Garry Kasparow. Większość z was zna go jako szachowego mistrza, niektórzy pewnie dołożyliby do tego renomę niezłomnego opozycjonisty i wojownika o prawdziwą demokrację w Rosji. Garry równie przenikliwie jak na szachownicy zachowuje się komentując rzeczywistość na swoim koncie twitterowym, które obserwuje niemal stu tysięcy ludzi szanujących jego opinie i komentarze. Dziś, gdy na tapecie jest rosyjska zuchwałość i zachowanie Władimira Putina w kwestii Krymu, Kasparow przez wszystkich krytyków rosyjskiego autokraty jest traktowany niemal jak wyrocznia.
Dziś mistrz szachowy odwołał się do środowiska piłkarskiego, poddając propozycję, która – znając siłę przebicia Kasparowa – będzie dyskutowana w mediach całego świata przez kilka najbliższych dni. Zaczęło się od dwóch, podanych niezależnie newsów. Po pierwsze: wieści ze Szwajcarii. Według tamtejszych mediów dwa tygodnie temu prokuratura przeszukała siedzibę firmy Achmetowa i wykryła liczne powiązania DTEK Trading S.A. z korporacją Mako Trading, należącą do syna Wiktora Janukowycza. Czemu powinno to nas w jakikolwiek sposób obchodzić?
Ano dlatego, że Achmetow to twórca potęgi Szachtara Donieck, tamtejszy oligarcha i baron, fundator Donbas Areny, która była jednym ze stadionów Euro 2012 oraz facet, który… poparł nowe władze Ukrainy, a także udzielił serii wywiadów, w których apelował o utrzymanie integralności kraju. Czynności prokuratury wokół biznesmena tego formatu mogą być początkiem lawiny, która – jeśli rady Kasparowa zostaną wzięte pod uwagę – może solidnie namieszać w naszym futbolowym światku. Tu bowiem specyficzna gra polityczna toczy się wokół lokalnego mocarza, który raczej nie zajmuje rozkładówek sportowych tygodników z całego kontynentu. Co jednak stanie się, gdy następnym oligarchą z podobnymi problemami będzie… Roman Abramowicz?
Tu bowiem drugi ze wspomnianych newsów: USA ujawniło czarną listę jedenastu wysokich rangą urzędników, którzy doznają sankcji ze strony „świata zachodniego”. Chodzi o zamrożenie aktywów dla tych, którzy są „winni” interwencji na Krymie oraz skandalicznemu referendum pod okiem rosyjskich wcale-że-nie-a-skąd żołnierzy. Po uszach dostają więc doradcy Putina, a szachowy mistrz ironicznie kpi.
Kasparow stawia bowiem sprawę jasno – chcecie uderzyć w Rosję? Weźcie się za oligarchów. Weźcie się za tych ludzi, którzy robią na zachodzie Europy potężne biznesy, a wśród kibiców piłkarskich są znani z szastania pieniędzmi każdego okienka transferowego. Garry uściśla w kolejnym tweecie – nie chodzi o obrażanie kibiców, po prostu liczący się „Putin`s wallets” to według niego właśnie właściciele klubów piłkarskich. A przecież nie chodzi wyłącznie o Abramowicza. W Monako swoje własne księstwo równolegle do władz państwowych buduje Dmitri Rybołowlew, blisko Arsenalu pozostaje Alisher Usmanow, a pewnie znalazłoby się więcej „biznesmenów, bliskich przyjaciół Władimira Putina”, którzy w Europie pełnią funkcję altruistycznych mecenasów sportu, podczas gdy – według wizji Kasparowa – są pionkami Putina.
Co to oznacza dla świata futbolu? W tej chwili nic, ale wątpliwe, by oligarchowie – tak ukraińscy, jak i rosyjscy, przeszli przez wody, które wylały na Półwyspie Krymskim suchą stopą. Pomijając, że większość z nich jest – nomen omen – umoczona w tajemniczych interesach. Nikt nie oczekuje, że Abramowicz jutro spotka się z Rybołowlewem nie w sprawie transferów, ale pod więzienną celą, jednakże sugestia Kasparowa, że to tędy idzie droga do pięty achillesowej Putina powinna i musi odbić się szerokim echem, a kto wie, może wkrótce wpłynie na Chelsea, AS Monaco, Szachtar czy Arsenal.
Jakże śmiesznie brzmi dziś hasło: „nie mieszajmy polityki do sportu”…
