W Zagłębiu Lubin późno, bo późno, ale najwyraźniej próbują uczyć się na własnych błędach. Po tryliardzie drogich, nieudanych ruchów transferowych ktoś wymyślił, że teraz każda złotówka wydawana w klubie będzie dokładnie oglądana z jednej i drugiej strony. Nowe kontrakty – max 30 tysięcy złotych i ani grosza więcej. Ale przede wszystkim pewność i przekonanie. Tak, teraz w Zagłębiu najwyraźniej muszą mieć silne przekonanie, że dany piłkarz przyda im się i nie zawiedzie, jak ci kupowani dotąd.
Ciekawą rzecz wyczytaliśmy akurat w tym temacie w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym. Otóż Orest Lenczyk chce mieć w drużynie Szweda Johana Bertilssona, ale, ale… najpierw zgodę na jego zatrudnienie musi wydać – co dość naturalne – rada nadzorcza klubu, po uprzednim – co nas już nieco bardziej zaskakuje – zasięgnięciu opinii innych szkoleniowców pracujących w klubie. W Lubinie nie chcą już więcej sytuacji, że – cytujemy – trener jest wszechwładny i nikt nie kontroluje tego od strony sportowej.
Aż zżera nas ciekawość, jak to ma wyglądać…
W jednym pokoju zbierają się trenerzy rezerw, kobiet i poszczególnych roczników juniorskich i razem obradują o pomyśle nestora Lenczyka, robią tajne głosowanie na karteczkach czy może prezes po kolei wzywa ich do gabinetu i nadstawia ucha, co sądzą o tym nieszczęsnym Szwedzie.
Po kolei, sznureczkiem…
Paweł Karmelita – trener drużyny rezerw, pracujący w Zagłębiu od lipca 2008. Wcześniej prowadzący bodajże KKS Jelenia Góra, Karkonosze Jelenia Góra i Lotnik Jeżów Sudecki
Piotr Błauciak – drugi trener rezerw, z „karierą” piłkarska m.in w Pogoni Staszów i Chrobrym Głogów
Krzysztof Koszarski – trener bramkarzy drugiego zespołu, wcześniej trener bramkarzy grup młodzieżowych Zagłębia Lubin i przez chwilę też pierwszej drużyny.
Andrzej Turkowski – trener zespołu kobiecego. Były piłkarz, 84 mecze w Ekstraklasie
Michał Kowbel – drugi trener, młody chłopak z przeszłością w Zagłębiu II i juniorach klubu
Bogdan Pisz – były asystent Jerzego Wyrobka, Mirosława Jabłońskiego i Stefana Majewskiego.
Nie wiemy czy schodzić jeszcze niżej. Nie wiemy też do końca, co o tym wszystkim myśleć. Jedno, co wiemy, to że pan Orest mógł, oj mógł się lekko zagotować na wieść o pomysłach swoich pryncypałów.
Fot. FotoPyK