Jesienią Zagłębie Lubin w 21 meczach zdobyło 17 oczek, co daje porażającą średnią 0,81 punktu na mecz. Miedziowi nie mieli tak słabej rundy odkąd w 2008 roku wrócili do ekstraklasy. Nawet w sezonach 09/10 i 11/12, po których zostali okrzyknięci rycerzami wiosny, do meczów rewanżowych przystępowali z bilansem 0,86 punktu na mecz. Co więcej, w 2003 roku, w którym lubinianie po raz ostatni spadli z ligi bez związku z korupcją, mogli pochwalić się okazalszym bilansem w obydwu rundach. Nie chcemy siać niepokoju wśród kibiców Zagłębia, ale prognozy na najbliższą wiosnę nie wyglądają zbyt optymistycznie.
Zdaje się, że w Lubinie także dostrzeżono, że sytuacja nie jest najlepsza. Postanowiono dokonać czystki w klubowej kadrze poprzez znalezienie i eliminację najsłabszych ogniw. Kto się tym zajął? Sprawa jest ciekawa – na łamach gazeta.pl prezes Zagłębia nieco przybliżył sposób funkcjonowania klubu: „Decyzje sportowe były dokonywane przez władze klubu po rekomendacji sztabu szkoleniowego, dyrektora sportowego i po zaopiniowaniu ich przez komisję transferową. W komisji są trenerzy, dyrektor sportowy oraz przedstawiciel grupy KGHM.”
Na nasze oko w komisji transferowej brakuje jeszcze zespołu ds. sportowych, w którego skład weszliby trener, dyrektor sportowy i ktoś z zarządu. Co więcej, prezes Dębicki dodał po chwili, że we władzach klubu nie ma ekspertów w dziedzinie piłki nożnej. A zatem, jeśli dobrze rozumiemy, merytoryczną podstawą dla wszystkich decyzji sportowych są opinie trenera i, obecnie niezatrudnionego, dyrektora sportowego. Czy nie prościej byłoby powiedzieć, że o wszystkim decyduje Lenczyk?
Widać Zagłębie usilnie stara się nadać klubowym ruchom odrobinę wyższą rangę – rzecz jasna skutek jest zupełnie odwrotny. Wracając do głównego wątku – trener lubinian nie miał problemu ze wskazaniem winnych całej sytuacji. Jeż, Rakels i Gliwa – z nimi na początku stycznia władze klubu rozwiązały umowy. Pozostali w komplecie zameldowali się na drugim obozie Zagłębia na Cyprze, co pozwala sądzić, że selekcja negatywna została zakończona. Rzadko się zdarza, by klubowe decyzje w pełni pokrywały się z opinią kibiców. Przypomnijmy, każdy z listy skreślonych przez Lenczyka miał swoje przejścia z fanami Miedziowych. Robert Jeż został pobity, Michałowi Gliwie zniszczono samochód, a Rakels cudem uciekł przed bandą miejscowych osiłków.
Oczywiście zachowania kibiców Zagłębia nie pochwalamy, wybrali najgorszy możliwy sposób na okazanie niezadowolenia. Forma była tu niedopuszczalna, ale treść nie pozostawia wątpliwości – zdiagnozowano z którymi piłkarzami jest problem, kto nie przykłada się do zajęć i gdzie są najsłabsze punkty zespołu. Z tego wynika, że osąd kibiców był taki sam, jak osąd Lenczyka. Nic w tym dziwnego – każdy, kto chociaż trochę interesuje się piłką nożną, doszedłby do tego samego wniosku. Trzymanie tej trójki w klubie byłoby działaniem na własną szkodę, więc w tych decyzjach działacze z Lubina mają nasze pełne poparcie. Wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Wydawałoby się, że ten cały szrot zniknie nam wreszcie z pola widzenia. Ł»e kolejnym pracodawcom nie umknie zeszłoroczna postawa odpadów z Zagłębia. Mieliśmy nadzieję, że poziom następnych klubów Jeża, Rakelsa, czy Gliwy będzie w jakiś sposób korespondować z ich umiejętnościami. W skrócie – nie wyżej niż trzecia liga.
Tymczasem najsłabsi ze słabych w Lubinie właśnie zdają się robić krok do przodu. Jeż poszedł do wicelidera ekstraklasy, w którym miejsce w składzie zwolnił mu Mączyński – w sparingach gra w pierwszym składzie i strzela bramki. Rakels z kolei zaczepił się w Cracovii, numerze siedem w ligowej tabeli. W kontekście problemów zdrowotnych Dawida Nowaka, jego droga do pierwszego składu wydaje się krótka, jak nigdy. Mieliśmy nadzieję, że chociaż Gliwa nas w tej materii nie rozczaruje. Niestety, właśnie się okazało, że były bramkarz Zagłębia rozpoczął testy w wicemistrzu silnej ligi rumuńskiej, Pandurii Targu Jiu. Jeżeli podpisze kontrakt – całkowicie upewnimy się, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie.