Czytamy, że w Hiszpanii powszechne zdziwienie, że Bartek Pawłowski nie gra regularnie w Maladze. Ponoć nie rozumieją tego dziennikarze z Andaluzji, którzy są pod wrażeniem jak płynnie mówi już po hiszpańsku (też jesteśmy, serio) – tak donosi dziś Przegląd Sportowy. A jednak Bernd Schuster zdaje się tym specjalnie nie sugerować i non stop odsyła Bartka a to na ławkę, a to na trybuny.
Zwłaszcza na trybuny.
– Trudno jest przyjechać z Polski do Hiszpanii i od razu występować we wszystkich meczach. Nawet najlepszym piłkarzom to się nie udało – broni się Pawłowski, z którym wywiad można przeczytać na łamach dziennika Marca. Wywiad zatytułowany zresztą „Lewandowski też czekał na swoją szansę”, co Bartek – pytany, co się z nim właściwie dzieje – używa jako jednego z argumentów. Nikt nie protestuje. Wszyscy piszą. „Lewandowski też musiał czekać na swoją szansę”.
Tak? No to spójrzmy. Pierwszy sezon „Lewego” w Borussii Dortmund:
– 33 mecze w Bundeslidze (na 34 możliwe)
– 6 występów w Lidze Europy i 2 w eliminacjach
– 2 mecze w Pucharze Niemiec
W sumie 43 mecze w barwach nowego klubu. Do tego 9 goli i 4 asysty.
Jasne, w wielu z nich Lewandowski był rezerwowym, szczególnie na początku. Ale mimo wszystko… nie porównujmy. Trzymajmy się faktów? W pierwszym półroczu Lewy ani razu nie został wysłany na trybuny. Ba, on opuścił tylko jedno spotkanie Bundesligi i od sierpnia do grudnia strzelił już 6 goli.
Fot. FotoPyK