Jak Greń rozwalił kadrę w futsalu (wywiad)

redakcja

Autor:redakcja

01 lutego 2014, 12:16 • 6 min czytania

Od kilku dni opisujemy, jak Kazimierz Greń rządzi futsalem. Tak się bowiem nieszczęśliwie złożyło, że tę działkę dostał we własne władanie. Może nie jest to najpopularniejsza odmiana futbolu, ale tym bardziej żal ludzi, którzy są członkami tego środowiska – nie mają do kogo zgłosić, ich problemy mało kogo interesują. Dzisiaj szokujący wywiad na temat reprezentacji Polski i o praktykach, jakich dopuszczał się Greń. Aż trudno uwierzyć, że członek zarządu PZPN może postępować w taki sposób. Prywatny folwark – go zdecydowanie za mało powiedziane. O szczegółach opowiada człowiek niezwykle zorientowany. Zapraszamy do lektury…
– Mogę dużo opowiedzieć, ale mam jeden warunek: nie pod nazwiskiem. Ten człowiek, Greń, jest bardzo mściwy, a nie wiem, jak długo jeszcze będzie działał w piłce, nasze losy mogą się skrzyżować. On stosuje coś podobnego do terroru, szmaci ludzi, którzy mu się postawią. Jest bezwzględny. Dlatego, czy możemy się umówić, że nie podacie moich personaliów?

– Możemy.

– W porządku. Opowiem więc, jak pan Greń rozwalił reprezentację Polski w futsalu po zaledwie kilku miesiącach działalności. Cały sztab – doktor, fizjoterapeuci, trenerzy, wszyscy – został zwolniony w sposób bardzo niedżentelmeński. Po prostu kierownik magazynu przysłał maila, że należy zdać sprzęt, ponieważ doszło do zwolnień. Ludzie zostali potraktowani jak kundle. A dlaczego? Ponieważ pan Greń przegrał ambicjonalne starcie z trenerem Hirschem. Hirsch miał dosyć tej toksycznej współpracy i podał się do dymisji, o jej powodach informując kierownictwo PZPN w specjalnym liście. Greń się wściekł, że nie zdążył Hirscha zwolnić i że w dodatku ten nasmarował na niego do związku. Dlatego zwolnił wszystkich innych.

– Przypomnijmy: Hirsch był cenionym trenerem futsalowym, cieszył się dobrą opinią u zawodników. O co poszło?

– To była chora sytuacja. Graliśmy turniej eliminacyjny, w grupie mieliśmy Portugalię, która jest gigantem w tym sporcie, Serbię, a więc ósmą drużynę w rankingu i Grecję, zespół mniej więcej na naszym poziomie. Awans do mistrzostw wywalczyć mogła jedna drużyna, druga grała w barażach. W czasie zgrupowania działy się dziwne rzeczy. Trener Hirsch powołał kadrę, natomiast prezes Greń… skreślił z niej dwóch zawodników, a wpisał dwóch od siebie. Od kilku dni trwało zgrupowanie, z którego dwaj zawodnicy niepasujący Greniowi mieli zostać wyrzuceni z hotelu, a ich miejsca zająć mieli ci nowi. To niesamowita ingerencja w kompetencje trenera. Zrobił się totalny bałagan. Hirsch powiedział, że jeśli dojdzie do zmiany, to on do Serbii nie poleci. Mimo to, Greń przebukował bilety lotnicze i dodał do listy swoich faworytów. Ostatecznie trener postawił na swoim, co już było początkiem wojny. W Serbii Greń kontaktował się z trenerem Hirschem tylko przez pośredników, o ile w ogóle można to nazwać kontaktem. Przekazywał, że Hirsch jest gnidą, małym człowiekiem, śmieciem itd. Ale to był początek. Później Greń zwoływałâ€¦ narady z zawodnikami, a nikt ze sztabu nie był na te narady wpuszczany. Zespół przed meczem eliminacyjnym musiał wysłuchiwać, że trenerzy są ignorantami. Uderzano w podstawy funkcjonowania każdej drużyny. Oczywiście, zawodnicy mieli gdzieś opinię Grenia, ponieważ z trenerem Hirschem współpracowało im się bardzo dobrze. To człowiek, który ma olbrzymią wiedzę merytoryczną, a dodatkowo zaraża pasją. Niemniej w trakcie zgrupowania dyskutowano tylko o konflikcie. Czy pan sobie wyobraża, że Boniek zwołuje naradę, w trakcie której obraża Nawałkę i próbuje buntować zawodników przeciwko niemu? Przecież to się w głowie nie mieści. Hirsch jeszcze przed końcem eliminacji podał się do dymisji. To było w marcu 2013 roku.

Zawsze ta współpraca wyglądała tak źle?

– Na początku sielanka, obietnice wielkich pieniędzy, sponsorowania drużyny z własnej kieszeni. Greń był zachwycony po przegranym meczu z Portugalią. To chyba taki jego utarty slogan, że „dawno nie widział tak grającej reprezentacji”. Zawsze to powtarza. Później już zaczął się koszmar… Ale powtarzam: początek fajny, dobre pierwsze wrażenie. Zorganizował zgrupowanie i turniej w Rzeszowie, można było odnieść wrażenie, że ten człowiek wywinduje futsal w strukturach PZPN. Zauroczenie nie trwało długo.

– A zawodnicy z piłki „klasycznej”, z trawy, powoływani do futsalu – to rzeczywiście prawda?

– Miał takie pomysły. Lubił wracać do przeszłości, powtarzał, że Andrzej Hendrzak zepsuł jego pracę, powtarzał, że warto wrócić do jakiegoś trenera Latacza i innych wynalazków. Rzeczywiście, zdarzyło się kiedyś, że powołano zawodnika z normalnego futbolu, który nawet nie znał zasad futsalu. U Hirscha to już jednak nie mogło przejść. Greń to choleryk, szuka rozwiązań na już, żeby się publicznie pochwalić, zrobić sobie zdjęcie. Najpierw przyjął do wiadomości słowa Hirscha, że potrzebujemy minimum 1,5 roku, aby cokolwiek zbudować, ale po pierwszych niepowodzeniach wezwał do siebie i kazał przedstawić plan naprawczy. Hirsch mu powiedział: – Możemy naturalizować ośmiu Brazylijczyków, jeśli pan chce wynik na jużâ€¦ Ta drużyna grała wtedy z europejską elitą, uczyła się. Ale to Grenia nie interesuje. On woli sytuację jak teraz – grę z amatorami i łatwe zwycięstwa, aby pochwalić się wynikami… A ponad wszystko kocha władzę absolutną, otacza się figurantami. Obecny trener musi godzić się na uwłaczające każdemu szkoleniowcowi ustępstwa.

– To prawda, że teraz kapitana drużyny nie wybiera ani drużyna, ani trener, tylko Greń? Mamy takie informacje.

– Tego akurat nie wiem na sto procent, ale w przypadku pana Grenia byłoby to naturalne. Zero zdziwienia.

– Mleko rozlało się przed meczem z Serbią. Wcześniej Greń nie ingerował w pracę Hirscha?

– W pracę Hirscha nie da się ingerować. Greń żądał, by Hirsch przysyłał mu listę powołanych zawodników do akceptacji, co budziło sprzeciw trenera. W związku z tym lista była wysyłana równocześnie do Grenia, jak i do opinii publicznej. To oczywiście denerwowało Grenia.

– A o co chodziło z przejazdami autokarowymi?

– Woziła nas rzeszowska firma znajomego pana Grenia, Piotra Chorzępy. Wszędzie mieliśmy jeździć autokarem i nabijać licznik. Greń wpadł nawet na pomysł, byśmy do Portugalii jechali autokarem, ale na szczęście ktoś poszedł po rozum do głowy i PZPN kupił bilety lotnicze. Gdy byliśmy na Ukrainie, kierowca – czyli pan Chorzępa właśnie – prawie nas zabił. Wyprzedzał Audi A6 na podwójnej ciągłej. Z lewej strony potrąciliśmy Volkswagen Golfa, Audi zepchnęliśmy na pobocze czy do rowu. Nawet gdy woził nas po Rzeszowie, nie było bezpiecznie. Napisano list do PZPN z prośbą o zmianę przewoźnika, bo z tym drużyna boi się jeździć. Greń wściekł się strasznie.

– Chce pan jeszcze coś powiedzieć o współpracy z Kazimierzem Greniem?

– Ł»e cieszę się, iż jej już nie kontynuuję. Szkoda mi tylko polskiego futsalu, bo jest zarzynany. To prywatny folwark tego człowieka. Jest o tej sprawie tylko dlatego tak cicho, bo mało kto futsalem się interesuje. Ta sytuacja z Wisłą Kraków, która nie może doprosić się własnych pieniędzy – przecież to duszenie klubu. Wcześniej PZPN przekazywał te środki nawet nie tyle bezzwłocznie, co jeszcze wcześniej, płacił a conto. A teraz coś takiego…

Jak Greń rozwalił kadrę w futsalu (wywiad)
Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama