Pacheta dwunastym zawodnikiem Ruchu, Sadlok wraca z zaświatów

redakcja

Autor:redakcja

07 kwietnia 2014, 21:26 • 2 min czytania

Korona wyglądała dziś ambitnie. Nawet bardzo ambitnie, problem w tym, że tylko na przedmeczowej grafice. Dwóch napastników, trzech ofensywnych pomocników, formacja jak na starcie z Amurem Wilga. Zamysł? By zagrać wysoko, przycisnąć i przejąć kontrolę nad meczem, co podkreślali później w przerwie koroniarze. Ale od pierwszych sekund po gwizdku Pacheta mógł tylko głowić się nad tym, jak wytłumaczy wyjście na Ruch samobójczym ustawieniem. To, że wpuścił Cebulę za kontuzjowanego Trytkę pokazuje, że przynajmniej on też szybko zdał sobie sprawę ze swojego błędu.
Chorzowianie dominowali w każdym sektorze boiska, posiadanie piłki – na oko – sto dziewięć procent do minus jedenastu. Goście chwyceni za gardło odpowiadali niemal wyłącznie „strzałami” Petrowa, co najlepiej podsumowuje ich ofensywną kreatywność (ponownie przypomnijmy w tym kontekście ustawienie). Dziwniel próbował wzbudzić w Golańskim refleksje na temat emerytury, bo chłopak robił bardzo dużo szumu z przodu, a i w defensywie był pewny. „Golo” natomiast zaliczył jeden z gorszych meczów w sezonie, łatwo dawał się ogrywać, w ofensywie ranił swój zespół błędnymi decyzjami, stratami, niefortunnymi dośrodkowaniami. Ale „na szczęście” miał u boku Pavola Stano, na którym skupi się krytyka po tym starciu. Dwie identyczne akcje w przeciągu kilku minut: wrzutka Starzyńskiego, Stawarczyk wygrywa pojedynek ze Stano, groźny strzał. Za pierwszym razem tylko ostrzegawczy, za drugim już prosto do siatki. Jasne, Małkowski przy golu też zrobił cyrk, ni to wychodząc ni to zostając w bramce, ale Stano… Jego błędy dziś to recydywa. Posypała mu się pamięć, zapomniał jak został zrobiony kilkaset sekund wcześniej?

Pacheta dwunastym zawodnikiem Ruchu, Sadlok wraca z zaświatów
Reklama

Ale zwalanie winy na Słowaka to absurd, pamiętajmy, że na swoje pole karne dał się zepchnąć cały zespół, a bramka wisiała w powietrzu od pierwszych minut.

Po golu Kowalskiego, którego trafił Dziwniel, zaczęła się pełna plaża. Dla wszystkich oglądających i grających było chyba jasne, że Korona nie ma żadnych argumentów by odrobić stratę. Rozstrzygnięty mecz, atmosfera sparingowa, klasyczną szopkę odstawiał Chiżniczenko, w końcówce Ruch musiał strzelić gola z metra ale tego nie zrobił… Niby coś się działo, ale to wszystko jakieś takie miałkie. فykowate. Nie było nic, czym można by się poemocjonować.

Reklama

No, prawie.

Przecież na boisku pojawił się On. Tak, na to czekaliśmy bardzo długo.

Maciej Sadlok, reprezentant Polski, wznowił karierę. Zagrał dziś pierwszy raz w tym sezonie, a zarazem pierwszy raz od grudnia 2012 roku. To comeback w stylu Magica Johnsona, Michaela Jordana, Henrika Larssona.

Albo i nie.

Ruch przerwał złą passę. Wskoczył ponownie na podium, a przede wszystkim zagrał bardzo przekonująco, dominując przecież nie najgorszą ekipę. Pytanie czy wrócił na zwycięską ścieżkę pozostaje otwarte, ale dziś na pewno chorzowianie wyglądali, jakby mieli ze sobą mapę ku tejże.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama