, kto powinien grać, a kto nie. Tak nasza piłka funkcjonuje i nie dziwmy się, że nie odnosimy żadnych sukcesów na arenie międzynarodowej.

Probierz wraca do Jagi i rozpoczyna drugą turę
Reklama

I co? I nic. Probierz, który od początku 2011 roku pracował w sześciu klubach, rozpoczyna właśnie drugą rundkę po Polsce. Dziś powraca tam, gdzie był jeszcze trzy lata temu – do Jagiellonii. Do klubu, w którym zapamiętano go… dwojako. Z jednej strony, dobre, nawet bardzo dobre wyniki, które pozwalałyby wspominać go jako jednego z najlepszych, może i najlepszego trenera w Białymstoku. Z drugiej jednak, warto cofnąć się w czasie (np. klikając TUTAJ).

Probierz ostatecznie nie poleciał wcale za wyniki, tylko za ostatnie wypowiedzi, w których rzeczywiście przeginał. Miał w Białymstoku jak u Pana Boga za piecem, klub przez trzy lata spełniał wszystkiego, ale to WSZYSTKIE jego zachcianki. Aż tu nagle okazało się, że pracować w tej „Jadze” nie idzie. I że w Śląsku Wrocław to jest dopiero XXI wiek, a w Białymstoku to jednak Polska B. Zacofanie. Bida z nędzą, bardziej Nairobi niż Nowy Jork, miejsce, gdzie żubry dupami szczekają. „A w ogóle to w Liverpoolu Benitez miał różowego słonia na złotym łańcuchu”.

Reklama

Nic dziwnego, że prezesi poczuli się zdradzeni. Bo to oni z własnej kieszeni sprowadzali wskazanych przez szkoleniowca zawodników. Jednego, drugiego, piątego, czterdziestego… A Probierz coraz częściej zamiast pracować, stękał: – E, ale chujnia.

Wtedy Probierzowi w Jadze przeszkadzało wiele, a najbardziej to, że klub „nie posiada bazy z sześcioma, siedmioma boiskami” i że „o tym się w ogóle nie mówi”. Z tego, co się orientujemy – chociaż mogło nam coś umknąć – to tych siedmiu boisk nadal nie ma, i to nie ma ich nawet w planach. Zresztą, jeśli sobie przypomnicie, był to okres, w którym leciało to tak: Probierz rezygnuje z pracy w klubie, klub go zatrzymuje, Probierz rezygnuje… I tak w kółko. Dano mu wolno rękę dopiero, gdy przesadził z narzekaniem i ciągłym dawaniem do zrozumienia „Jagiellonia to ja”.

Dziś historia zatacza koło. Probierz znów w Białymstoku. Z czasów, kiedy on opuszczał Jagę, w drużynie zostało jedynie kilku tych, co go pamiętają: dwaj bramkarze (Baran, Słowik), jeden obrońca (raczkujący wówczas Straus), dwaj pomocnicy (Grzyb, Plizga) i napastnik (Pawłowski). Raczej niewielu, co?

W poprzednim sezonie Jaga pod wodzą Hajty zajęła 10. miejsce z 37 punktami na koncie. Teraz – kolejkę przed końcem rundy zasadniczej – też jest dziesiąta, ma „oczko” więcej. Ale więcej ma też goli strzelonych (45 do 31) i mniej straconych, chociaż w dwóch ostatnich meczach straciła ich dziewięć (42 do 45). Rok temu drużyna z Białegostoku w spokoju kończyłaby sezon, a teraz w związku z reformą ligi będzie zamieszana w grę o utrzymanie. To znaczy, chyba, bo przecież szansa na grupę mistrzowską wciąż jest: wystarczy wygrać u siebie z Piastem przy potknięciach Lechii i Cracovii.

To, co przede wszystkim nam się podobało, to styl Jagiellonii – ten z jesieni, kiedy było widać, że Stokowiec naprawdę nieźle to poukładał i miał swój pomysł. Coś popsuło się zimą, akurat trener dostał do drużyny obcokrajowców, których słabo znał. Dlatego można dyskutować, czy to najlepszy moment na taką zmianę. Tym bardziej, że droga do europejskich pucharów wciąż jest otwarta, bo Stokowiec zostawia Jagę w półfinale Pucharu Polski. Zostawia ją Probierzowi, którego… pokonał w ćwierćfinale.

***

– Przepraszam…
– Dzięki za lekcję…

Taki dialog kamery C+ uwieczniły między Mariuszem Rumakiem a Stokowcem. Stokowcem, który po sześciu przyjętych sztukach w Poznaniu, mówił: – Teraz okaże się, jaką jesteśmy drużyną i jakim ja jestem trenerem.

Dziś już wiadomo, że te znaki zapytania wyglądają nieco inaczej. Pierwszy, jak drużyna zareaguje na zmianę szkoleniowca. I drugi, czy Stokowiec będzie cieszył się na rynku równie dużym braniem, co Probierz.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama