فysy z Wisły kontra فysi z Wisły

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2014, 11:01 • 3 min czytania

No i stało się. Po kilkunastu wymianach uprzejmości فysi z Wisły, czyli brać kibicowska, wypowiedzieli otwartą wojnę Łysemu z Wisły (czyli Jackowi Bednarzowi). Konflikty na tle kibice-klub, kibice-prezes, kibice-dyrektor oraz kibice-asystent trenera trochę nam już spowszedniały, ale postanowiliśmy jeszcze raz pochylić się nad piaskownicą, gdzie walka na obsypywanie się piaskiem i wzajemnie burzenie swoich babek trwa w najlepsze.
Wersja optymistyczna:

فysy z Wisły kontra فysi z Wisły
Reklama

Obie strony mają sporo racji. Jacek Bednarz, prezes Wisły Kraków, ma już dość ciągnącej się za klubem opinii tych, którzy przybijają piątki z „Miśkiem” oraz szanują zdanie współczesnych rycerzy przemierzających świat z maczetami u boku. Druga przyczyna to z kolei kary od Ekstraklasy, polityków i wszystkich, którzy tylko mają prawo w jakikolwiek sposób wymierzać sprawiedliwość. Trudno się dziwić, że po kolejnym wybryku kibiców, Bednarz szukał rozwiązania, by nie ponosić strat z tytułu zamknięcia całego stadionu, ale w jakiś bezbolesny sposób wpuścić na obiekt choć cześć „pikników”. W zamian dostał bombardowanie racami, ale

…i kibice nie są tutaj wyłącznie czarnymi charakterami. Ciężko bowiem oczekiwać, że pozostaną bezczynni, gdy po derbowym meczu zakazy (fakt, tylko na jeden mecz, ale zawsze) stadionowe otrzymały osoby, których jedynym przewinieniem było wybranie złego miejsca na stadionie. Frustrację naturalnie da się wyrazić inaczej, niż obrzucając swój stadion płonącymi flarami, aczkolwiek nie jest tak, że kibice rozniecili konflikt z nudów, bądź czystej złośliwości. Ciąg dalszy wydarzeń utwierdził zresztą kibiców w przekonaniu, że to im wytoczono wojnę, w której policja, władze klubu i lokalni politycy mają zamiar iść po bandzie. Zakazy dla wszystkich gości restauracji, zakazy dla wszystkich członków stowarzyszenia, zakazy dla wszystkich ze zdjęciem rekina na Facebooku… Wygląda to wszystko nieciekawie, a gdy mamy świadomość, że Bednarz niejako firmuje, a na pewno oficjalnie popiera to działanie wobec kibiców na linii prawa – zaczynamy dostrzegać też racje fanatyków, którzy domagają się zwolnienia sympatycznego فysego z Wisły.

Reklama

Skoro obie strony mają sporo racji, liczymy na szybkie wypracowanie kompromisu, jak zawsze, gdy spotykają się inteligentni ludzie na poziomie.

Wersja pesymistyczna:

Pierwszy wydał kilka tysięcy zakazów stadionowych za siedzenie na sektorze z ludźmi, którzy zachowywali się źle i liczy na poklask oraz uznanie wśród zakazowiczów. Drudzy obrzucili racami – najpierw murawę, a następnie cały swój stadion, po czym rozłożyli bezradnie ręce w geście o tytule: „Mój Boziu, świat mnie bije i nie rozumie, a policja prowokuje”.

Przenosząc się na moment do metafory piaskownicy – jedni wprowadzili do niej psa na antybiotyku i są szalenie zdziwieni, że piasek śmierdzi gównem, drugi razem z nieczystościami, wysypał z piaskownicy całą zawartość i sprawia wrażenie zaszokowanego, że z betonu nie da się zrobić babki.

Są siebie warci i tylko pana Cupiała w tym wszystkim trochę żal. W końcu był na kibolskiej sektorówce, ale i zatrudniał Bednarza. Jeśli jego łysi koledzy nie znajdą wkrótce wspólnego języka, może się obudzić w zdemolowanym przez bezsensowną wojenkę klubie.

Jakkolwiek spojrzeć na tę sprawę – śmierdzi z daleka zwolnieniem Bednarza. Oby razem z tym udało się obmyślić wraz z kibicami, jak znaleźć nieco lepszy sposób na zaakcentowanie braku zgody na niesprawiedliwość, aniżeli palenie własnych krzesełek poprzez ostrzelanie obiektu z rakietnicy. Inaczej na koniec sezonu, Wiśle może się zrobić łyso…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama