Tak jak przewidywaliśmy przed kilkunastoma tygodniami, pisząc tekst o kryzysie, w Polsce trwa boom na piłkarzy z ligi portugalskiej. Wczoraj Legia podpisała Guilherme, za moment do Zawiszy powinien trafić Toze Marreco, a nie próżnuje też Piast. O zainteresowanie tymi zawodnikami podpytaliśmy Pawła Kieszka, jedynego Polaka z ligi portugalskiej.
Gorąca linia jak nigdy, co?
Pytasz o transfer?
Możemy od tego zacząć.
Na razie cisza. Udzielam tylko czasem wywiadów. Umowę mam do końca sezonu, więc ewentualny kontrakt z kolejnym klubem mógłbym już podpisać, ale na razie podchodzę do tego ze spokojem. Ł»adnych konkretnych ofert nie ma, koncentruję się na Setubal. Nie chcę planować. Często bywało tak, że co okienko zaczynał człowiek myśleć, co by tu zmienić, a w piłce życie tak wszystko weryfikuje… Tylu jest zawodników na każde miejsce we wszystkich klubach, że ciężko cokolwiek przewidzieć. Zostało mi 5-6 lat grania na wysokim poziomie, a jak menedżer dostanie coś konkretnego, to zadzwoni. Sam niczego nie wymuszam. Niech każdy robi swoje.
Nie żałujesz tego transferu do Setubal? Odchodząc z Porto przypuszczałeś pewnie, że trafisz do lepszego klubu.
W Porto mnie nie chcieli, więc mogłem siedzieć na trybunach i trochę więcej zarabiać lub odejść do klubu, w którym czekała mnie gra. Takim było Setubal. Pieniądze są oczywiście mniejsze, ale popatrzmy na to z innej strony. Mam 29 lat i trzeci sezon z rzędu – poza drobnymi wyjątkami – gram wszystkie mecze. Najpierw rok w Rodzie, teraz dwa w Vitorii. Moja wartość rośnie i sam czuję się coraz lepiej.
Nigdy wcześniej nie zbierałeś też tylu pozytywnych recenzji co w tym sezonie.
Ale z portugalskiej ligi naprawdę mało informacji dociera do Polski. Pisze się o mnie dopiero, gdy dostanę czerwoną kartkę albo – jak w tamtym sezonie – obronię karnego. Poza tym suche informacje – zagrałem tyle i tyle. Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest. Może dlatego, że w Portugalii gra jeden Polak? A może powinienem z tego powodu zmienić klub i poszukać ligi bliższej naszego kraju? Nie wiem. Ostatnio też jakiś dziennikarz zapytał mnie o Rumunię, ale nie wiem, skąd taka informacja.
Czujesz się niedoceniany przez polskie media?
Szczerze? Nigdy nie chciałem być postacią kontrowersyjną – rozmawialiśmy o tym nieraz – ale jest jakiś lekki niedosyt, bo nie czuję się gorszy od bramkarzy, których wymienia się w kontekście reprezentacji. O mnie natomiast się zapomina. Ł»eby nie było jednak, że się żalę – zapytałeś, to odpowiedziałem, jak czuję.
Z drugiej strony długo mówiłeś, że chciałeś się jak najdłużej trzymać Zachodu.
Podtrzymuję, ale jeżeli pojawi się opcja powrotu do Polski, to na pewno ją rozważę. Ale podtrzymuję też, że polska liga jest dużo słabsza od portugalskiej.
W rankingu bramkarzy tamtejszej ligi, które zajmujesz miejsce? TOP5, TOP10?
Trudne pytanie… Porto ma Heltona, Benfica – Artura, którego ostatnio zastąpił młody Oblak,, a Sporting Rui Patricio. Do tego dochodzi Braga z Eduardo i Academica, której bramkarz ociera się o kadrę. W pierwszej piątce portugalski kibic by mnie nie wymienił, ale w dziesiątce już tak. Nie czuję się jednak o nikogo gorszy. Może ktoś się popuka w głowę, gdy usłyszy, że Kieszek jest na poziomie Heltona, ale on też ma swoje lata i zbliża się do końca kariery, a ja jestem pewny siebie.
Pytałem o gorącą linię, bo – jak się domyślam – dostajesz też sporo telefonów na temat tych wszystkich Portugalczyków, którzy zjeżdżają do Polski.
Fakt, tych telefonów jest sporo, a dziś widziałem też u was wywiad z Michałem Gruntem z Bragi. Z jednym z piłkarzy, o których mówił, miałem zresztą przyjemność trenować. Właśnie z tym, który poszedł do Legii, Guilherme. Naprawdę dobry zawodnik, do tego młody i grywa na różnych pozycjach. Jeden trener wystawiał go na lewej obronie, jeden na środku pomocy, jeden za napastnikami… Piłkarz uniwersalny, niezbyt dobrze zbudowany, ale potrafiący agresywnie zagrać. Spędziłem w Bradze trzy lata i zapowiadał się tam bardzo dobrze, ale potem odchodził na różne wypożyczenia. W Legii może jednak wystrzelić, bo to chłopak z bardzo dużym potencjałem. A jeśli ktoś jest rozczarowany, to przypominam, z jakiego zespołu przychodzi do Warszawy. Z Bragi, czyli klubu z zawodnikami światowej klasy. I skoro się tam nie przebił, to nie znaczy, że jest słaby. Pozostałych piłkarzy, którzy teraz przyjechali do Polski jednak nie kojarzę.
Koledzy z Setubal często cię pytają o transfer do Polski?
Tak, często pytają, jak się u nas żyje i ile można zarobić. Sam jednak nie wiem, jakie kluby oferują dziś warunki, bo wyjechałem z Polski siedem lat temu.
Ale grając w Setubal, Olhanense czy Beira Mar da się w ogóle coś odłożyć?
Nie wiem, ile dokładnie koledzy zarabiają, ale ci, którzy przychodzą z niższych lig, dostają po 2-3 tysiące euro. W Polsce natomiast 7-8, czyli dużo więcej, a mają przecież zagwarantowane granie, bo średniacy z ligi portugalskiej to w Ekstraklasie wyższa półka. Weźmy chłopaków z Zawiszy… Z nazwiska ich kojarzyłem, ale w Portugalii raczej się nie wyróżniali. To tym bardziej pokazuje… Nie chcę powiedzieć, że polska liga jest słaba, ale od portugalskiej jest dużo gorsza. Do tego dochodzą stadiony. Sam wiesz, że tu przychodzi się na Benfikę, Porto i Sporting, a w pozostałych klubach frekwencja nie przekracza trzech, maksymalnie czterech tysięcy. W Polsce piłka przyciąga kibiców, a w Portugalii wygląda to cieniutko. Z Setubal naprawdę dałoby się chłopaków wyciągnąć.
Majątku się tam przez całą karierę nie dorobią.
Z drugiej strony takie Olhanense wypożycza zawodników z Włoch, a grają tam też tacy piłkarze, jak Luis Filipe, który wcześniej był w Benfice czy Guimaraes, więc musiał coś odłożyć. Do tego dochodzi kilku młodych na dorobku, którzy liczą, że trafią do większych klubów. Na pewno jednak nie jedzie się do Olhanense, by zarabiać. Albo jesteś starszym piłkarzem z jakimś majątkiem, albo młodym, albo Brazylijczykiem, których przewija się tu strasznie dużo.
Przeglądając portugalską prasę też odnosisz wrażenie, że coraz częściej wymienia się w niej nazwy polskich klubów?
Tak, masz rację. Nasz obrońca, Venancio, był w zeszłym sezonie łączony z Legią, ostatnio pisało się o Pedro Tibie. O Polsce w Portugalii mówi się coraz więcej. I dobrze, bo jest tu wielu zdolnych i tanich zawodników, którzy w Ekstraklasie mogliby się przebić.