Arboleda wiecznie zdziwiony. Jak to możliwe, że ktoś nisko ocenia jego grę?

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2014, 12:13 • 3 min czytania

Arboleda w ostatnim wywiadzie dla Weszło powtórzył jakieś 789 razy, że na świecie więcej ludzi umiera z zazdrości niż na raka i wygląda na to, że mocno trzyma się swojej wersji. Trochę ją tylko jeszcze dopracował. Z dzisiejszego wywiadu dla Super Expressu dowiadujemy się – uwaga – że wypominanie mu wysokich zarobków, zupełnie nieproporcjonalnych do tego, co prezentuje na boisku, to zazdrość i rasizm. Maniek ma wrażenie, że ludzie się go czepiają, bo jest czarny. Gdyby był biały, oj, to pół biedy. Wtedy to 150 tys. miesięcznie już nikogo by tak nie raziło. Generalnie, uważa, że już tyle razy udowodnił, że jest dobrym zawodnikiem, że każdy, kto go dzisiaj krytykuje, potwierdza tylko, że go nie szanuje. A jemu szacunek za 8 lat spędzonych w Polsce przecież się należy. Jak więc w ogóle można tak go traktować?
Najuczciwiej byłoby rozgraniczyć tu dwie kwestie. Tę, w której Arboleda – i napiszemy to z pełnym przekonaniem – ma 100 procent racji oraz tę, w której zwyczajnie pieprzy jak potłuczony.

Arboleda wiecznie zdziwiony. Jak to możliwe, że ktoś nisko ocenia jego grę?
Reklama

To oczywiście prawda, że w Polsce non stop wytyka się jego zarobki. Dlaczego robią to na przykład tabloidy? Bo to działa na wyobraźnię ludzi. Chętnie wypominamy horrendalne pensje europosłom, zaglądamy do portfela premierowi i co więcej zaraz się okazuje, że jedna z najważniejszych osób w 38-milionowym państwie nie ma prawa pojechać w ramach urlopu na narty, bo za drogo. A przecież w kraju bieda. Tu w jednej kwestii Arboleda ma sto procent racji – ON NIKOMU TYCH PIENIĘDZY NIE UKRADف. Ktoś musiał mu je (inna rzecz, że cholernie nierozważnie) zaoferować, więc niech teraz płaci. Choćby były to najgorzej wydane miliony złotych zaraz obok tych na aplikację w sprawie zimowych igrzysk w Krakowie.

To że Kolumbijczyk zarabia 150, a nie 15 tysięcy miesięcznie to nie jego wina. Tu nie ma czego mu zarzucać. Ale musi się jednocześnie przyzwyczaić, że przez pryzmat tego będzie oceniany. Nie wiemy, jak w ogóle można się temu dziwić. Zarzutu rasizmu nawet nie będziemy ruszać, bo jest tak głupi i irracjonalny, że wypada przemilczeć. Tak naprawdę, to, co u Arboledy drażni nas najbardziej to, że ten facet jest wobec siebie TAK ABSOLUTNIE BEZKRYTYCZNY. Konstrukcja psychiczna jak u trzecioklasisty. Ani słowa o tym, że czegoś nie robi dobrze, bo zamknie się w pokoju i nie wyjdzie dopóki się go nie przeprosi!

Reklama

Mateusz Borek ma takie swoje ulubione powiedzonko, że tak jak prezes jest od rządzenia, trener od trenowania, a piłkarz od grania, tak dziennikarz jest od oceniania i od zadawania pytań. Dlatego, niestety, czy to się Arboledzie podoba, czy nie, dziennikarz (no i kibic również) ma prawo nisko oceniać jego aktualną dyspozycję. Ma prawo – zgodnie z prawdą – powiedzieć, że jego zarobki są niewspółmierne do prezentowanej formy albo że mecz z zespołem X czy Y zawalił na całej linii. Ma prawo. Koniec kropka. Kiedy zarabiasz znacznie więcej niż inni, licz się z tym, że ludzie będą oceniać czy na to zasługujesz.

Proste?

Fajnie, że Arboleda strzelał kiedyś Manchesterowi City, ale przeszłością to może żyć Wałęsa, a nie zawodowy piłkarz. Jak mu się nie podoba, że ludzie recenzują jego grę, w porządku, niech skończy karierę, usiądzie w bujanych fotelu – wtedy Juventusy i Manchestery City będzie mógł wspominać do woli.

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama