Zapomnijcie o wczorajszej wygranej Manchesteru United i promiennym, dawno nie widzianym uśmiechu Davida M. Reakcje po wygranej 3:0 z WBA były takie, jak co najmniej po zdobyciu mistrzostwa Anglii. Gestykulacja fanów „Czerwonych Diabłów” po pierwszym golu Jonesa? Bezcenna, porównywalna jedynie do klasycznych bramek Cantony bądź Bruce´a. Ok, zejdźmy na ziemię. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, a Moyes w ostatnich dniach wystosował do fanów otwarty list, dziękując za wsparcie i przepraszając za niepowodzenia. Rudzielec posypał głowę popiołem, ale czy to wystarczy?

List bardzo klasyczny, można było w ciemno przewidzieć jego treść, a trafność wyniosłaby i tak około 90%. Znalazło się w nim kilka chwytających za serce momentów, w wolnym tłumaczeniu brzmiących następująco:
– David wiedział, że czeka go olbrzymie wyzwanie, ale nie spodziewał się, że sezon będzie aż tak ciężki.
My akurat się spodziewaliśmy. Na papierze Moyes był kandydatem idealnym, ale papier to papier. Jak pokazał czas, wejść w buty po Fergusonie to misja z rodzaju tych dla agenta Ethana Hunta, bohatera serii filmów „Mission: Impossible”. Prasa podkreśla, że wielkie piłkarskie firmy poznaje się po tym, iż nie robią pochopnych ruchów. Zwolnienie Moyesa byłoby w tym momencie głupotą, ale kluczowe będzie lato. Jeśli Szkot źle wyda powierzone mu fundusze i zespół nie odpali na jesieni, na przyszłą gwiazdkę Rooney dostanie nowego bossa. A najprawdopodobniej starego, if You know what i mean.
– Do kibiców: Zasługujecie na to, co najlepsze, Wasze wsparcie na wyjazdach należało do najlepszych w kraju, a na Old Trafford Wasza wiara była zawsze niezachwiana.
A co innego mógł napisać? Ł»e publiczność na Old Trafford jest rozleniwiona do granic możliwości i przyzwyczajona do taśmowego wygrywania tytułów mistrzowskich? Ł»e dostał w ręce kierownicę od bolidy formuły 1, który powoli zamienia w dostawczaka? Moyes pochwalił kibiców na Old Trafford, ale czy David wie, że ten wspaniały niezachwiany doping jest nieco podrasowany przez inżynierów dźwięku, starających się zagłuszyć odgłos przeżuwanych krewetek? Nie jest tajemnicą, że najfajniejsze miejsca na OT mają pracownicy korporacji, którzy na pytanie „czy jesteś maniakalnym kibicem United?” odpowiadają z niezachwianą wiarą „tak, nigdy nie odmawiam sobie owoców morza w Teatrze Marzeń”.
– Trzeci akapit listu, najbardziej banalny. Gdziekolwiek nie obrócimy się, ludzie spoza klubu o nas gadają. Ale my wyjdziemy z tego silniejsi, lepsi, więksi, bardziej mega i w ogóle.
To samo mówił Moyes w listopadzie, grudniu, styczniu i lutym. Z miną umęczonego konia po westernie, na zasadzie „kopiuj wklej”. Coś długo zbierają „Czerwone Diabły” te siły. Różnica pomiędzy nim, a sir Aleksem Ferguson jest taka, że SAF potrafił z tych piłkarzy wycisnąć maksimum mocy, Moyes zbliża się ledwo do 40%.
– Na koniec najlepsze: Przez lata oglądaliście zwycięskie zespoły. Wierzę, że niedługo znów tak będzie. Krokiem ku temu będzie ponowne przemienienie Old Trafford w twierdzę, którą kiedyś było. Zrobimy wszystko, by dać Wam, posiadaczom karnetów oraz naszym kibicom powody do radości (…)
W tym momencie Glazerowie puścili oko, aby kibice jednak wykupili karnety na następny rok, bo będzie się działo. Moyes kupi paru piłkarzy w lecie, sezon znów zacznie się fatalnie. Będzie następny list i następny, aż Rudzielec całkiem osiwieje i nastąpi zmiana warty. Mamy nieodparte wrażenie, że opowieści sir Aleksa Fergusona o szczęśliwej emeryturze i o tym, jak ma więcej czasu na wszystko to mydlenie oczu, a sam Szkot ma powoli dość siedzenia w domu i narzekania żony. Pewnie wstaje w środku nocy i po kryjomu już ćwiczy swoją sławną suszarkę, żeby nie wyjść z wprawy.
