Maciej Ł»urawski zdaje się nie przejmować negatywnym odbiorem jego decyzji o kandydowaniu do Europarlamentu. Ostatnio zapoznał się z niektórymi założeniami programu SLD i poczuł na tyle pewnie, że wszedł w bardziej szczegółową rozmowę z dziennikarzem Gazety Krakowskiej. Czego się dowiedzieliśmy?
– Ł»urawski prowadził rozmowy na temat swojego kandydowania przez dwa-trzy miesiące,
– Nie jest wytrawnym politykiem,
– Jego poglądy nie są lewicowe, przede wszystkim są proeuropejskie,
– Popiera zalegalizowanie związków homoseksualnych,
– W przypadku ustawy antyaborcyjnej akurat ma własne zdanie i jest za.
Poza tym Ł»urawski zdecydował się przedstawić problemy, którymi zamierza się zajmować – finansowanie szkolenia młodzieży, wyrównywanie szans oraz rozwój infrastruktury. Rzecz jasna jest to oklepana gadka, typowa dla byłego piłkarza, któremu marzy się ciepła posadka w parlamencie. W 2011 roku w podobnym tonie dla lubelskapilka.pl wypowiedział się Cezary Kucharski. Inny czas, inna partia i inny parlament, tylko założenia takie same. Ogólne postulaty obydwu panów są zbieżne, lekką różnicę stanowi sposób realizacji – głównie dlatego, że Ł»urawski nie podaje żadnych konkretów.
Finansowanie szkolenia młodzieży
Ł»urawski: Chciałbym przyczynić się do tego, żeby Unia Europejska przeznaczała jak najwięcej środków na sport dzieci i młodzieży.
Kucharski: Zajmę się zwolnieniem z podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) dla klubów funkcjonujących w formie spółek w części dochodu przeznaczonego na szkolenie młodzieży.
Wyrównywanie szans
Ł»urawski: Chciałbym, żeby ludzie mieli równy dostęp do sportu bez względu na zamożność. Mam tutaj na myśli szeroko rozumianą rekreację i sport masowy.
Kucharski: Zajmę się jednolitym system szkolenia dla całego kraju (jak system nauczania).
Rozwój infrastruktury
Ł»urawski: Chciałbym też, żeby powstawało więcej miejsc do uprawiania masowego sportu.
Kucharski: Zajmę się rozwojem infrastruktury sportowej.
Oczywiście jest to zwyczajna paplanina, z której nic nie wynika. Efekt działań Kucharskiego jest łatwy do zweryfikowania – na tą chwilę jedyną przewagą Ł»urawskiego wydaje się fakt, że jeszcze nie ma go z czego rozliczać. Były napastnik Wisły podkreśla, że będzie zajmował się tym, na czym się zna – czyli piłką nożną. Nie rozumiemy jednak, jakie przełożenie na jego polityczną skuteczność może mieć fakt, że nieźle kopał piłkę. Zamiast kandydowania do Europarlamentu mógł w geście społecznym podpowiedzieć lepiej wykształconym i bardziej obytym ludziom – inwestujcie w szkolenie młodzieży, wyrównujcie szanse i rozbudowujcie infrastrukturę. Czy to by nie wystarczyło? Na jakiej podstawie Ł»urawski sądzi, że będzie skuteczny w załatwianiu spraw w parlamencie? Bo kiedyś był królem strzelców?
Na koniec rozmowy z Gazetą Krakowską Ł»urawski uchylił nieco rąbka tajemnicy i opisał, jak widzi swoją przyszłość.
Pół żartem, pół serio można jednak powiedzieć, że moja praca europosła przyniosłaby korzyści również Wiśle. Miałbym wtedy dokładnie spenetrowany rynek belgijski i to bez ponoszenia dodatkowych kosztów przez klub.
Tak, ten pół-żart wydaje się bardzo zabawny. Ł»urawski jawnie sugeruje, że zamierza pójść śladami swojego boiskowego kumpla – Czarka. Dalej będzie wykonywał swoją robotę, bo przecież praca posła nie może być aż tak angażująca. Do Europarlamentu będzie wpadał z doskoku, na kawkę i pogaduchy, a potem zajmie się oglądaniem piłkarzy z Belgii. Tak jest drodzy wyborcy, głosujcie na Maćka. Może znajdzie dla Wisły niezłego piłkarza i przyczyni się do rozwoju polskiego sportu.
Fot. FotoPyK