Osman Chavez o awansie na mundial: – By się zmotywować, wystarczyło włączyć ESPN

redakcja

Autor:redakcja

17 listopada 2013, 13:39 • 6 min czytania

Nie wiemy, ilu zawodników z Ekstraklasy wybierze się na mundial do Brazylii, ale ich liczba będzie niska. Ł»eby nie powiedzieć – żenująco niska. Praktycznie pewny wyjazdu jest natomiast obrońca Wisły, Osman Chavez. W rozmowie z Weszło opowiedział o swoich nadziejach i o tym, jak jego reprezentacja zmieniła się od mistrzostw w RPA.
Cały świat się emocjonuje tym, czy na mundial pojedzie Ronaldo czy Ibra, ale jest duża szansa, że znajdzie się tam Osman Chavez.
Udział w kolejnym mundialu będzie dla mnie błogosławieństwem, ale celuję też w następne, trzecie mistrzostwa. Kiedy przygotowywaliśmy się do turnieju w RPA i widzieliśmy, w jakie szaleństwo wpadł cały kraj, powtarzaliśmy sobie, że nie możemy powtórzyć, aby Honduras na kolejny turniej czekał 28 lat. Udało nam się i większość kolegów, którzy polecieli do Afryki, pewnie zostanie powołana do Brazylii. Już jako dziecko widziałem, jak traktowano w kraju tych, którzy grali na mundialu w Hiszpanii. Wysłuchiwaliśmy historii na ich temat, wszyscy chcieliśmy ich poznać. Mnie się to udało np. w Motagui, gdzie prowadził mnie Ramon Maradiaga. Nam też zależało na takim szacunku i dziś można powiedzieć, że go sobie wypracowaliśmy.

Reklama

Polscy kibice nie mają świadomości, że w Hondurasie jesteś, podobnie jak większość twoich kolegów z reprezentacji, żywą legendą i gdyby któryś z was chciał wystartować w wyborach prezydenckich, to nie byłby bez szans na wygraną.
To prawda, ale nie tylko dzięki awansowi. Wyjazd do Europy też miał olbrzymie znaczenie, bo każdy zawodnik u nas o tym marzy. O moich zwycięstwach czy udziale w europejskich pucharach mówi się bardzo dużo, ale zawsze pada zdanie: „Osman Chavez, piłkarz Wisły z Polski”, a nie samo „Osman Chavez”. Jakiś czas temu nawet dzwonili do mnie z kraju po opinię na temat Roberta Lewandowskiego. Bońka też ludzie znają. Ale masz rację… Te mundiale mogą nam otworzyć drzwi do wielu miejsc, choćby do polityki.

Rozważasz to?
Nigdy nie wiadomo. Posadziliśmy ziarno, które dopiero będzie kiełkowało.

Reklama

Każdy Honduranin wie, kim jest Osman Chavez?
Oczywiście. Powołania do reprezentacji, gra w Europie czy w Chinach i udział w mundialu – to wszystko nie było łatwe do osiągnięcia. Z tego dziedzictwa będą też korzystały moje dzieci.

O ile awans do RPA wywołał w Hondurasie szał, o tyle – jak przypuszczam – awans do Brazylii traktowano u was jako obowiązek.
Oczywiście. Kiedy kraj dotyka susza, to przy pierwszym opadzie deszczu wręcz nie możesz się tym wszystkim nacieszyć. Same okoliczności tego awansu były niezapomniane. Graliśmy kluczowy mecz z Salwadorem, musieliśmy wygrać, ale przy tym liczyć, że Kostaryka zgubi punkty ze Stanami. Ludzie czekali na stadionie na wynik, jak po meczu Wisły z Twente, gdzie musieliśmy liczyć na korzystny rezultat Odense z Fulham. W końcu, w 93. minucie meczu Kostaryki, dotarła informacja, że wygrali. Zapanował smutek, bo wiedzieliśmy, że będzie nas czekał baraż. I nagle: „USA strzeliło w 94. minucie”. Totalne szaleństwo. Euforia. Widziałem, jak ludzie płaczą, a droga z lotniska do miasta, czyli jakieś 25 kilometrów, ciągnęła się w nieskończoność. Dziesiątki tysięcy kibiców na ulicach. Potem kolacja z prezydentem, który wręczył nam ordery. Teraz też mocno świętowano, ale – masz rację – nie aż tak jak cztery lata wcześniej.

Jak reprezentacja zmieniła się przez ten czas?
Nie licząc Davida Suazo z Interu, Maynora Figueroi z Wigan i jeszcze kogoś z MLS, prawie wszyscy grali w lidze honduraskiej. No, był jeszcze Amado Guevara, który miał za sobą grę w Hiszpanii, Stanach i Meksyku. Ale nikt nie wymagał od nas awansu, nie traktowano tego jak obowiązek. Dziś mamy reprezentantów w Anglii, jak Wilson Palacios, Roger Espinoza czy Maynor, który teraz gra w Hull. W Celtiku jest Emilio Izaguirre, w Rangersach Arnold Peralta… Inni wyróżniają się w MLS lub Chinach, a do tego dochodzi pokolenie, które grało na igrzyskach w Londynie. Mamy zdecydowanie więcej doświadczenia. W świetnej formie jest znany wam Carlo Costly, jeden z najlepszych strzelców eliminacji. Awans dobrze też wykorzystała nasza federacja, co widać po rozgrywkach juniorskich. Braliśmy np. udział w mistrzostwach świata U-17. Federacja zrozumiała, że potrzebne są inwestycje – np. rozgrywki rezerw – i czas. Na sparing z nami, w Miami, zgodziła się reprezentacja Brazylii. To wszystko wpływa na rozwój. Stworzono dobry projekt i podstawę, z której będziemy korzystać przez lata. I dobrze, bo nic w Hondurasie tak nie łączy ludzi jak futbol. Inni sportowcy, jak biegacz Rolando Palacios, też się wyróżniają, ale piłka zawsze była na pierwszym planie.

Jesteście teraz trzecią siłą w CONCACAF za Stanami i Meksykiem, bo dogonienie tych drugich, mimo bardzo słabych ostatnich eliminacji, jest chyba niemożliwe.
Stany i Meksyk zawsze były potęgami, a o trzecie miejsce zwykle walczyliśmy z Kostaryką. Teraz Meksykowi zabrakło jednak pokory. Czwarte miejsce to kara za zlekceważenie rywali. Wystarczy włączyć ich telewizję. Odpalasz ESPN i słyszysz: „e tam, z Hondurasem wygramy na luzie, na pewno przegrają”. A dla nas to tylko nowa energia. Zignorowali Honduras, Kostarykę czy nawet Jamajkę myśląc, że samo wyjście na boisko da im zwycięstwo. To błąd, bo strefa CONCACAF się rozwija i wiele drużyn wygląda dużo lepiej niż kiedyś. A jak jeszcze wykorzystać specjalną dawkę motywacji, którą przygotowali nam dziennikarze meksykańscy, to widzimy, jak się skończyło.

A nie masz wrażenia, że te eliminacje były wyjątkiem i w kolejnych Meksyk wróci na właściwe tory?
Na zgrupowaniach w hotelach specjalnie włączaliśmy telewizję i słuchaliśmy tych opinii, a potem się okazywało, że lepsi są, ale na papierze. „Wygrać z Hondurasem to, jak wygrać z nikim“. Cóż… Ale oceniajmy to, co jest teraz, a Honduras nie osiągnął tego wszystkiego tylko dlatego, że Meksykowi się nie powiodło.

Teraz kibice oczekują od was awansu do 1/8 finału?
Tak, liczą, że przebijemy to, co się udało cztery lata temu. Na żadnym z mundiali nie wyszliśmy z grupy, a teraz celem jest czwarty-piąty mecz. Stać nas na to, bo nie jesteśmy już tymi piłkarzami z RPA, którzy na co dzień grali w lidze honduraskiej. Gra przeciwko Torresowi, Villi czy Alexisowi Sanchezowi pozwoliła nam się rozwinąć i mamy warunki, żeby wyjść z grupy. Z całym szacunkiem do przeciwników, bo nie potraktujemy nikogo jak Meksykanie. Pytałeś, którą jesteśmy siłą w CONCACAF. Myślę, że drugą-trzecią, ale między reprezentacjami nie ma już takiej przepaści jak kiedyś. Gigantów jak Meksyk czy USA możemy pokonywać tylko na boisku.

Masz stuprocentowe przekonanie, że pojedziesz do Brazylii? Rozgrywasz z jeden z najgorszych sezonów w karierze.
Doskonale rozumiem moją sytuację w klubie. Jeśli komuś wychodzi wszystko, to zasługuje na dalszą grę, a tak jest w przypadku Głowackiego i Jovanovicia. „Głowa” to dla mnie wzór. Stuprocentowy profesjonalista, którego mogę tylko podziwiać. W reprezentacji Maynor Figueroa i Victor Bernardez z San Jose też nie zawodzili, więc – jeszcze przy moich ostatnich urazach – rozumiem selekcjonera, a na swoją szansę muszę poczekać. Ale nie jestem też pierwszym lepszym piłkarzykiem. Selekcjoner wie, że może na mnie liczyć, więc o swoje miejsce w kadrze jestem spokojny.

Czyli jesteś pewien, że znajdziesz się wśród pięciu-sześciu powołanych stoperów?
Oczywiście. Są Figueroa, Bernardez, ale też Juan Carlos Garcia z Wigan, Johnny Leveron z Vancouver czy David Velasquez, który ostatnio grał na igrzyskach. Od nikogo nie czuje się jednak gorszy. To oczywiste, że mam warunki, by grać w reprezentacji. Niektórzy dopytują nawet selekcjonera, czemu nie przesunie Maynora na bok obrony, bym ja grał na środku, ale co wtedy z Izaguirre, który występuje w Lidze Mistrzów z Celtikiem? A jeśli już by wystawił Emilio na środku pomocy, to trzeba by było zdjąć Bońka, czyli naszego najbardziej kreatywnego pomocnika. Dlatego dziennikarze nazywają mnie „luksusowym rezerwowym”.

Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAفA


Najnowsze

Ekstraklasa

Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”

redakcja
0
Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”
Ekstraklasa

Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji

redakcja
1
Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama