Jak pokonać Bayern? Jeśli ktoś zna odpowiedź, to na pewno nie jest to Arsenal

redakcja

Autor:redakcja

11 marca 2014, 08:17 • 3 min czytania

Doszliśmy do momentu, kiedy wygrywają w lidze sześcioma golami, a mimo to najwyższą notę w „Kickerze” dostaje tylko jeden zawodnik. Oglądamy piłkarzy, którzy nawet przeciwko Manchesterowi City wymienili ponad 600 podań i było to dla nich jak splunięcie. Jednego tygodnia miażdżą Schalke, drugiego deklasują Wolfsburg. Za chwilę odprawią z Ligi Mistrzów Arsenal. Piszę to ryzykując szyderczym wytykaniem palcami w razie niespodziewanych turbulencji, ale dziś zaufanie Bayernowi to jak oddanie się w ręce pilota, który ma nas poprowadzić z punktu A do B. Ryzyko niewielkie. Nawet zaklaskać można.
Nie zazdroszczę Londyńczykom. Arsene Wenger opowiada o weekendowej wygranej z Evertonem, o tym, że ten mecz przyszedł w najlepszym z możliwych momentów. Świetnie grał Oezil – zgoda. Giroud pokazał, że gole potrafi strzelać nie tylko w hotelach, ale to wciąż za mało, żeby przed wtorkowym rewanżem mówić: spokojnie, poczekajmy na pierwsze kopnięcie.

Jak pokonać Bayern? Jeśli ktoś zna odpowiedź, to na pewno nie jest to Arsenal
Reklama

Czasem trudno przewidzieć, jaki Arsenal zobaczymy: czy ten z meczu ze Stoke (sromotna porażka po golu Waltersa), czy raczej z Pucharu Anglii z Evertonu. Nie wiemy, czy odpali Oezil, czy Giroud nadal będzie strzelał. Jak zagra Arteta i czy Koscielny nie utnie sobie drzemki. Nawet, jeśli Lineker po awansie w FA Cup żartuje na Twitterze „Arsenal zagrożony trofeum – to dobrze wiemy, że puszcza do nas oko. Bo Arsenal najczęściej jest rozbrojony. Co sezon wracają teksty o agonii i męczarniach. Szukanie światełka w tunelu w meczu sprzed roku, kiedy w rewanżu piłkarze Wengera ruszyli na Bayern to trochę za mało.

Piszę to nie dlatego, żeby wprowadzać kibiców Arsenalu w dołek. Chodzi tu tylko o formę i eksplozję siły Bayernu. 49 meczów w lidze bez porażki, kapitalna forma Thomasa Muellera, ciągłe zmiany wariantów gry. To chyba jedyna drużyna na świecie, gdzie przeglądanie statystyk może być równie interesujące co oglądanie samej gry. Bayern oddaje najwięcej strzałów w Lidze Mistrzów, najczęściej posiada piłkę, podaje najcelniej itd. Patrzę na to i znowu przypominają mi się słowa Jorge Valdano, że Guardiola to Steve Jobs futbolu. Znowu jest na świeczniku i znowu sprzedaje marzenia. Nigdy bym nie pomyślał, że będzie to robił z jeszcze większą gracją niż w Barcelonie. Wtedy można było na Katalończyków opracować jakiś szablon (inna sprawa, że udawało się rzadko), z grubsza było wiadomo, jak zagrają. Teraz jest to wielka niewiadoma. Gama modyfikacji systemów ogromna. A wyniki doskonałe:

Reklama

6:1 z Wolfsburgiem
5:1 z Schalke
4:0 z Hannoverem
4:0 z Freiburgiem
2:0 z Norymbergą

Nie ma aktualnie drużyny, która wie, jak pokonać Bayern. A jużÂ na pewno nie jest nią Arsenal. Można teraz mówić o dyspozycji dnia (każdy ma kiedyś dołek), można zerkać w czołówki niemieckich gazet i przypominać sprawę Uliego Hoenessa (prezydent Bayernu może trafić za kratki za oszustwa podatkowe), ale to tylko prasowy bełkot. Na to, czy Robben zagra dobrze na głowę Muellera, czy Lahm znowu pokieruje środkiem wpływu nie będzie mieć żadnego. Scenariusz na Allianz Arena już dawno został rozpisany.

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
1
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama