Isco pokazał kibicom z Rosaleda, że nie warto za nim tęsknić – sobota w La Liga

redakcja

Autor:redakcja

15 marca 2014, 23:04 • 4 min czytania

Dla piłkarzy Realu spotkanie z Malagą było swego rodzaju próbą generalną przed Gran Derbi. Co prawda Królewskich czeka jeszcze mecz z Schalke, ale mało prawdopodobne, by Ancelotti wystawił w nim najsilniejszy skład. Trzeba przyznać, że dzisiejszy test przed Barceloną wyszedł tak sobie. Oczywiście Real zrealizował cel podstawowy, czyli wygrał 1:0 i zachował czteropunktową przewagę nad największym rywalem, która pozwala na psychiczny komfort. Z drugiej strony gra pozostawiała wiele do życzenia – zwłaszcza sprawne wyjście ze strefy obronnej oraz utrzymywanie się przy piłce. Królewscy nie potrafili postawić kropki nad „i”, nie potrafili też przenieść gry na połowę przeciwnika. Do ostatniego gwizdka „Los Blancos” musieli drżeć o końcowy wynik.
W pierwszym składzie Realu wybiegł dziś Isco, co poprzednio w meczu ligowym zdarzyło się 6 stycznia, czyli w zamierzchłych czasach, w których do kadry Malagi powoływany był jeszcze Pawłowski. Ancelotti miał dwa powody podjęcia takiej decyzji – pozwolił młodemu Hiszpanowi przypomnieć się kibicom z Rosaleda oraz oszczędził zagrożonego pauzą w meczu z Barceloną Di Marię. Jak się okazało, niewiele wyszło z przedmeczowych założeń włoskiego szkoleniowca. Isco był najgorszy na boisku i mało prawdopodobne, by szybko otrzymał podobną szansę. Natomiast z powodu kontuzji Benzemy już w 32. minucie gry na murawie zameldował się argentyński rozgrywający. Przy okazji na jaw wyszła jedna z większych bolączek Ancelottiego – brak klasowego zmiennika dla Francuza. Dzisiejsze spotkanie idealnie obrazuje hierarchię napastników w Realu: Benzema-Isco-Jesé. Wymowne, że Alvaro Morata, czyli obok Benzemy jedyna nominalna dziewiątka, cały mecz przesiedział na ławce.

Isco pokazał kibicom z Rosaleda, że nie warto za nim tęsknić – sobota w La Liga
Reklama

Dla Realu dobra wiadomość jest taka, że Di Maria nie wykartkował się przed meczem z Barceloną. Od razu po wejściu na boisko Argentyńczyk dostał sugestywne upomnienie od Marcelo, po czym przez cały mecz tylko pozorował grę defensywną i nie popełnił ani jednego faulu. Rzecz jasna w ślady Di Marii nie poszedł Pepe, który zaprezentował zagranie, po którym Gran Derbi powinien obejrzeć w telewizji. Portugalczyk za brutalne wejście w nogi Dudy nie zobaczył nawet żółtej kartki, co teraz może się obrócić przeciwko niemu. Katalońskie media od razu zaczęły eskalować to zajście i będą robić wszystko, by sprawą zajęła się odpowiednia komisja. Poniższe zdjęcie to teraz najczęściej powtarzany motyw.

Reklama

Wracając jeszcze do Benzemy – mecz z Malagą pokazał, że jest on w Realu niezastąpiony. Francuz odczuł dziś siłę nóg Cristiano Ronaldo, który przypadkowo potrącił go w jednej z akcji. Szczęśliwie kontuzja nie wygląda groźnie i nie powinna przeszkodzić w występie w Gran Derbi. Dziś po zejściu Benzemy gra ofensywna Realu wyraźnie siadła. Kiedy Francuz był na boisku, pachniało kilkubramkowym zwycięstwem – optyka uległa zmianie dopiero gdy w ataku zaczął się plątać Isco. „Golden Boy” na dziewiątce to chyba ostatnia rzecz, jaką kibice Realu chcieliby oglądać w meczu przeciwko Barcelonie.

***

Po pierwszym meczu Champions League z Milanem piłkarzy Atletico dopadł wirus UEFA, przez co w kompromitującym stylu przegrali w Pampelunie. Pierwsza połowa dzisiejszego starcia z Espanyolem również nie wróżyła niczego dobrego. Podopieczni Simeone męczyli się niemiłosiernie i mieli problem ze stworzeniem sobie klarownej sytuacji pod bramką rywala. Największą determinację do zdobycia gola od początku wykazywał David Villa, ale ewidentnie to nie był jego dzień. „El Guaje” w końcu zreflektował się, że nie ma dobrze ustawionego celownika i zdecydował się wcielić w rolę asystenta. W 55. minucie gry kapitalnie podał do Diego Costy, który nie miał problemów z pokonaniem Casilli. Więcej bramek w tym meczu nie padło.

Co prawda Real Madryt zapewnił sobie dziś bezpieczną przewagę nad Barceloną, ale piłkarze Atletico cały czas pozostają w zasięgu jednego meczu. Za tydzień podopieczni Simeone jadą do Sevilli na spotkanie z ostatnim Betisem, gdzie nie powinni mieć większych problemów ze zwycięstwem. Wielce prawdopodobne, że Gran Derbi będą oglądać z pierwszego miejsca w tabeli. Jeżeli Real się potknie – co w meczu z Barceloną nie jest niemożliwe – „Rojiblancos” zostaną na fotelu lidera na dłużej.

***

W pozostałych sobotnich spotkaniach również nie było kompromisów. Levante przegrało z Celtą Vigo 0:1, a jedynego gola zdobył Nolito. Gospodarze mogli wyrównać stan meczu, ale rzutu karnego nie wykorzystał David Barral. Z kolei Rayo rozprawiło się z Almerią w stosunku 3:1, a dwie bramki zdobył Joaquin Larrivey.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama