Kolejki cudów nie było, ale tabela zamiast pęknąć na dwie wyraźne ósemki, skleiła się, spłaszczyła i o cztery wolne miejsca w grupie „mistrzowskiej” wciąż bije się aż osiem, a na upartego nawet dziewięć drużyn. Emocje w czterech ostatnich kolejkach mamy więc zapewnione, tylko bramkarze płaczą, że nie mają życia prywatnego ani czasu dla rodziny, bo obrodziło pięknymi bramkami i wszyscy nagle zapragnęli trenować rzut wolne. Ł»ona ma pretensje, dzieci płaczą, teściowa podejrzliwie spogląda na powroty o północy, a ty stój i marznij, bo pół zespołu chce podkręcać jak Beckham albo jak Sebastian Dudek…
Korona Kielce – Zawisza Bydgoszcz 1:1
Gdyby nie bardzo ładna bramka Sebastiana Ziajki, można by powiedzieć, że mecz w Kielcach był przeciętną produkcją ligową. Ponieważ jednak Sebastian Ziajka strzelił bardzo ładną bramkę, o meczu w Kielcach możemy powiedzieć, że był przeciętną produkcją ligową z bardzo ładną bramką Sebastiana Ziajki. Korona była lepsza w pierwszej połowie, Zawisza był lepszy w drugiej połowie, miejscowi kibice znowu śpiewali w kółko, że „w grodzie nad Silnicą”. Kibice przyjezdni nie śpiewali, bo ich nie było i to chyba dobrze, bo wiadomo, co śpiewaliby, gdyby byli. Serhij Pyłypczuk zademonstrował jak kapitan Nemo taranował angielskie okręty, a trener Martin gwizdał o wiele częściej niż sędzia Gil.
Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1
Trochę się działo: tu ktoś nie trafił, tam ktoś spudłował, ówdzie ktoś kogoś trącił, a ktoś inny się wywalił na kimś jeszcze innym. Trener Rumak z minuty na minutę coraz bardziej frąchnął, a pół Poznania ma teraz dylemat – czy lubić Mateusza Możdżenia za efektownego gola w ostatnich sekundach, dającego Lechowi trzy punkty czy też nie lubić Mateusza Możdżenia za efektownego gola w ostatnich sekundach, ratującego trenera Rumaka przed wysłaniem na zieloną trawkę?
Lechia Gdańsk – Widzew Łódź 2:0
Pytanie próbno-maturalne: czy zwycięstwo ligowe nad Widzewem traci na wadze tyle, ile waży woda wyparta przez Widzew czy tyle, ile woda wylana przez kierownictwo klubu w przedsezonowych zapowiedziach?
– Pozornie!
Pozornie to u Archimedesa, a to jest polska liga i tu lanie wody ma swoją wymierną wartość /w tym momencie czytelnicy „Poligonu” gwałtownie kiwają głowami i mrugają porozumiewawczo/.
Trener Probierz też chyba nie do końca doceniał zwycięstwo, bo przyjął je spokojnie, a momentami można było odnieść wrażenie, że trzy punkty są mu kompletnie obojętne, że wpisał je sobie do notesu pół roku temu i teraz tylko odhaczył. Prezes Lechii pogratulował dyrektorowi Juskowiakowi ściągnięcia Lekovicia i VranjeŁ¡a, a prezes Tereka Grozny ucieszył się, że Maciej Makuszewski przypomniał sobie, jak się gra w piłkę.
Górnik Zabrze – Pogoń Szczecin 1:1
Grali, biegali, padły dwie bramki, ale równie dobrze tego meczu można było nie rozgrywać wcale i dziury w niebie by nie było, o zmianach w tabeli nie wspominając. Pogoń zagrała niewiele lepiej niż z Cracovią, Górnik zagrał tak samo źle jak z Koroną, a jedną różnicą byłâ€¦
– Nowy trener?
– Który nowy trener?
…przebudzający się powoli ze snu zimowego Prejuce Nakoulma. Trener… Powiedzmy, że pierwsze wrażenie mogę streścić pytaniem: „Kto i jak szybko go zastąpi?”, przy czym, gdy Franciszek Smuda obejmował Wisłę, też machałem z rezygnacją ręką i przejawiałem dość agresywną niewiarę, więc moje wrażenie lepiej brać w nawias i cudzysłów równocześnie.
Legia Warszawa – Wisła Kraków 2:2
Dlaczego sterczymy przed telewizorami, marnując niedzielne południa, rosołki mamusi, roladki teściowej, browary szwagra? No właśnie dlatego! Dla takich meczów, w których wszystko – wydaje się – jest pozamiatane już po 30 minutach, gdy machamy ręką i zastanawiamy się, czy nie zająć się szydełkowaniem, a kończymy mecz spoceni, zachrypnięci, z pięściami obolałymi od walenia w biurko, w ścianę i we własne czoło. Dla meczów, w których w przerwie „jedziemy” po trenerze i wyzywamy go do dziesiątego pokolenia w obie strony, bo przecież trzeba mieć nie po kolei, żeby robić takie zmiany, a potem okazuje się, że to były właśnie „te” zmiany… Wisła pokazała że ma jaja, Legia pokazała się jak pułkownik Potok na trybunce, a finał Pucharu Polski w siatkówce mógł się iść czesać, bo who cares i przepraszam, nie będę więcej skakał po mieszkaniu, a za żyrandol, oczywiście, zapłacę, zresztą i tak był brzydki..
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 2:2
Dół tabeli pozazdrościł górze i też zagrał mecz na 2:2 z czerwoną kartką. Nie było to spotkanie tak emocjonujące jak warszawskie, ale wstydu lidze nie przyniosło, choć gdyby przyjrzeć się bliżej, powodów do narzekania trochę by się znalazło, bo obie drużyny piłkę grały prostą jak polska polityka: Zagłębie grało do Abwo, który grał do Piecha, a Śląsk grał do Paixao, który grał do Paixao, który grał do Paixao, który grał do Paixao, który się wywracał i wtedy do stałego fragmentu gry podchodził Mateusz Machaj.
– This is futbol – powiedział w przewie Marco Paixao – We are better.
– Better? – upewniła się Opinia Publiczna.
– Better.
– Snickersa?
W tle trenerzy KS Orzeł i LZS Łoś wydzierali sobie Rafała Grodzickiego.
Ruch Chorzów – Piast Gliwice 0:2
– Wygramy to! Wygramy! – wołał przed meczem trener Dudek.
– Tak, tak, wygracie, wygracie – uspokajała publiczność, rozglądając się za panem woźnym, dysponującym kluczem do komórki z węglem.
Minęło 90 strzałów znikąd i ta sama publiczność patrzyła na siebie z niedowierzaniem – Piast rzeczywiście wygrał i to wygrał całkowicie zasłużenie, a Ruch sprawiał wrażenie niskoligowego sparing-partnera: snuł się po murawie bez pomysłu, bez chęci i bez sensu. Nikiema wyłączył chorzowski środek, odcięty od podań Kuświk mógł sobie gawędzić ze znudzonym Polakiem, Stawarczyk z Malinowskim dygotali na widok nadbiegającego Kędziory, a po meczu do klubu zgłosiła się mieszkająca w Lipinach pani Aniela, domagając się zwrotu pieniędzy za szybę wybitą przez Kamila Włodykę.
Cracovia – Jagiellonia Białystok 1:0
– Poziom meczu był kiepski i trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć – powiedział wyraźnie profesor Filipiak – Jagiellonia zagrała słabo, dała nam szansę, Bernhardt pyknął i wygraliśmy.
I to właściwie wszystko, co da się napisać o tym spotkaniu. A potem trener Stokowiec dziwi się, że dziennikarze przed meczem pytają go przede wszystkim o przeciwników…
Bramka kolejki
Bramka Ziajki ładna, ale tylko ładna, za to bramki Stilicia, Możdżenia i Bernhardta nie tylko ładne, ale także decydujące o wyniku. Tylko jak tu wybrać, skoro osiołkowi dano tym razem trzech żłobach, a Opinia Publiczna tyko czeka, żeby krzyczeć: „No tak – wybrał gola Stilicia, bo jest poznańsko antylegijny!”, „Wybrał gola Benrhardta, bo jest krakowsko prolegijny i nie chciał uhonorować gola Stilicia!” itd.
Wygrywa zatem gol Przemysława Pietruszki, bo nawet jeśli przypadkowy, to piękny, a drugi raz Pietruszce taka sztuka raczej się nie uda, w przeciwieństwie do wymienionych wykonawców rzutów wolnych, bo oni łączą niepowtarzalność z powtarzalnością.
– Paradoksalnie… – dodał oparty o praski murek Jan „Perła” Perłowski.
Kiks kolejki
Malinowski nie, bo to Malinowski i tak już ma, Pyłypczuk nie, bo atak z użyciem narzędzia tępocośtam, to nie kiks, tylko przestępstwo, Kamil Włodyka nie, bo to młodzież „ona się uczy”… Zostają dwie kandydatury: Marek Sokołowski w skeczu „Najgłupszy faul kolejki” i Władimir Dwaliszwili jako „ślepy hollow”. Oczywiście, wybór jest czystą formalnością – jednogłośnie wygrywa Dwaliszwili.
Ranking sędziowsko-okulistyczny
Pan sędzia Gil (KK-ZB) – dwa spalone w jednej akcji bramkowej to ciut za dużo. Plus nieodgwizdany wolny po ręce Kiełba, plus niepotrzebne przerywanie akcji przy ślicznie rozwijających się „korzyściach” – razem minus sześć dioptrii.
Pan sędzia Lyczmański (LP-PBB) fatalnie razy tragicznie. Od początku do końca w jedną tylko stronę. Rożne dla gości? Faule na nich? Wolny po kopnięciu w kostkę? Karny w 70 minucie? Nic z tych rzeczy – pan Lyczmański powoływał się na Temidę z opaską na oczach, ale wyglądał jak pirat, bo swoją popaskę miał nasuniętą tylko na jedno oko. Minus dziesięć dioptrii i niech ktoś przesunie tego człowieka do sekcji śpiewaczej, bo arbitra z niego nigdy nie będzie. I nie, to nie wyraz „anty-lechizmu” – gdyby gwizdał drugą stronę, napisałbym dokładnie to samo.
Pan sędzia Raczkowski (LG-WŁ) parę drobnych grzechów sędziowskich, z których najpoważniejszym było nieprzyznanie Widzewowi rzutu rożnego po strzale Batrovicia. Minus jedna dioptria.
Pan sędzia Musiał (GZ-PSz) wciąż lawiruje między własnym stylem, a wymaganiami Kolegium Sędziów i czasem zaplątuje się we własne decyzje: nieodgwizdany karny dla Pogoni, nieodgwizdany rzut karny dla Górnika (nie, to się nie wyrównuje, to się dodaje), niesłusznie sygnalizowany spalony Robaka itd. itp. etc. Minus dwanaście dioptrii i marzenia o Europie znowu odjeżdżają.
Pan sędzia Marciniak (LW-WK) – firma. Minus jedna dioptria za brak reakcji na faul Radovicia i dwa inne drobiazgi, ale poza tym kudosy i rispekty, bo gdy mecz zaczyna się i rozwija tak, jak ten w Warszawie, to łatwo stracić nad nim kontrolę.
Pan sędzia Borski (ZL-ŚW) chciał być miły dla piłkarzy i „pozwalał grać”, dzięki czemu Kwiek nie dostał żółtej kartki, a Dudu wyleciał dopiero w 55 minucie. W nieźle prowadzonym meczu miał naprawdę slaby moment między 50 a 60 minutą i za to minus trzy dioptrie. W takim meczu – tylko trzy.
Pan sędzia Frankowski (RCh-PG) – gdy zawodnik kopie zawodnika, dyktuje się rzut wolny, a nie wrzut z autu, a gdy strzelec jest na spalonym, to się odgwizduje rzut wolny, a nie wznowienie gry od środka. Głównie z winy liniowych, ale jednak minus sześć dioptrii.
Pan sędzia Przybył (C-JB) dostosował się, niestety, do poziomu meczu, tyle jednak dobrego, że mylił się sprawiedliwie i obie drużyny cierpiały tak samo. Minus sześć dioptrii hurtem za wszystkie nieodgwizdane wolne, przerwane niepotrzebnie akcje, brak reakcji na faul na Balaju z 53 minuty oraz wyrazy zdziwienia za brak żółtej kartki dla Quintany za macanie piłki po gwizdku.
Cytat kolejki
Marcin Borski: „Białe czy niebieskie? /rzut/ Jest żółte. Wygrywa białe”
Zielono mi…
Rafał Dębiński /do Macieja Murawskiego/: „Widzisz? Można jednym zdaniem”
„Syzyfowe prace 2.0”
Maciej Murawski: „On nie był zainteresowany piłką, był zainteresowany nogą”
„…i wydawało mu się, że ta noga Samotraczyka była nawet całkiem ładna, / ale ten Samotraczyk się obraził i więcej już go nie ujrzycie.”
Patryk Tuszyński: „Czasem się zastanawiam, o co w tej piłce chodzi”
Dooo… meee… taaaa… luuu….
Sławomir Stempniewski: „Jeśli zawodnik może biec dalej, to dlaczego tego nie robi?”
Nagroda w konkursie „Pytanie retoryczne roku”
Franciszek Smuda: „Arek nie kalkuluje, gdyby ktoś mu rzucił cegłę lub kamień, to on zagłówkuje”
KS Orzeł
Radosław Janukiewicz (Pogoń Szczecin) – Sebastian Ziajka (Zawisza Bydgoszcz), Łukasz Broź (Legia Warszawa), Mateusz Możdżeń (Lech Poznań) – Semir Stilić (Wisła Kraków), Stojan VranjeŁ¡ (Lechia Gdańsk), Maciej Iwański (Podbeskidzie Bielsko-Biała) – Arkadiusz Piech (Zagłębie Lubin), Wojciech Kędziora (Piast Gliwice), Miroslav Radović (Legia Warszawa)
LZS Łoś
Grzegorz Kasprzik (Górnik Zabrze) – Dudu Paraiba (Śląsk Wrocław), Borys Pandża (Górnik Zabrze), Piotr Stawarczyk (Ruch Chorzów), Patryk Stępiński (Widzew Łódź) – Luis Carlos (Zawisza Bydgoszcz), Jacek Kiełb (Korona Kielce), Adam Dźwigała (Jagiellonia Białystok), Filip Starzyński (Ruch Chorzów), Patryk Mikita (Widzew Łódź) – Eduards ViŁ¡niakovs (Widzew Łódź)
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
I to się nazywa „skuteczność” – LZS Poligon awansował na miejsce 329. w klasyfikacji generalnej oraz na 19. w „poligonowej” lidze prywatnej. Niestety, nie wszyscy podeszli do wyznaczonych ich zadań równie poważnie i liga „poligonowa” (kod dostępu: 807717479) spadła w klasyfikacji lig prywatnych z miejsca trzeciego na czwarte. Na szczęście strata do podium nie jest duża i wynosi zaledwie 11 punktów, a w dodatku zmniejszyliśmy dystans do pierwszego miejsca – 36 punktów jesteśmy w stanie odrobić w ciągu jednej kolejki, więc… „tu przerwał, lecz róg trzymał – wszystkim się zdawało…” że widzą już złote medale na 370 piersiach (bo tyle drużyn gra w lidze „poligonowej”). W lidze prowadzi wciąż prezes Wesołykostek, dowodzący Drużynopodobnymi, a na drugie miejsce awansowały FC Bździochy, którym przewodzi prezes Michau.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk, AJK



