Pokrętna logika Platiniego. Może Złotą Piłkę powinien wygrać Charisteas?

redakcja

Autor:redakcja

14 stycznia 2014, 12:51 • 3 min czytania

Michel Platini – ten, który kilka miesięcy temu obwieścił, że chciałby Brazylię w mistrzostwach Europy, znowu postanowił znaleźć się na świeczniku. Od wczoraj cały piłkarski światek spiera się o wypowiedź, w której Ronaldo Złotą Piłkę dostaje niesłusznie, o rozstrzygnięciu powinny decydować osiągnięcia, a cały plebiscyt traci prestiż. Czyli znowu to samo. Już kiedyś zajmowaliśmy stanowisko w tej sprawie, ale do znudzenia powtórzymy raz jeszcze: od nagradzania osiągnięć są puchary, a Złota Piłka to nagroda indywidualna. Jeśli Platini sądzi inaczej to po pierwsze – nie ma to nic wspólnego z logiką, po drugie – ma krótką pamięć. Sam przecież w 1983 roku poza zdobyciem korony króla strzelców Serie A nie wygrał niczego.
To w sumie zabawne, że szef UEFA nie wie, za co przyznawana jest największa indywidualna nagroda roku. Mówi coś o tym, że powinien wygrać Franck Ribery (jego rodak, więc brzmi to jeszcze zabawniej), że wygrał w poprzednim sezonie wszystko. Tak się tylko zastanawiamy: jak Ribery może być najlepszym piłkarzem świata, skoro nawet nie jest najlepszy w Bayernie? Zaliczył genialny sezon – zgoda, ale nie był numerem 1. Była nim jego drużyna, która swoje puchary już zgarnęła, a teraz, gdy kurz opadł, czas oddzielić zespołowe czynniki i wybrać najlepszego indywidualnie. W poprzednim roku był nim zdecydowanie Ronaldo.

Pokrętna logika Platiniego. Może Złotą Piłkę powinien wygrać Charisteas?
Reklama

Nie ma prostszej logiki. Jeśli ktoś wygrywa Ligę Mistrzów, dostaje puchar Ligi Mistrzów. Wygrana w Bundeslidze daje miano mistrza Niemiec. A Złota Piłka to Złota Piłka, czyli nagroda, która docenia kunszt pojedynczego piłkarza. Platini mówi, że coś jest nie tak, jeśli Hiszpania wygrywa w 2010 roku mistrzostwo świata, a najlepszym piłkarzem wcale nie zostaje Hiszpan. To teraz zastanówmy się, kto powinien wygrać w 2004 roku. Basinas? Zagorakis? A może Charisteas?

Kiedyś było lepiej – powtarzają wszyscy. Prestiż – dodaje Platini. Tak jakby trudno było zauważyć, że czasy się zwyczajnie zmieniły i żyjemy w epoce dwóch piłkarzy, którzy odjechali reszcie na nieosiągalny dystans. Wygra Messi – źle, wygra Ronaldo – też źle. Najlepiej nagrodę niech zgarnie Ribery, bo podobnie jak Mueller, Robben i inni dołożył cegiełkę do sukcesów Bayernu.

Reklama

Gdybyśmy żyli w czasach przedpotopowych, gdzie jedynym kontaktem z piłką były wielkie imprezy, ewentualnie środa z Ligą Mistrzów – OK, taka logika jeszcze by przeszła. Ale dziś futbol kręci się na okrągło. Aplikowana codziennie dawka meczów już dawno przekroczyła granice normalności, nazwisk piłkarzy dochodzi każdego roku coraz więcej i jeśli w tym bajzlu Ronaldo (więcej goli w ciągu całego roku niż Messi i Ribery razem wzięci) robi za herosa, to powinno się tego herosa nagrodzić. Nawet, jeśli te jego gole strzelane przeciwko Celcie i Sociedad niczego wielkiego nie dają.

Mówi Platini, że przez pięćdziesiąt lat to wszystko wyglądało inaczej. Cóż, gdyby przejrzał Wikipedię albo włączył Twittera, to dowiedziałby się, że Złote Piłki bez trofeów zgarniali Matthews, Law, Keegan albo Figo. Trzeba naprawdę tkwić przez rok w głębokiej hibernacji, żeby nie zauważyć, że INDYWIDUALNIE, Ronaldo pozostawił konkurencję w tyle.

PG

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama