90 procent rozmów polskich dziennikarzy z zagranicznymi trenerami / prezesami / ekspertami (niepotrzebne skreślić), których tematem są polscy zawodnicy, to zwykłe nawijanie makaronu na uszy. Gdyby wszystko, co nam mówią za granicą znajdowało odzwierciedlenie w faktach, bylibyśmy dziś co najmniej mistrzami Europy. Ale tak już mamy… Non stop dzwonimy pytać (a kiedy zadebiutuje? A jak sobie radzi? A czy trener z niego zadowolony? To może jeszcze jeden transfer?), a rozmówcy – dziwnym trafem – zawsze mają nam do powiedzenia coś ciepłego. Zawsze kilka dyżurnych słów pochwały. Pawłowski? Ooo, bardzo dobry. Na pewno doczeka się swojej szansy! A ten, no, Salamon? Zdolny chłopak. Młody jeszcze, będą z niego ludzie. To może Kupisz? Co z Kupiszem? No cóż, Kupisz akurat miał swoje problemy, ale dzielnie pracuje na treningach!
Dla każdego coś miłego.
Kilka tygodni temu, na ten przykład, dziennikarz Przeglądu Sportowego sympatycznie porozmawiał sobie z Enrico Chiesą, drugim trenerem Sampdorii. No i Chiesa nagle mu wyskakuje, że ten nasz nieszczęsny Wszołek to może być piłkarz światowego topu (ale może też nie być – i raczej skłanialibyśmy się ku tej drugiej wersji). Pisz pan w tej swojej gazecie, tylko niczego nie przekręć – piłkarz światowej klasy!
Dziś PS z kolei publikuje rozmowę z Alainem Casanovą, trenerem Dominika Furmana.
Dzwoni jakiś bidny dziennikarz z Polski. I co tu mu powiedzieć? Ł»e słaby? – myśli sobie pewnie Casanova. „Mam powiedzieć: panie, idź pan z tym Furmanem. Coście mi tu wcisnęli? I to za takie pieniądze. Do dziś sobie pluję w brodę”. No, nie. Casanova powie, że Furman jest super. Jeszcze tylko odrobinę mu brakuje. Dlaczego nie gra? – Nie gra, ponieważ jeszcze się nie zaaklimatyzował i nie wkomponował w styl gry. Musi czekać – szkoleniowiec Tuluzy na początku dość precyzyjnie wyraża swoje myśli.
Czyli pana zdaniem wciąż nie jest gotowy do gry? – dziennikarz dopytuje.
– To nie jest tak, że nie jest gotowy – Casanova musiał aż zakręcić się w fotelu. No, jakby to teraz zgrabnie ująć. Taki gotowy, a jednak niegotowy. Wiem! – Bardzo cenię polską ligę. Uważam, że jej poziom się podnosi, występuje tam wielu ciekawych zawodników – mówi polskiemu pismakowi. I oczywiście, jak za tydzień zadzwoni akurat jakiś Serb, pytać o tranfer Dusana Veskovaca (który owszem gra, widać zaaklimatyzował się szybciej), to powie mu to samo, tyle że o lidze serbskiej, którą równie mocno ceni. Ale wracając do Furmana… Musi tylko zniwelować różnice, jakie panują między ligą polską a francuską . Znowu – musi to, musi tamto, ale absolutnie nie myślcie sobie, że jest nieprzygotowany.
Dziennikarz znów docieka – w takim razie Trejo, Aguilar, Chamtone, Didot są od niego lepsi.
– Nie chodzi o to, czy są lepsi – aż zakrzyknął Casanova. No pewnie, że nie o to chodzi! Nigdy nie decydował przecież o tym, kto gra, a kto siedzi patrząc na to, kto jest lepszy. Nigdy! Furman – dobry. Tylko na razie za słaby. Przyszedł z mniejszej ligi (która jest oczywiście coraz lepsza!) i potrzebuje czasu (ale tylko trochę!).
No i tak to się wszystko ładnie toczy. Na koniec pojawia się jeszcze jedno dyżurne pytanie „Czy chciałby pan sprowadzić jeszcze jednego polskiego zawodnika?”, na co trener Casanova – żeby jeszcze lepiej podkreślić swoją wiarygodność i zamiłowanie do rozgrywek polskiej Ekstraklasy – mówi, że tak, chciałby. Wprawdzie póki co nikogo na oku nie ma, ale nie tylko nie wyklucza takiego scenariusza, ale chciałby.
Krótko mówiąc: o kant dupy te rozmowy potłuc.
Fot. FotoPyK