Niezbyt często mamy okazje udzielać tego typu rekomendacji, ale tak, dziś zdecydowanie warto kupić Przegląd Sportowy. Jeśli interesujecie się piłką, wyciągnijcie z kieszeni 2,60 zł i zainwestujcie w PS. Powód? Wywiad z Aleksandrem Kłakiem, który jak na spowiedzi opowiedział o swoich grzechach. Alkohol, jazda po pijaku, agresja wobec rodziny, myśli samobójcze, problemy zdrowotne – w tej historii jest wszystko. Historii, która może przerażać…
FAKT
OK, zaczynamy z wysokiego C, bo tekstem o Majdanie i Rozenek. Jak mówi podtytuł „para pozwoliła sobie na coraz śmielsze igraszki” i jak mówi tytuł – „całują się z języczkiem”. Aha… To teraz na poważnie.
Dwie krótkie relacje z wczoraj, których nie będziemy cytowali, tekst o furze, jaką jeździ Kuba Kosecki (porsche panamera) i felieton Mateusza Borka. Zatrzymajmy się przy tym ostatnim.
Polanski dziwi się brakiem nominacji dla Adriana Mierzejewskiego. Z zagranicznej młodzieży na pierwszą reprezentację przyjeżdża Milik, bo resztę Marcin Dorna zgarnia do Białegostoku na mecz drużyny U-21 z Litwą. Ja w reprezentacji dałbym jeszcze szansę Kamilowi Grosickiemu, który zanotował spory skok do przodu i zaparkował w Ligue 1, i zajechałbym do Augsburga porozmawiać z Matthiasem Ostrzolkiem. Mamy cały czas problem na lewej obronie, a ten młody chłopak naprawdę gra dobrze. Stabilnie z tyłu i bardzo dobrze do przodu. Ma już 7 asyst w tym sezonie. Nie będę oceniał zachowania Wojtka Szczęsnego. Bo to bardzo dobry bramkarz i inteligentny facet. A ludzie inteligentni sami powinni wyciągać wnioski. Jedno jest pewne. Błędy, niefortunne interwencje, czy też nazwijmy to splotem okoliczności w meczach kadry z Grecja i Arsenalu z Bayernem dają do myślenia. Wojtek musi to sobie przetrawić i ułożyć w głowie. Detale różnią się w każdej profesji, także bramkarskiej, jednostki bardzo dobre od wybitnych. A że Szczęsny chce być zapamiętany przez historię futbolu jako bramkarz wybitny, to chyba nie mamy najmniejszych wątpliwości.
W Fakcie znajdujemy również tekst przed losowaniem w Nicei.
Jeśli mi nie wierzycie, założę na losowanie rękawice bramkarskie. Wtedy nie będę czuł, czy kulki są podgrzewane – śmieje się Jan Tomaszewski (66 l.), który w niedzielę w Nicei będzie jednym z losujących skład grup eliminacyjnych do piłkarskich mistrzostw Europy 2016. Tomaszewski ma przynieść szczęście Polakom. Tyle tylko, że nie wiadomo, czy samo szczęście wystarczy. Przecież ono dopisuje nam od lat. W eliminacjach mundialu w RPA mieliśmy grupę nie tyle łatwą, co bardzo łatwą. Potem chyba najłatwiejszą grupę w historii mistrzostw Europy i w końcu również niezbyt wymagającą w eliminacjach do mistrzostw świata w Brazylii. Trzykrotnie było to zbyt mało.
Gdzieś dalej, tuż nad krzyżówką, mamy jeszcze zapowiedź meczu Wisły z Cracovią jako „Kryzysowe derby Krakowa”. Nic odkrywczego. Tak jak i ten numer Faktu.
GAZETA WYBORCZA
Początkowo myśleliśmy, że w wydaniu ogólnopolskim mamy tylko materiały z igrzysk olimpijskich, ale znalazło się jednak miejsce dla odrobiny futbolu. Oczywiście tematem jest losowanie eliminacji Euro 2016.
W Bośni boją się Lewandowskiego, Blazikowskiego i Piszka (pisownia oryginalna), z ich powodu nie chcą Polski również w Belgii, Finlandii i na Cyprze, choć tam nie bardzo znają polskich piłkarzy. W niedzielę o 12 losowanie eliminacji Euro 2016. Jeszcze nigdy reprezentacja nie miała tak łatwej drogi do mistrzostw kontynentu – dostaną się tam aż 24 drużyny. A rywale się jej… boją. Przez lata przed losowaniami dzwoniliśmy do zagranicznych dziennikarzy z pytaniem, na kogo chcieliby trafić z koszyka, w którym znajduje się nasza kadra, zawsze słyszeliśmy – na Polskę. Tym razem w kilku krajach usłyszeliśmy, że w trzecim koszyku to właśnie Polska zdaje się najmocniejsza. Głównie z powodu rozpoznawalnych w Europie gwiazd Borussii Dortmund czy Arsenalu.
Zaglądamy do wydania stołecznego, gdzie jest tekst o napastnikach Legii po transferze Orlando Sa. Bardzo przeciętny.
Atutem Portugalczyka jest wzrost (190 cm), a Berg od początku zaznaczał, że poszukuje wysokiego napastnika. W jego założeniu – drugim, po absorbowaniu uwagi obrońców – taki gracz najbardziej aktywny ma być przy stałych fragmentach gry oraz w czasie dośrodkowań ze skrzydeł, za które odpowiadają boczni obrońcy. W przeciwieństwie do Dwaliszwilego Sá w AEL takie bramki zdobywać potrafił. Choć z drugiej strony sam Portugalczyk o swojej grze mówi tak: – Nie lubię stać w polu karnym i czekać, aż mi ktoś piłkę poda albo wrzuci na głowę. Lubię grać w piłkę, cofać się, zdarzało się przecież, że grałem bliżej lewej strony boiska.
SPORT
Tak prezentuje się dzisiejsza okładka – igrzyska wciąż w modzie.
Zaczynamy od strony numer 9., gdzie mamy relację z meczu Jagiellonii z Podbeskidziem – dalej kolejna relacja i zapowiedzi tego, co czeka nas w weekend. Pomiędzy tymi tekstami mamy rozmówkę z Łukaszem Madejem. Taka, jakich wiele.
Ewentualna porażka sprawi, że warszawianie odskoczą w tabeli. Czy przez to liga będzie nudniejsza, bo Legia będzie o krok od mistrzostwa?
– W żadnym wypadku. Liga jest tak skonstruowana, że, odpukać, w razie naszej porażki z Legią, rywal na pewno nie będzie mógł się czuć mistrzem Polski. Do takich rozstrzygnięć droga daleka, bo trzeba pamiętać, że punkty będą dzielone. W ogóle nie dopuszczamy do siebie takiej myśli, że klub z Warszawy wygra na naszym boisku.
Chcielibyśmy coś dziś sensownego zacytować, ale naprawdę ciężko dziś w Sporcie o takie materiały. Słabiutko to wygląda, a przyzwoity jest jedynie wywiad z Sebastianem Milą.
Teraz to pewnie już pełny luz. W Śląsku jest pan bezdyskusyjnym pewniakiem…
– Nie jestem żadnym „numerem jeden”. Jeśli usiądę na ławce, nie obrażę się na cały świat. Nie jestem wielkim piłkarzem, a jako „średniak” mam świadomość, że kiedyś ktoś „wygryzie” mnie ze składu. Takie są piłkarskie zasady. Gdybym był dobrym piłkarzem, mógłbym siebie tak traktować, ale przeciętni piłkarze nie mają prawa tak myśleć.
Duży samokrytycyzm…
– Ale to prawda. Na świecie jest dużo lepszych ode mnie piłkarzy i to naturalna kolej rzeczy, że ktoś może za ciebie grać. Zmieniasz Sebastiana Milę? Proszę bardzo. Nikt nie może grać za zasługi. Trener takimi decyzjami strzela sobie w kolano. Jeśli będę widział, że ktoś jest lepszy, to sam siłą wepchnę go do pierwszego składu.
SUPER EXPRESS
Super Express gra przede wszystkim tym samym tematem, co Fakt i GW (i zapewne też PS) – niedzielne losowanie.
W niedzielne południe w Nicei odbędzie się losowanie grup eliminacji EURO 2016. Do udziału w ceremonii UEFA zaprosiła trzynastu legendarnych bramkarzy, w tym Jana Tomaszewskiego (66 l.). – Warto było kiedyś na treningu tracić po 4-5 kg, aby teraz móc przeżyć coś takiego – mówi „Super Expressowi” człowiek, który zatrzymał Anglię. Tomaszewski pojawi się na scenie w trakcie losowania, ale jeszcze nie wie, jaka rola mu przypadnie. – Scenariusz jest owiany tajemnicą. W niedzielę o 8.30 będziemy mieli próbę i wtedy poznam szczegóły – opowiada podekscytowany „Tomek”.
Tomaszewski mówi też, że chciałby, aby Polska trafiła do grupy wyspiarskiej: z Anglią, Irlandią, Walią, Irlandią Północną i… Wyspami Owczymi. Ciekawszy, bo przede wszystkim oryginalny, jest tekst o tym, co dzieje się na Ukrainie – na podstawie wypowiedzi Szeweluchina.
– Majdan to dla mnie szczególne miejsce – mówi. – Spędziłem tam wiele chwil, tam pracowała moja żona, tam się z nią spotykałem, tam jako młody piłkarz Dynama uczestniczyłem w paradach. A teraz oglądam w telewizji relacje, jak Berkut strzela do narodu z kałasznikowa. Jak to możliwe, żeby strzelać do ludzi? Może w gronie tych, co ponieśli śmierć na Majdanie, był ktoś, kogo znam? Ktoś przecież stracił ojca, matkę, dziecko… Czytam, że wśród zabitych była kobieta. Mamy XXI wiek i wisi nad nami widmo wojny. Nie potrafię tego zrozumieć. Piłkarz Górnika jest przekonany, że Ukraińcy zrobią wszystko, aby obalić rządy prezydenta Janukowycza. – Naród nie ustąpi, będzie walczył na Majdanie do ostatniej krwi, bo nie chce spędzać życia w klatce – ocenia. – Każdy chce normalnie żyć. Jak po 35 latach pracy twoja emerytura wynosi 150 euro, to coś jest nie tak. Problemem dla zwykłego obywatela jest załatwienie wizy. Tylko władza nie ma z tym kłopotu, bawiąc się świetnie na wakacjach za granicą. Dla niej jest wszystko. Ł»aden z poprzednich przywódców nie doprowadził do takiej sytuacji jak Janukowycz. On nie chce ustąpić, bo ma coś do ukrycia. Dlatego tak to przeciąga, tak trzyma się krzesła. Poza tym przecież będzie musiał odpowiedzieć za śmierć ludzi. Wierzę, że ich walka i stracone życia nie pójdą na marne – ocenia Ukrainiec.
PRZEGLĄD SPORTOWY
PS, wbrew naszym oczekiwaniom, na okładce nie umieszcza Tomaszewskiego. Tutaj mamy duże zaskoczenie – uderzenie z grubej rury.
Zaczyna się oczywiście tekstem o tym, co czeka nas w Nicei i że wylosowana tam zostanie przyszłość kadry. Tyle już się naczytaliśmy i nacytowaliśmy powyżej, że chyba nie ma sensu po raz kolejny się powtarzać. Tym bardziej, że w poniedziałek czeka nas w prasie sterta tekstów po losowaniu. Wtedy faktycznie będą one miały pewną wartość.
Idziemy odrobinę dalej i mamy wywiad z Aleksandrem Kłakiem. Wywiad, wobec którego poprzeczka – po zachęcającej okładce – poszła mocno w górę.
Nie będziemy przeciągali – rozmowa z Kłakiem to pozycja obowiązkowa na dziś. O życiu, upadku, alkoholu, prowadzenia samochodu po pijaku, agresji wobec rodziny. Jedyny problem, jaki mamy, jest taki, który fragment zacytować…
Pańskie życie zmieniło się ponad rok temu, podczas świąt Bożego Narodzenia.
– Nie pojechałem do Polski, choć miałem urlop. Nie chciałem męczyć ludzi swoim towarzystwem, dochodziło do mnie, że jestem toksyczny. Ł»ona i dwaj synowie zostali ze mną, ale ja czułem pustkę. Widzieli, co się ze mną dzieje, ale nie byli w stanie pomóc. W wigilię jeszcze się w miarę trzymałem, popijałem wino. Następnego dnia otworzyłem flaszkę wódki, sam pochłonąłem półtora litra. 26 grudnia nagle poczułem, że chcę posłuchać kolęd. Poszedłem do polskiego kościoła. Zobaczyłem kapucyna, doznałem olśnienia: idź, porozmawiaj, zwierz się. Kolejka była jednak zbyt długa.
Zrezygnował pan?
– Wróciłem kilka dni później. Człowiek w depresji chce się zwierzać. Podszedłem, powiedziałem, że chcę porozmawiać o moich problemach. Myślałem o przyszłości, ale on, widząc, w jakim jestem stanie, stwierdził: „Przyjdź jutro, o 9 rano”. Tak zrobiłem. Sylwester 2012 to dla mnie bardzo ważna data. Przeszedłem pierwszą spowiedź generalną.
Kłak przyznaje też, że gdyby w historii Roberta Enke, który skoczył pod pociąg, zmienić daty i nazwiska, mogłaby to być jego historia… Tak, tę pozycję trzeba przeczytać w całości. KONIECZNIE.
PS proponuje na dziś jeszcze dwie rozmowy, ale znacznie mniejszego kalibru. W tej pierwszej Dariusz Dudka dość odważnie wypowiada się na temat niesfinalizowanej przeprowadzki do Lecha.
Trener Mariusz Rumak powiedział wprost: nie pasuje pan do jego koncepcji.
– Myślę, że się mnie bał. Nie chciał mieć tylu mocnych charakterów w szatni. Można było rozegrać to w inny sposób, ale z trenerem Rumakiem nawet nie rozmawiałem.
I z Bartłomiejem Pawłowskim.
Koledzy pana wspierają, podtrzymują na duchu?
– Ja nie potrzebuję wsparcia i litości. Pracuję, robię to, co do mnie należy, biorę za to pieniądze. Jestem tak samo przygotowany jak każdy inny zawodnik. A o tym kto gra, decyduje tylko trener, ja nie mam na to wpływu. Nie potrzebuję więc, żeby ktoś klepał mnie po plecach. Roque jest moim konkurentem, więc myślę, że raczej nie będzie mi szeptał do ucha jak go wygryźć ze składu. Ale mamy dobry kontakt, żeby nikt sobie niczego nie pomyślał. Wiadomo, że jesteśmy kumplami poza boiskiem, rzucamy żartami w szatni, ale na boisku każdy patrzy na siebie.
ANGLIA: Rooney z kontraktem dekady
W Anglii najwięcej mówi się naturalnie o gigantycznym kontrakcie Rooneya. Nie może być jednak inaczej, skoro zawodnik od dawna mówił o odejściu z klubu, a teraz jednak podpisał umowę aż do 2019 roku, czyli de facto resztę kariery spędzi w Man Utd. Sumy, jakie będzie płacić mu United działają na wyobraźnię: to 300.000 funtów tygodniowo! W „Star Sport” Mourinho został nazwany barwnie „The Silent One” po tym, jak przestał on szukać konfliktu z Wengerem. Obrazowo kontrakt Rooneya nazywa natomiast „Daily Express” – „Uśmiech wart 85 milionów funtów”.
WŁOCHY: Plan Thohira na Inter
„La Gazetta dello Sport” pochyla się nad planem Thohira na Inter. Rozwój komercyjnego potencjału klubu ma być równie ważny co rozwój potencjału sportowego. Celami transferowymi Vidić, Lamela, Sagna. Trwają prace nad nowymi kontraktami dla Palacio, Guarina, Alvareza. Nie wiadomo też w jakiej roli będzie występował w Interze Zanetti. Sporo też o derbach Turynu, Diamanti zapowiada, że liczy na wyjazd do Brazylii mimo gry w chińskiej lidze, w „Tuttosport” z kolei duży wywiad z Llorente. Hiszpan ze śmiechem opowiada, że z Tevezem widuje się ostatnio częściej niż z własną dziewczyną. Conte nazywa natomiast fenomenem.
HISZPANIA:
„Marca” jak zwykle bije konkurencję na głowę pod względem efektowności okładki. Intrygujące zdjęcie Benzemy zapowiadającego, że jego celem jest wygrywać wszystko, to zajawka dużego wywiadu, a który dzisiaj jest daniem głównym w tej gazecie. W „Asie” na czołówce zapowiedź dzisiejszego meczu Realu, a wszystko przez pryzmat coraz lepszej formy Jese. „Mundo Deportivo” z kolei zwraca uwagę na „trójząb” Barcelony, a który jest obecnie podstawą taktyki klubu z Katalonii. W jego skład wchodzi ofensywna trójca Messi – Pedro – Neymar.
PORTUGALIA: Czy Martinez jest przereklamowany?
„A Bola” żyje nowym kontraktem dla Williama Carvalho ze Sportingu. Poza tym zapowiedź dzisiejszego meczu Rio Ave – Sporting. „O Jogo” bierze na widelec Jacksona Martineza zastanawiając się, czy czasem gracz ten nie jest przereklamowany. Biorąc pod uwagę sumy, jakie wymienia się w kontekście jego transferu, powinien mieć zdecydowanie więcej bramek. Wszędzie pisze się też sporo o powrocie Salvio do gry.
Fot.FotoPyk





















