Jak pewnie niektórzy kojarzą, jest sobie takie dosyć egzotyczne rodzeństwo Cieślewiczów. Jeden z braci kopie piłkę na Wyspach Owczych, starając się nawet o obywatelstwo i prawo gry w kadrze tego kraju, drugi z kolei od czasu do czasu błyśnie w niższej lidze angielskiej, występując w Wrexham. Choćby wczoraj.
Historia jest bardzo bliska wyczynu sędziego Brycha z meczu Leverkusen z Hoffenheim. Dokładnie miesiąc temu arbiter uznał bramkę, której nie było, bo piłka przeleciała po zewnętrznej stronie słupka. Teraz sędzia… a właściwie sędzina była bardzo bliska nieuznania gola Adriana Cieślewicza, mimo że piłka prawidłowo wpadła do siatki. Tyle że dziurawej, przelatując przez nią swobodnie.
Pani Amy Fearn zasygnalizowała wznowienie gry od bramki.
Chyba każdy przyzna, że na powyższym filmiku widać tyle, że na żadną z opcji „wpadła” czy „nie wpadła” nie postawilibyśmy całego majątku. Można by się długo spierać. Ale już inne nagranie, zza bramki, wykonane amatorską kamerą albo telefonem pokazuje wszystko idealnie – KLIKNIJ TUTAJ >>
Przekonywanie sędziny zajęło sześć minut. Ostatecznie pani Fearn podjęła słuszną decyzję, uznając gola.