Menedżerowie Jakuba Wilka usilnie pracują nad znalezieniem mu nowego pracodawcy. Oferują go polskim klubom, siadają do rozmów, prowadzą zaawansowane negocjacje i kiedy okazuje się, że sprawa jest na ostatniej prostej, wychodzi na jaw jeden drobny problem. Problem, że Wilk, który proponowany jest jako wolny piłkarz, wciąż… ma ważną umowę z rumuńskim Vaslui.
– Nie rozwiązaliśmy z Wilkiem kontraktu. W klubie znajduje się jedynie dokument, w którym jest prośba zawodnika o pozwolenie na rehabilitację kontuzjowanego barku w Polsce. My się spodziewamy, że on wróci tutaj w połowie lutego – oznajmił w czwartek prezes Vaslui Dragos Iftime, a serwis gsp.ro napisał wprost, że piłkarz okłamał pracodawcę. Iftime wypowiedział te słowa dokładnie w tym samym czasie, kiedy menedżer Filip Wiśniewski przekonywał dookoła, że Wilk jest wolnym piłkarzem, a i sam zainteresowany wyznał nam: „Rozwiązałem kontrakt z winy klubu”.
Problem jednak w tym, że Wilk żadnej umowy nie rozwiązał, a dopiero się o to stara. Vaslui zalega Polakowi z wypłatami od kilku miesięcy, na jego konto wpłynęła jedynie niewielka część zapisanej kwoty. I na tej podstawie prowadzone są wszelkie działania, aby kontrakt rozwiązano właśnie z winy klubu. Sprawą zajmują się ci sami ludzie, którzy w podobny sposób doprowadzili dwa i pół roku temu do odejścia Dusana Kuciaka.
Jeśli przypomnimy sobie, jak głośno awanturowali się wtedy o Kuciaka Rumuni, jedno wydaje się pewne: przed nami powtórka z rozrywki. Największy problem polega na tym, że Vaslui chyba nie potrafi uczyć się na własnych błędach – jak nie płaciło piłkarzom (przykład Kuciaka), tak nie płaci nadal (przykład Wilka). Kilkukrotnie (!) bliski wypowiedzenia kontraktu był też Piotr Celeban, choć o niego w ostatnim czasie bardziej dbają. Klub doszedł do wniosku, że tym, na których może zarobić, będzie płacił. Jednak obecnie najgłośniejszy temat w klubie to Caue da Silva, który podpisał kontrakt z Kayserisporem. – Nie miał do tego prawa. Wciąż jest naszym piłkarzem, a kwestie finansowe nie są uregulowane jedynie od grudnia – wyznaje rumuńskim mediom prezes Iftime, żądając zawieszenia zawodnika i ukarania Turków. Innymi słowy, w Vaslui takie historie to chleb powszedni.
W całej tej sytuacji najbardziej współczujemy Wilkowi, którego roczna przygoda z zagranicą powoli dobiega końca. Najpierw był litewski Ł»algiris z bardzo niskim wynagrodzeniem, potem znacznie lepsze warunki w Rumunii, ale… tylko na papierze. Dochodzą do tego problemy zdrowotne i indywidualne treningi od początku grudnia. Nic dziwnego, że próbuje znaleźć klub w Polsce.