Borussia bierze Ramosa. Czy to dostatecznie duży rozmiar kapelusza?

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2014, 12:52 • 3 min czytania

Juergen Klopp po raz kolejny dostaje w swoje ręce piłkarza, z którego będzie próbował ulepić gwiazdę większego formatu i z którego postara się wycisnąć maksimum. Gotowy produkt na najwyższym poziomie? No nie, chyba jeszcze nie w tym przypadku – następcą Roberta Lewandowskiego w Borussii będzie Adrian Ramos, 28-latek, który całą europejską karierę spędził w Hercie Berlin. Jak na finalistę ostatniej Ligi Mistrzów, trudno mówić o jakimkolwiek hicie.
Niby nie zostało to jeszcze oficjalnie potwierdzone, niby Klopp stara się dmuchać na zimne, ale niemieckie media – a tym akurat warto ufać – nie pozostawiają wątpliwości: Ramos idzie latem do Dortmundu. Za 8 milionów euro, czyli blisko sześć razy więcej, niż pięć lat wcześniej wydała na niego Hertha (1,4 mln).

Borussia bierze Ramosa. Czy to dostatecznie duży rozmiar kapelusza?
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Jakiś czas temu za pieniądze z transferu Mario Goetze BVB pozyskała Henricha Mchitariana, doszli do tego Aubameyang z Sokratisem. Dziś – jako, że klub traci Lewandowskiego za darmo – większej kasy na następcę Polaka nie ma. Ramos to rozwiązanie ciekawe, ale bez żadnej gwarancji. Ani na to, że lukę po Lewym uda się załatać, ani też na to, że Borussia utrzyma miejsce w europejskim topie. Kontynuując taką politykę transferową – oddawania piłkarzy z najwyżej półki i zastępowania ich tymi, którzy na tę półkę wejdą lub nie – może być to wyjątkowo ciężkie. Jeśli o Bayernie się mówi, że to klub, z którego się nie odchodzi, to BVB jest takim, z którego się odchodzi, i to akurat do Bayernu…

Reklama

Ramos to transfer godny uwagi, bo facet właśnie, w wieku 28 lat, przeżywa najlepszy w karierze okres. Trener Jos Luhukay wprost przyznaje, że jego Hertha jest zbyt uzależniona od Kolumbijczyka, który brał udział w ponad połowie goli, a sam zdobył ich 15 z 35 (42,8 proc.). Ma tyle trafień, co Lewandowski, dwa mniej niż Mandzukić i cztery więcej niż Kiessling, ale ciężko porównywać wsparcie w Berlinie z czołową trójką.

Michael Preetz, menedżer Herthy, robił wiele, żeby Ramosa zatrzymać – mówił o młodym zespole, realizowanym projekcie, który dopiero się rozwija. Półtora roku temu to on był krok od oddania Kolumbijczyka do Mainz, gdy berlińczycy spadali do drugiej ligi. Wypożyczenie było już ustalone, wszelkie szczegóły dopięte na ostatni guzik, ale Preetz wstrzymywał transakcję do momentu znalezienia jego następcy. A że nikogo nie znalazł, to Ramos został. I pomógł – strzelając jedenaście goli – wrócić do Bundesligi.

Tym razem miał jednak niewiele do powiedzenia.

Juergen Klopp już dawno opowiadał, że Ramos to wyjątkowo dobry zawodnik. Piłkarz z kolei przyznawał, że Klopp to trener, z którym chciałby pracować. Chociaż nikt oficjalnie tego nie potwierdzi, ponoć już wtedy Borussia dogadała się z Kolumbijczykiem (ale nie z Herthą). Czyli dobre kilka miesięcy temu… Jeśli ktoś więc zastanawiał się, dlaczego BVB nigdy oficjalnie nie narzekała na przedwczesne i niezgodne z zasadami porozumienie Lewandowskiego z Bayernem, otrzymuje właśnie odpowiedź – w Bundeslidze tak dziś przeprowadza się transfery. Nikt nie wychodzi przed szereg i się nie żali, bo każdy ma coś na sumieniu.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama