Za nami osiem kolejek rundy rewanżowej. Legia, od kiedy klub prowadzi Henning Berg. nie przegrała ani razu, bo Jagiellonii przecież liczyć nie ma sensu. Nie zawsze gra porywająco, miewa lepsze (często) i słabsze (częściej) momenty, natomiast kilku piłkarzy nagle błysnęło wysoką formą. Chodzi nam zwłaszcza o Ivicę Vrdoljaka oraz Michała Ł»yrę, nad którymi w ostatnich miesiącach pastwiliśmy się nie raz i nie dwa. Ł»eby było jasne: nie zmieniamy frontu. Piłkarze mają bowiem z reguły tę dziwną przypadłość, że gdy po długim czasie męczenia wszystkich wokół w końcu to ich jest na wierzchu, triumfalnie ogłaszają: widzicie, skreśliliście mnie, szydziliście, a ja jednak potrafię grać w piłkę.
Wyjątkowo łatwo zapominają o przeszłości, zadowalając się tym, co mają. To paradoks, gdyż takiemu myśleniu najczęściej towarzyszy nic innego, jak właśnie rychły powrót do gorszych dni. I dlatego chcielibyśmy Vrdoljaka i Ł»yrę przestrzec: dokładnie tego, w jaki sposób teraz gracie, się od was wymaga. Non-stop, dzień w dzień, a nie co dwa lata przez niecały kwartał. – Przychrzanicie się do nich nawet wtedy, kiedy radzą sobie bardzo znośnie – ktoś powie. Tyle że w tej całej ekstraklasowej mizerii gdzieś bezpowrotnie zatarła się granica piłkarskiej przyzwoitości, dominuje zaś pochwała skrajnego minimalizmu. Nic spektakularnie nie spieprzyłeś? Brawo, dobry mecz.
I my się na coś takiego zgodzić nie chcemy.
Wiadomo, że Vrdoljak nie będzie rozgrywał jak Xabi Alonso, do którego porównywał się w jednym z wywiadów. Już najwyższa pora, by zrozumiał, że oczekiwania względem niego nie są zupełnie inne. Mało tego, nie co tydzień przeciwnicy Legii będą zawzięcie próbować ataków środkiem, więc nie zawsze Chorwat stanie przed szansą na śrubowanie liczby przechwytów, jak z bezradnym Zawiszą. Po prostu w każdej następnej kolejce ma harować w środku pola jak rolnik w żniwa, a potem zaorać. Ale bez człapania. To nie jest przywilej, tylko obowiązek. A kibice płacą za bilety za każdym razem czy dwa razy w rundzie?
Ł»yro z kolei ma sporo żalu za nieustanne docinki, na które dodatkowo nieszczęśliwie nałożyły się kłopoty zdrowotne. Gdy wreszcie zdołał się naprawić, byliśmy bardzo ciekawi, czy i jak zmieniło mu się w głowie. Od 22-letniego chłopaka, względnie utalentowanego i podobno inteligentnego, należy wymagać umiejętności odcięcia się w czasie meczu od wszystkiego wokół. Dorosły gość, chce na Zachód jechać, a co gwizdnęli na trybunie, to jemu zawężało pole widzenia – z trudem, na sztywnej nodze przyjmował piłkę z głową w dole, po czym podnosił ją, kombinował do kogo zagrać i albo oddawał najbliższemu, albo tracił. Dobry piłkarz musi być trochę bezczelnym cwaniakiem, prawda? I to mimo że – z uwagi na parametry fizyczne – czasami wyda się niezdarny. Możemy tego wymagać? Chyba sami przyznacie, że jak najbardziej. I ty, Michał, też przyznasz.
Chwalmy, lecz wciąż wymagajmy.
To wszystko, że kapitan mistrzów Polski przestał głupio holować piłkę i nabrał chęci do walki, jak również że naczelny wieczny talent na boisku odrobinę wyluzował – już przepuszcza piłkę między nogami, wybiera trudniejsze warianty – doceniamy. Jest fajnie. Natomiast nie na tyle fajnie, by nie mogło być lepiej. Bo że może być gorzej – tak się składa – już wiemy…
Fot. FotoPyK