W filmie „Niewidzialny człowiek” Kevin Bacon potrafił całkowicie zniknąć, ale potrzebował do tego celu skomplikowanej aparatury znajdującej się w tajnej bazie amerykańskiej armii. Dlatego bohaterowie naszego rankingu nakrywają go czapką, bowiem potrafią z własnej woli, bez niczyjej pomocy, stać się niedostrzegalnym dla postronnych. Wszystko nie w zaciszu wojennego ośrodka, ale przy tysiącach osób na trybunach, nie wspominając o telewizyjnej widowni. Panowie, szacunek. Wielka klasa.

Boguski to prawdziwy mistrz ligowej niewidzialności. Potrafi tak skutecznie wtopić się w tło, że nawet gdy Wisła atakuje wszystkimi siłami, a Rafał gra na „dziesiątce” (tak, zdarzały się takie mecze), nie dostrzeżesz go na murawie (a już z pewnością nie dostrzeżesz pożytecznych zagrań) choćbyś siedział i z lornetką. Dlatego apelujemy albo o różową czapkę z pomponem, by wreszcie dało się go dostrzec, albo o wykorzystanie jego talentów gdzie indziej. Na przykład w branży militarnej, śledczej, przy swoich talentach „Boguś” mógłby zostać przykładowo asem wywiadu. A na poważnie to życzymy wypożyczenia do słabszego klubu, gdzie musiałoby na nim spoczywać więcej odpowiedzialności, co mogłoby mu pomóc w odbudowaniu przynajmniej boiskowej pewności siebie.
Papadopoulos znika po gwizdku jak kamień rzucony w wodę? Czasem, ale tylko czasem, na krótkie sekundy, przyciągnie uwagę. Niestety problem w tym, że zawsze w ten sam sposób, a więc spektakularna boiskową kupą. Daje się łapać na spalonym, strzela w płot, bandy, chorągiewkę, albo ma tak sprytny pomysł na rozegranie akcji, że nikt nie potrafi nad nim nadążyć, jak to z geniuszami bywa. Więcej pożytku przynosi więc ostatecznie jednak wtedy, gdy na murawie unika zagrań.
Vrdojlak. Nowoczesny defensywny pomocnik powinien umieć włączać się do ofensywy, nie zapominając o skutecznym trzymaniu tyłów. Vrdojlak jednak jest tak nowoczesny, że już należy widocznie do następnej epoki pomocników, mającej stać pod znakiem graczy niepotrafiących ani bronić, ani atakować. Nie wiemy skąd dostał cynk, że w przyszłości modnie będzie praktykować taką grę, ale stał się jej mistrzem, co najdobitniej pokazały występy w pucharach. Krycie, którego nie powstydziliby się Boenisch i Iwański – to jednak osiągnięcie. Warto zauważyć, że Chorwat ma bardzo pojętnego ucznia w osobie Drewniaka, który – patrząc na jego grę – musi mieć pokój wyplakatowany wizerunkami Ivicy. Również nieistniejący z przodu, a w defensywie stanowiący mur dziurawy jak ten stanowiący podstawę ruin zamku Krzyżtopór.
Jesteśmy prawie pewni, że gdyby podmienić Lenartowskiego na statystycznego piłkarza z II ligi, nie byłoby widać wielkiej różnicy w jakości. Jakie ten zawodnik ma atuty? Która jego akcja zapadła ci szczególnie w pamięć? Jakie zagranie? Nie wiemy, te pytania pozostaną na zawsze nierozwiązane jak tajemnica Stonehenge. Idealny zawodnik do robienia sztucznego tłoku (ewentualnie przyszłość w karierze kanara, oni też muszą umieć wtopić się w tłum). Starszy brat Visnakovsa z kolei zapowiadany był jako spore wzmocnienie, czemu szczególnie nie można się dziwić patrząc na słabą kadrę łodzian i to, że jednak jest to gracz w naszej lidze ograny. Ostatecznie Visnakovs zanotował jednak rundę nawet nie tyle bez dobrych zagrań, co bez zagrań. Być bezproduktywnym w najgorszej drużynie ligi, pięknie będzie to wyglądać w CV. Szymon Pawłowski z kolei – nie ukrywajmy – miał być jesienią jednym z liderów Lecha. Z takimi liderami to jednak niemieckie czołgi przegrałyby bitwy z polską kawalerią, druga wojna zakończyłaby w 1939. Niestety zjazd tego zawodnika był dość dramatyczny, przez większość czasu wyglądał jak na rozgrzewce, znikał z pola widzenia. Od zawodnika o mimo wszystko solidnej renomie należy wymagać o wiele, wiele więcej.