– MLS powinna być dla nas wzorem pod względem finansowym. Tam wszystkie kontrakty są wypłacane, kluby mają pieniądze. Nie sądzę też, aby polskie drużyny stać było na Beckhama czy Henry`ego, a oni grali w MLS w ostatnich latach(…) Przeniósłbym z USA do Polski bazę, czyli warunki, w jakich dzieciaki, młodzież, nie mówiąc już o profesjonalistach, mogą go uprawiać. I wiarę w sukces. Każdy klub MLS wyjdzie przeciwko Manchesterowi United bez kompleksów i przekonany, że może wygrać. Tego nam zawsze brakowało. Pamiętam, że jak był mecz z Anglikami czy Niemcami, to najczęściej już w szatni przegrywaliśmy 0:1 – mówi Robert Warzycha w dwóch wywiadach, na łamach Sportu i Super Expressu. Wobec ogólnej nędzy w dzisiejszej prasie, jego osoba zdecydowanie wychodzi na pierwszy plan. Zresztą przekonajcie się sami.
FAKT
Jest sobota, godzina 7:47, a my otwieramy Fakt i lecimy z przeglądem prasy. Pójdzie szybko, bo wiele do zacytowania nie ma. Zgodnie z zasadą, o ile nie znajdziemy w nich czegoś nadzwyczajnego, relacji pomeczowych nie cytujemy. Dziś na łamach są dwie, z obu wczorajszych spotkań, a potem tekst o starciu Śląska z Zagłębiem, czyli Tadeusza Pawłowskiego z Orestem Lenczykiem. Zacytujmy kawałek:
Panowie poznali się przeszło 35 lat temu, gdy nestor polskich trenerów przejął drużynę Śląska. – Przed przyjściem Lenczyka klub stawiał na ciągłość pracy. Jednak nowy szkoleniowiec wiele zmienił, poznaliśmy nowe metody szkolenia, co na pewno nam pomogło – mówi Pawłowski. Lenczyk długo w Śląsku nie popracował, wyleciał z hukiem po klęsce w europejskich pucharach. Dwa dni po suto zakrapianej imprezie jego piłkarze przegrali z Dundee United 2:7. – Ja akurat nie bawiłem się wówczas z zespołem, bo spałem u wujka. Zresztą zdobyłem w tym spotkaniu dwie bramki, a po zwolnieniu trenera prosiłem zarząd o zmianę decyzji. Byli nieugięci – opowiada Tadeusz Pawłowski.
Okazuje się, że w pierwszej lidze polskiej zakotwiczy… Werner Liczka. Być może.
Marka Wleciałowskiego (44 l.) na ławce trenerskiej Energetyka ROW Rybnik może zastąpić świetnie znany u nas czeski szkoleniowiec Werner Liczka (60 l.). Beniaminek pierwszej ligi nie najlepiej radzi sobie w rozgrywkach. Na razie jest na spadkowym miejscu. W klubie w Rybniku mówi się, że wkrótce dojdzie do zwolnienia trenera Marka Wleciałowskiego (44 l.). Byłego asystenta selekcjonera kadry miałby zastąpić doświadczony Werner Liczka. Ten czeski trener z powodzeniem prowadził już u nas takie kluby, jak Polonię Warszawa, Górnika Zabrze, Wisłę Kraków czy Dyskobolię Grodzisk. Z „Białą Gwiazdą” w 2005 roku wywalczył nawet mistrzostwo Polski. To on sprowadził pod Wawel Jakuba Błaszczykowskiego (29 l.) z KS Częstochowa. Pomógł też w rozwoju kariery Tomaszowi Zahorskiemu (30 l.). Liczka z powodzeniem pracował też w swoim kraju. Był asystentem trenerów kadry reprezentacji Czech, legendarnego Vaclava Jeżka czy potem Dusana Uhrina. Z tym ostatnim cieszył się z wicemistrzostwa Europy w 1996 roku. Kilkakrotnie prowadził też Banika Ostrava, w którym wcześniej z powodzeniem grał. Wczoraj Liczka z trybun oglądał ligowe spotkanie rybniczan z GKS Tychy. Czy wkrótce zasiądzie na ławce ROW?
A na koniec tekst o tym, co czeka w więzieniu Uliego Hoenessa. Choć nie zdziwimy się, jeśli w przypadku bossa Bayernu będzie wyglądać to zupełnie inaczej. Sami zobaczcie.
Wieloosobowa cela, pobudka o 5:30, raz w miesiącu możliwość widzenia się przez godzinę z bliskimi, praca w pralni lub w garkuchni – takie życie już niedługo czekać będzie jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych osób w Niemczech. Przyzwyczajony do luksusów Hoeness już za kilkanaście dni rozpocznie odsiadkę. Jeszcze w czwartek przed ogłoszeniem wyroku wybrał się do restauracji na małże z szampanem. Niedługo jego posiłki będą znacznie mniej spektakularne. Jedyny wybór w więziennej stołówce to dania jarskie lub mięsne. Jeszcze bardziej zaboli brak meczów ukochanego Bayernu. W więzieniu dozwolone jest posiadanie telewizora, ale można na nim oglądać jedynie ogólnodostępne kanały. Na płatną telewizję transmitującą mecze nie ma więc żadnych szans.
RZECZPOSPOLITA
W dzisiejszej Rzepie dwa materiały. Dłuższy o ludziach kultury na stadionach. Pisze Stefan Szczepłek.
Można piłki nożnej nie uprawiać, nie lubić i nie rozumieć, ale wielu ludzi kultury gra i kibicuje. Bez nich futbol byłby uboższy, ich obecność na trybunach dodaje mu magii. „Nie pamiętam, abym kiedykolwiek doznał podobnego uczucia radości, podniecenia, które bierze się z nieograniczonej pojemności płuc, sprawności nóg i całego ciała, z pewności sukcesu – jak wtedy, kiedy naprzeciwko nas z równi Błoń zaczęła wynurzać się grupa innych chłopaków z innej ulicy, z którymi mieliśmy rozpocząć bój. Co jest w tej piłce, że siedzi w nas do końca życia i nawet kiedy już dawno przestaliśmy ruszać nogami, fascynuje (…). Kto nigdy nie grał w piłkę, ten nie wie, czym jest bramka”. To nie są refleksje piłkarza. To fragment książki Gustawa Holoubka „Wspomnienia z niepamięci”, w której sport zajmuje ważne miejsce, choć przecież mistrz nie kojarzył się nam z herosem stadionu. Wystarczy, że zetknął się ze sportem w młodości. I już zostało. Jak niemal u każdego chłopaka (dziewczyny są jakieś inne), bez względu na to, co z niego wyrosło. Albert Camus był bramkarzem w Oranie, Bohumil Hrabal grał na skrzydle w klubie Polaban Nymburk. Wisława Szymborska na mecze nie chodziła, ale jedno jej wyznanie odbiło się szerokim echem. Przynajmniej w Bytomiu. Poetka była zafascynowana Andrzejem Gołotą, więc kiedyś spytano ją, czy futbolem też się interesuje. – Nie – odpowiedziała – od kiedy Szombierki spadły z pierwszej ligi. Kiedy dowiedziano się o tym w Szombierkach…
I drugi dużo krótszy. Felieton pt. „Człowiek z mojego świata”. O Łukaszu Fabiańskim.
Jedną z największych futbolowych satysfakcji jest dla mnie dobra gra bramkarza Arsenalu Łukasza Fabiańskiego. – pisze Mirosław Ł»ukowski. – Nie jest on moim znajomym, nigdy nie rozmawialiśmy, ale intuicyjnie czuję, że to człowiek z mojego świata, bo nie wiem nic o jego życiu prywatnym, żadna Doda nigdy się do niego nie przykleiła, w celebryckim kołowrotku Fabiańskiego po prostu nie ma. Bez wątpienia w Arsenalu – nawet jako rezerwowy – zarabia godziwe pieniądze, mógłby kupować drogie garnitury i pozować do zdjęć w kolorowej prasie, bo jest mężczyzną więcej niż atrakcyjnym, ale tego nie robi. Mój stosunek do Fabiańskiego na zawsze ukształtował Arsene Wenger, mówiąc, że nie można nie lubić jedynego w drużynie piłkarza bez tatuaży. Było to kilka lat temu…
GAZETA WYBORCZA
W ogólnopolskim wydaniu „Emocje wystukane na kalkulatorze”. Przed meczem Legia – Wisła.
W dawnych czasach w obu drużynach roiło się od zawodników, którzy się znali i uwielbiali ze sobą rywalizować. Ostatnio spotkania stopniowo traciły magię, a w napiętych stosunkach krakowsko-warszawskich przyszedł czas odprężenia, bo obie drużyny dotykało zbyt wiele zmian. W Wiśle od sezonu 2011/12 zagrało 44 piłkarzy. I w niedzielę w jej jedenastce będzie prawdopodobnie ledwie trzech, którzy wystąpili w poprzednim meczu w stolicy, z jesieni 2012. I ani jednego pamiętającego potyczkę z jesieni 2011. Łazienkowskiej nie zna jeszcze bramkarz Michał Miśkiewicz, defensywny pomocnik Ostoja Stjepanović, skrzydłowy Donald Guerrier, ledwie raz wystąpił tam Michał Chrapek. Od lipca 2012 roku do Wisły i Legii przyszło aż po 17 piłkarzy, drużyny są w stanie permanentnej budowy. – Wisła ma problem z równowagą w pomocy. Po doczepieniu Semira Stilicia ginie Michał Chrapek, a Łukasz Garguła stracił na znaczeniu. Nie wiadomo, kto ma prowadzić grę. Legia ma problem w ataku. Nie znalazła piłkarza, który pełniłby podobną funkcję do Pawła Brożka, potrafiącego przytrzymać piłkę, obrócić się, wykorzystać sytuację – mówi Grzegorz Mielcarski. Kibicom najmocniej zapadł w pamięć właśnie Brożek. W wieku 20 lat po raz pierwszy pojawił się na Łazienkowskiej, szarpnął po skrzydle i miał asystę przy golu brata bliźniaka Piotra, później było jeszcze lepiej. Snajper Wisły strzelał gole w każdym z ostatnich pięciu meczów na Łazienkowskiej, uzbierał ich aż 7. Czuł się tam tak pewnie, że w 2008 roku chciał ośmieszyć bramkarza Legii, wykonując rzut karny podcinką…
W Gazecie Stołecznej też jeszcze jeden artykuł o tym meczu. Bardziej pod kątem Radovicia.
W poprzednim tygodniu Serb zagrał 300. raz w barwach Legii. Ze Śląskiem strzelił dziewiątego gola w tym sezonie, pełniąc rolę napastnika, choć na tej pozycji wymieniał się z 19-letnim Ondrejem Dudą. Występ Słowaka to też było duże zaskoczenie. Duda zaledwie kilka dni wcześniej rozpoczął treningi z drużyną, a Berg tuż po jego przyjściu mówił, że najbardziej liczy na niego dopiero w przyszłym sezonie. – Szybko zrozumiał naszą filozofię gry. Fakt, mógł zdobyć we Wrocławiu dwie bramki, ale to nie zmienia tego, że zagrał tam dobry mecz – chwalił wczoraj Dudę Berg. Wiele wskazuje na to, że znów na niego postawi. Na treningach w tygodniu poprzedzającym mecz najczęściej sprawdzany był właśnie serbsko-słowacki duet. Po czterech (trzech i pół, bo z Jagiellonią rozegrano tylko 45 minut) meczach Legii trudno wyciągać daleko idące wnioski, choć można zauważyć, że legioniści lepiej prezentują się na wyjazdach (3:0 w Zabrzu, 1:1 we Wrocławiu z wieloma okazjami do strzelenia gola), a Berg lubi zaskakiwać (m.in. debiutant Duda w ataku). – Nie rozszyfrowałem jeszcze tej drużyny. Muszę trochę jej się poprzyglądać – mówi Węgrzyn. Wczoraj okazało się, że więzadło w stawie skokowym zerwał Inaki Astiz – Hiszpan będzie pauzował minimum miesiąc. Z Wisłą zastąpi go Jakub Rzeźniczak, który zagra w parze z Dossą Juniorem. Ten drugi uspokaja: – Słabych stron na środku obrony nie mamy. W Polsce nie ma zawodnika, który sprawiłby mi jakieś ogromne problemy – przekonywał dalej Portugalczyk z cypryjskim paszportem.
Pierwszy z nich dużo lepszy. Ale mamy też rozmówkę z Piotrem Dziewickim o odbudowie Polonii Warszawa. – Przed meczem z Bugiem jedziemy na zgrupowanie, bo do swojego ośrodka konferencyjnego zaprosił nas jeden z fanów. W Polonii nadchodzi lepsze – przekonuje trener Czarnych Koszul.
Na Polonii ciąży niemała presja awansu. Swoimi wypowiedziami nakładacie dodatkowy ciężar na siebie. Podołacie temu?
– Nie nakładamy na siebie żadnej presji. Niezależnie od tego, czy awansujemy, czy też nie, nasz zapał nie spadnie. Mamy pozytywną pewność siebie, wierzymy, że możemy w tej rundzie nie stracić punktów, wygrać każdy mecz, bo taka jest jakość w zespole i zawodnicy zdają sobie z tego sprawę. Nikt nie zadziera nosa, jednak biorąc pod uwagę to, od kiedy trenujemy i jak trenujemy, wszyscy są przekonani, że może być tylko bardzo dobrze.
Czego nauczył się pan jako trener w rundzie jesiennej?
– Uczymy się cały czas – z tygodnia na tydzień, czasami z dnia na dzień. Czwarta liga przede wszystkim nauczyła mnie jednak tego, że z sędziami naprawdę nie warto dyskutować, bo to nie ma najmniejszego sensu. I to chyba jest dla mnie największa nauka z poprzedniej rundy. Wyciągnęliśmy też wnioski z innych rzeczy i dzisiaj mogę stwierdzić, że jestem przekonany, iż będziemy drużyną najlepiej przygotowaną pod względem fizycznym i motorycznym.
SPORT
Okładka jak zwykle rzuca na kolana poziomem kreatywności.
Na początek relacje z wczorajszych meczów Ekstraklasy – przewracamy stronę. Wypowiedzi Henninga Berga i Franciszka Smudy z konferencji prasowych – przewracamy. No to może Kocian przed derbami.
Niektórzy mogą nie wierzyć, ale uważam gliwiczan za silną drużynę. Oni mają naprawdę ciekawy skład, lecz na razie ich siła jest uśpiona. Rozpracowywaliśmy Piasta już jesienią i doskonale wiemy, gdzie są ich mocne i słabe punkty. Choćby Ruben Jurado, który jest groźnym zawodnikiem. Nie możemy lekceważyć stałych fragmentów wykonywanych przez Tomasza Podgórskiego. Wiemy na co stać choćby Csabę Horvatha, który wskoczy do składu. Ciekawym zawodnikiem jest także Tomasz Hanzel.
Nuda kompletna. Ale poniżej ramka: Dziwniel do Belgii?
Daniela obserwuje wielu skautów. Największe zainteresowanie wykazują Belgowie. Bardzo prawdopodobne, że latem zmieni klub – mówi menedżer obrońcy Tomasz Magdziarz. Kontrakt Dziwniela wygasa 30 czerwca 2015. Ile trzeba za niego zapłacić? – Daniel jest wyceniany na około 2 miliony złotych, ale wiadomo, że piłkarz jest tyle wart, ile ktoś chce za niego zapłacić – przyznaje Magdziarz. Na Cichej są już przygotowani na jego odejście. Ruch bez wahania sprzedałby obrońcę. – Mamy w kadrze Rolanda Gigołajewa. Rosjanin szykowany jest na następcę Dziwniela – tłumaczy Jan Kocian.
Na koniec przyjrzymy się jeszcze rozmowie z Robertem Warzychą.
Gdyby miał pan coś przenieść ze sportu w USA do Polski, to…
– Bazę, czyli warunki, w jakich dzieciaki, młodzież, nie mówiąc już o profesjonalistach, mogą go uprawiać. I wiarę w sukces. Każdy klub MLS wyjdzie przeciwko Manchesterowi United bez kompleksów i przekonany, że może wygrać. Tego nam zawsze brakowało. Pamiętam, że jak był mecz z Anglikami czy Niemcami, to najczęściej już w szatni przegrywaliśmy 0:1.
Licencji na prowadzenie Górnika pan nie ma. Zaskoczenie?
– Nie do końca. Myślałem jednak, że dostanę przynajmniej warunkową. 47 meczów w reprezentacji, kilkanaście lat na trenerskiej ławce, w tym trzy w roli pierwszego trenera zawodowego klubu… Myślę, że to nie jest mało. Z przepisami jednak nie wygram. Od razu chciałem dodać, że w styczniu, kiedy nie miałem pojęcia, że będę trenerem Górnika, zapisałem się na kurs trenerski PZPN.
Jakiego trenera zobaczymy przy linii?
– Do furiata mi daleko. Jak trener za dużo gestykuluje, rozmawia i komentuje decyzje sędziów, może mu uciec to, co najważniejsze, czyli gra. A jestem przy linii po to, by reagować i pomóc.
Warzycha dość barwnie opowiada. Ciekawa rozmowa.
SUPER EXPRESS
Standardowy układ w Super Expressie. Dwie rozmowy. Pierwsza – z Dusanem Kuciakiem. Spodziewamy się wszystkiego najgorszego. Słowak wypowiada się rzadko, a kiedy już mówi, to zazwyczaj nudno.
Na boisku kipisz energią, jesteś wybuchowy. W emocjach atakujesz nawet kolegów z drużyny.
– W trakcie meczu liczy się tylko zwycięstwo mojej drużyny. Nic innego dla mnie wtedy nie istnieje. Nie chcę się tłumaczyć z tego, jaki jestem. Daję z siebie wszystko i bardzo te mecze przeżywam, bo zależy mi na wygranych Legii.
Podczas ostatniego meczu ze Śląskiem pokłóciłeś się z Tomaszem Brzyskim i uderzyłeś go. Widać to nawet na zdjęciach.
– To tylko zdjęcia… Między nami wszystko jest w porządku. Jedziemy dalej. Dla Legii.
Jesteś bardzo rodzinnym człowiekiem. Co o twoim zachowaniu w trakcie meczów myśli żona?
– Ona najbardziej mnie krytykuje. Mówi, że reaguję za nerwowo, przekonuje, że muszę być bardziej spokojny, że nie wypada, bym był taki ekspresyjny.
No i nuda. Odpowiedzi mocno wymuszone.
Inaczej powinno być u Roberta Warzychy, który jedzie na pierwszą szychtę.
Jest pan legendą zabrzańskiego klubu, ale przychodzi pan z lekceważonej ligi amerykańskiej. Polskie zespoły, takie jak Górnik czy Legia, poradziłyby sobie w MLS?
– MLS powinna być dla nas wzorem pod względem finansowym. Tam wszystkie kontrakty są wypłacane, kluby mają pieniądze. Nie sądzę też, aby polskie drużyny stać było na Beckhama czy Henry`ego, a oni grali w MLS w ostatnich latach. Natomiast piłkarsko polskie kluby w tej lidze dałyby radę.
W Columbus pracował pan jako trener 5 lat, ale ostatecznie pana zwolniono. Był pan zaskoczony?
– Zaskoczony to byłem tym, że z dnia na dzień klub przeszedł w inne ręce, nikt się tego nie spodziewał. Nowi właściciele rozstali się ze mną, ale nie mam się czego wstydzić. Byłem najdłużej pracującym trenerem w historii klubu, odniosłem też najwięcej zwycięstw ze wszystkich szkoleniowców.
W Columbus pracował pan z Dannym Szetelą, Amerykaninem polskiego pochodzenia, kiedyś uznawanym za wielki talent. Może pomoże mu się pan odbudować w Górniku?
– Rozwój jego kariery zahamowała ciężka kontuzja, miał przeszczep kolana, a słyszałem tylko o dwóch takich przypadkach. Długo czekał na dawcę. Teraz gra w New York Cosmos, poziom niżej od MLS. Górnik powinien interesować się każdym dobrym piłkarzem, a Danny talent ma.
Jeśli z jakiegoś powodu mielibyśmy kupić dziś SE, to najprędzej dla tej rozmowy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka Przeglądu:
I na początek duża analiza obu zespołów. Pozycja po pozycji.
Bramkarze
Józef Młynarczyk nie zaskakuje, kiedy nazywa Dusana Kuciaka najlepszym bramkarzem w lidze. – Łatwo wymienić jego atuty: wszechstronność, dobra gra na linii i w sytuacji jeden na jednego, radzi też sobie z dośrodkowaniami. Perfekcyjny jednak Kuciak nie jest. Gdyby był to wyjechałby już z Polski. NIe ma idealnej nogi, ręka też nie wyprowadza piłki jakoś rewelacyjnie – ocenia. Dla Dariusza Pasieki słowacki golkiper jest najlepszym piłkarzem Legii. – Bramkarz może być liderem, udowadniał to w Bayernie Oliver Kahn, od lat pokazuje to Gianluigi Buffon w Juventusie (…) Michał Miśkiewicz nie jest tak wybuchowy jak Kuciak. Na początku sezonu słusznie krytykowano go za słabą grę nogami, ale przez ostatnie osiem miesięcy poprawił ten element. – On w ogóle zrobił duży postęp – mówi Młynarczyk.
No i tak się to toczy, punkt po punkcie.
Generalnie, nie ma dziś w Przeglądzie wielkich rzeczy. Trochę też o walce Wisły z chuliganami.
Klub wydaje kilkaset zakazów stadionowych, zabrania wnoszenia na trybuny sektorówek oraz prezentowania tak zwanych opraw. Konflikt zaczął się podczas derbów z Cracovią, gdy na murawę rzucono odpalone race. Wcześniej doszło do zerwania rozmów pomiędzy klubem a Stowarzyszeniem Kibiców Wisły w sprawie przekazywania na cele Stowarzyszenia złotówki od biletu. Podczas kolejnego meczu przy Reymonta, na którym decyzją Komisji Ligi zamknięto trybunę C, chuligani odpali – spoza stadionu race – które wylądowały na murawie i trybunach.Dla klubu było to za wiele. Prezes Jacek Bednarz zapowiedział, że władze Wisły zrobią wszystko, aby na stadionie było bezpiecznie, a chuligani zostali z niego wyeliminowani. – Ci ludzie prowadzą wojnę i nie mogą jej wygrać – stwierdził stanowczo. – Jeśli będzie tak potrzeba, to sam pójdę do wojewody i poproszę, aby zamknął stadion na to spotkanie – zapowiedział Bednarz. Aż tak radykalnych środków na razie nie podjął, ale władze Wisły wydały oświadczenie, w którym wyjaśniają dlaczego podjęły kilka decyzji…
Dalej:
– relacja z meczu Lecha z Podbeskidziem
– relacja z meczu Korony z Zawiszą
– zapowiedź meczu Zagłębie – Śląsk.
W jednej z ramek czytamy, że Sebastian Mila wziął się ostro do roboty i na ostatnim ważeniu „odnotowano u niego poprawę parametrów”. Jest też trochę o przetasowaniach właścicielskich w Lechii:
W niedalekiej przyszłości mniejszościowy pakiet akcji szwajcarskiej firmy przejmie fundusz Thomasa von Heesena, który gościł na ostatnim meczu Lechii w Gdańsku przeciwko Wiśle Kraków (0:0). Wówczas były piłkarz między innymi Hambuergera SV został przedstawiony jako nowy udziałowiec gdańskiego klubu. – Obecnie W&C Vermogensgesellschaft prowadzi rozmowy z kolejnymi potencjalnymi inwestorami, uzgadniane są ostatnie szczegóły umów. Dla grupy ETL najważniejsze jest, by Lechia miała szerokie zaplecze finansowe, które zapewni stabilność i długoterminową wypłacalność spółki – podkreśla Wernze. – W dłuższej perspektywie chcemy, by klub na stałe zagościł w pierwszej piątce polskiej ekstraklasy. Do realizacji tego celu musimy jednak zabezpieczyć stosowne środki finansowe. Obecnie postawiliśmy przed drużyną i trenerem zadania awansu do czołowej ósemki polskiej ligi, a także półfinału Pucharu Polski. Jesteśmy przekonani…
A na koniec Marek Motyka, którego zapytano o sprawę Marka Jóźwiaka i jego przykre doświadczenia dotyczące zamykania przed nim bram stadionu Wisły. Cupiał odpuścił mu po sześciu latach.
W 2002 roku byłem trenerem Szczakowianki, która awansowała do ekstraklasy. Po meczu wiosennym zrobiło się nieprzyjemnie. Zremisowaliśmy z wielką Wisłą 2:2, a do wygranej zabrakło tylko 5 minut, Kalu Uche strzelił wyrównującego gola. Ktoś doniosł właścicielowi klubu Bogusławowi Cupiałowi, że kazałem chłopakom z Jaworzna rąbać wiślaków. To było bezczelne pomówienie. Po prostu zagraliśmy ambitnie, na maksa. Ale znaleźli się mądrzy, którzy twierdzili, że wcześniej chodziłem na Wisłę, żeby szpiegować i podsłuchiwać, bo przecież mieszkałem w Krakowie. Ktoś chciał mi uszyć buty i z tymi dyrdymałami pobiegł do pierwszego po Bogu (…) Dostałem zakaz wstępu na stadion.
(…)
Po sześciu latach byłem trenerem Polonii Bytom. Przyjechałem na mecz do Krakowa. Wisła w kwalifikacjach Ligi Mistrzów wyeliminowała Beitar Jerozolima i za parę dni miała grać na Camp Nou z Barceloną. Stałem przed budynkiem klubowym i patrzę… idzie Cupiał. Zatrzymał się i mówi: „Mam nadzieję, że tym razem oszczędzi pan kości moich piłkarzy”. To była ta okazja. Zacząłem mu tumaczyć. Rozmawialiśmy 20 minut. Wysłuchał, a potem wezwał kogoś z ochrony i od razu cofnął zakaz. I nawet zaprosił mnie do swojej loży na rewanż z Barceloną. – opowiada Motyka na łamach PS.

ANGLIA: Man Utd – Liverpool
W Angielskiej prasie najwięcej mówi się o meczu Liverpoolu z Man Utd, to absolutny klasyk. Brendan Rodgers zapowiada, że „The Reds” spokojnie wygrają i zablokują Man Utd marzenia o pucharach. W „The Sun” z kolei materiał natemat „Czerwonych Diabłów”, jakoby miały one przestać być atrakcyjnym celem dla piłkarzy, jeśli nie zajmą miejsca w pierwszej czwórce. Cóż, po części to prawda, największe gwiazdy nie wyobrażają sobie przechodzenia do ekipy, która nie gra w Lidze Mistrzów, ale z drugiej strony patrząc na zarobki Rooneya, mają inne argumenty by ich skusić…
WŁOCHY: Nuda we włoskiej prasie
„La Gazetta dello Sport” raczy nas dzisiaj dużym wywiadem z Donadonim. Były gwiazdor przekonuje, że Seedorf jest trenerem za cichym i wyrozumiałym jak na tę bandę zawodników. Zaskoczyło nas „Corriere dello Sport”, bo jeśli informacją dnia dla nich są zakusy Lazio na Djordjevicia, to nie jest rewelacyjnie. Najciekawiej dlatego w „Tuttosport”, bo wywiad z Trappatonim nie może być nudny. Choć w ostatniej batalii Conte – Capello „Trap” stawa po stronie sternika Juve, tak dziś sam ma nieco zastrzeżeń do tego w jaki sposób Conte prowadzi klub. Będzie się działo?
HISZPANIA: Vidal, Pogba czy Benatia?
„Sport” dziś dość mało kataloński pod względem tematów, bo króluje afera z Hoenessem oraz plotki transferowe. Vidal? 50 milionów euro. Jak się tak dobrze zastanowić to Juventus ma naprawdę fenomenalny środek pola, Pogba, Vidal, a więc dwóch najbardziej rozchwytywanych graczy europy, a do tego Pirlo. Klasa. „As” nie znalazł dzisiaj ciekawszego tematu niż zapowiedź starcia Malaga – Real, z tej okazji pochyla się nad sytuacją Di Marii. Nie ma rewelacji. „Marca”? Nie zawodzi w kwestii efektownej okładki, na której Bale i Caballero, ale to także nic ponad rozbudowaną zapowiedź wieczornego meczu. W „Mundo” Benatia, którego ponoć na celownik ma wziąć Barca.
PORTUGALIA: Martinez do Barcy
Z największej armaty strzela „O Jogo”, bo przekonuje, że Martinezem bardzo poważnie zainteresowała się „Blaugrana”. Gazeta przekonuje, że taki gracz idealnie pasowałby obok Messiego i Pedro. Zobaczymy czy te informacje się sprawdzą, na razie plotki nie wybiegły poza Portugalię, ciekawiej zrobi się gdy choćby zacznie je powtarzać również prasa w Hiszpanii. „A Bola” porozmawiała dzisiaj z kolei Mourinho, który jest pełen podziwu nad stylem gry Benficy. Trudno się dziwić: trzynaście ostatnich gier, dwanaście zwycięstw. Robi wrażenie.























