Ł»ałosne obrazki po meczu Lech – Podbeskidzie. Piłkarze gości wychodzą do strefy mieszanej z kartonem pizzy, co drugi z nich opowiada, jak bardzo skrzywdził ich sędzia, a Maciej Iwański mówi wprost: Lyczmański zrobił z siebie pośmiewisko. Tak, ten sam Maciej Iwański, który kilka lat temu bawił się z kumplami w handel punktami i na protesty rywala w kierunku sędziów tylko się uśmiechał.
Przypomnijmy: ustawka meczu za 100 tys. złotych Cracovia – Zagłębie, rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata plus grzywna 50 tys. złotych. Komisja Dyscyplinarna okazała się dla niego wyjątkowo łaskawa. Iwański mógłby więc zamazywać zły obraz siatkami zakładanymi Douglasowi albo dalej grać takie piłki, jakie w piątek rzucał na tacy Malinowskiemu. On jednak woli trafiać na świecznik krytykując sędziów. Kłóci się o doliczone pięć minut zamiast poczytać zasady gry, z której się utrzymuje i zorientować się, że człowiek, który uczestniczył w korupcji publicznie wypowiadać się na takie tematy nie powinien.
To jak z Wdowczykiem, kiedy po meczu Wisły z Pogonią jechał po sędziach, aż w końcu ktoś wytknął mu rok 2004. Korumpowałeś? Nie gadaj. Iwański niech lepiej przypomni sobie wszystkie zmarnowane w piątek sytuacje, niech obejrzy powtórkę Ligi+, gdzie idealnie wypunktowano, jak w dwie ostatnie minuty mecz Podbeskidzie zrobiło cztery beznadziejne błędy, a z rozsmarowywaniem sędziów najlepiej będzie, jak zostawi to innym.
Piłki złe, bo za ciężkie. Brzuch za duży, bo tak pstryknął fotoreporter. Teraz źli sędziowie. Maciek, zjedz pączka.