Marek Gancarczyk, od pewnego czasu znany w środowisku jako Marek G., najwyraźniej tak pali się do powrotu do piłki, że aż sam postanowiłâ€¦ nieco skrócić własną dyskwalifikację. Gancarczyk, jak wynika z jego medialnych wypowiedzi w ostatnich miesiącach, czuje się przez Komisję Dyscypliny PZPN skrzywdzony. Narzeka, że nie wszyscy są traktowani tak samo, że niektórzy w podobnej sytuacji zostali ukarani znacznie mniej surowo od niego, a jeszcze innych nie ukarano wcale. Ale koniec końców, nie zmienia to faktu, że były piłkarz Śląska został pozbawiony nazwiska prawomocnym wyrokiem.
Kiedy mimo tego w listopadzie podpisał kontrakt z pierwszoligową Chojniczanką, w Chojnicach ogłoszono, że treningi z drużyną rozpocznie dopiero 8 lutego, kiedy jego dziewięciomiesięczna dyskwalifikacja wygaśnie. Ma to swoje uzasadnienie w regulaminie dyscyplinarnym PZPN, który stanowi, że…
W przypadku dyskwalifikacji czasowej zawodnika, nie może on uczestniczyć w żadnych zawodach piłkarskich oraz pełnić jakichkolwiek funkcji związanej z działalnością w piłce nożnej.
Wygląda jednak na to, że Marek G. do lutego bezczynnie nie dotrwał. W ostatnią środę, 15 stycznia, Chojniczanka wygrała 4:1 w sparingu z Pogonią. Według oficjalnej strony pierwszoligowca, dwa gole dla Chojnic zdobył “zawodnik testowany”. Rzecz w tym, że według innych, trochę bardziej dociekliwych źródeł, owe dwa gole ustrzelił jednak Marek Gancarczyk. Najwyraźniej wnikliwie przez Chojniczankę testowany… dwa miesiące po podpisaniu kontraktu.
Rozumiemy, że okres przygotowawczy od 8. lutego to nie to samo, co przygotowania od stycznia, ale kara jest kara i respektować ją trzeba. Tymczasem w Chojnicach bawią się w chowanego. W dodatku tak nieudolnie. W składach na stronie oficjalnej widnieje oczywiście “zawodnik testowany”, ale już kibice w komentarzach nieoficjalnego serwisu nie mają wątpliwości, że coś tu się wyraźnie nie zgadza.
Zresztą, wystarczy zajrzeć do fotogalerii na stronie Pogoni, o tutaj.
Marku, jak już tak bardzo chciałeś zacząć te przygotowania niezgodnie z terminem, to trzeba było chociaż goli nie strzelać. Albo… hm, wyposażyć się w kominiarkę. Może dokleić sztuczną brodę?
Fot. FotoPyK