Bez rundy rewanżowej – Bonin znów w Ekstraklasie, Bełchatów dalej na zapleczu…

redakcja

Autor:redakcja

17 listopada 2013, 20:24 • 4 min czytania

Za nami ostateczne rozstrzygnięcia rundy jesiennej w pierwszej lidze. Przed siedemnastą kolejką (awansem w listopadzie zostanie jeszcze rozegrana pierwsza seria „wiosennych spotkań”) na szczycie było wyjątkowo ciasno, ale na symboliczne zakończenie jesieni na miejscach premiowanych awansem miały już właściwie wyłącznie GKS-y. Wczoraj swoje mecze zagrały te z Bełchatowa, فęcznej i Katowic, rozstrzygając między sobą kto jest umownym „mistrzem rundy jesiennej”. Jednocześnie poznaliśmy odpowiedź na pytanie – kto awansowałby do Ekstraklasy, gdyby nie grano rewanżów.
Szczęśliwcami byliby ci najbardziej niezawodni – Górnik فęczna oraz GKS Katowice. فęczna – z Boninem, Sasinem, Nowakiem i innymi ludźmi, których w Ekstraklasie raczej byśmy się już nie spodziewali. Katowice na odwrót – z Wróblem, do którego nieobecności na najwyższym poziomie akurat ciężko się nam przyzwyczaić. Reszta – a na czele GKS Bełchatów – plasuje się poza podium, choć od początku sezonu wydawało się, że bełchatowianie nawet nie zauważą momentu, w którym wciągną całą ligę nosem.

Bez rundy rewanżowej – Bonin znów w Ekstraklasie, Bełchatów dalej na zapleczu…
Reklama

Ostatnio jednak Kiereś i jego załoga mylili się coraz częściej, porażką z Sandecją koronując zdecydowanie słabszy okres tej rundy. Zupełnie inaczej wygląda to u Gieksy Katowice i u Górnika فęczna, które jesień spuentowały zwycięstwami w naprawdę niezłym stylu. Oglądaliśmy tych pierwszych, więc parę słów o starciu z Wisłą Płock. Po pierwsze – doping z obu stron zwiększa wartość widowiska o – bez kozery – 1/3. Po drugie – Gieksa oprócz tego, że ciuła cierpliwie punkty o potrafi je wyszarpywać rywalom z gardła, z każdym spotkaniem gra coraz lepiej, składniej i efektowniej.

Przykłady? Tomasz Wróbel wbiega w środek, cofa piłkę piętą wprost na lewą nogę Pitrego, który chybia o centymetry. Wcześniej ten sam Wróbel daje lewą nogą piłkę idealną, dokręconą, delikatną na głowę Fonfary – mamy 1:0. Szarpie Cholerzyński, jak zawsze aktywny jest Pitry, z dystansu co i rusz naparza Wołkowicz – wszystko zaczyna się prezentować tak, jak oczekują kibice z Katowic i w sposób, który pozwala na nieśmiałe porównania z dołem Ekstraklasy.

Reklama

Naprawdę oglądając pojedyncze urywki z meczu Gieksy – czyli de facto pomijając długie minuty złożone z błędów przy przyjęciu piłki, niecelnych podań, nieudanych dryblingów i fatalnych strzałów – można by powiedzieć, że to ekipa aspirująca do pierwszej dziesiątki Ekstraklasy. Szczególne wrażenie nieprzerwanie robi na nas Wróbel, który zwyczajnie przerasta poziomem całą tę ligę. Inna sprawa, że Wisła Płock też wygląda wcale nie najgorzej, szczególnie w momentach, w których goni ją czas i przestaje zawracać sobie głowę defensywą. W momencie gdy u płocczan ostatniego obrońcę odgrywał bramkarz, a w przodzie szalał Magdoń mecz zrobił się naprawdę świetnym widowiskiem (które zwykł psuć w decydującym momencie notujący fatalne zawody Arek Kowalczyk). Bramka co prawda tylko jedna, ale zapowiadaliśmy to spotkanie jako hit i nie mamy szczególnych wyrzutów sumienia.

W przeciwieństwie do meczu Miedzi z GKS-em Tychy, który ratował tylko konkurs śpiewów i tańca kibiców obu drużyn (na upartego jeszcze fajna gra Garucha i kilka niezłych strzałów z dystansu). Właściwie w tym jednym, poprzednim zdaniu działo się więcej, niż przez pełne dziewięćdziesiąt minut spotkania w Legnicy. Jakieś górnolotne wnioski? Chyba tylko jeden – trener Ł»urek nie pieprzy się w tańcu, nie stara na siłę przekonać swoich piłkarzy do tiki-taki, nie sili się na zaszczepianie podopiecznym kreatywności i finezji – uczy ich za to jak robić punkty. W ostatnich meczach z Gieksą Katowice i na dzisiejszym wyjeździe do Legnicy pokazał, że konsekwencja, staranna, rzetelna praca w obronie i dużo biegania wystarczają, by punktować z najlepszymi personalnie zespołami w lidze. Można narzekać, że w niedzielny poranek zafundował nam horror-show z zarzynaniem jakiegokolwiek piękna piłki nożnej, ale patrząc na tabelę przed zatrudnieniem trenera Ł»urka i po jego przybyciu do „miejsca, gdzie najlepsze piwo jest” – trudno nie bić braw. Inna sprawa, że „Miedzianka” też żadnej rewelacji nie zagrała i nudne 0:0 jest dość sprawiedliwym wynikiem.

Górnik فęczna, GKS Katowice, GKS Bełchatów. To wygląda czołówka, do której doskoczyć może jeszcze gdyńska Arka, reszta trzyma się blisko, ale i na papierze, i na boisku nie prezentuje się tak jak ów kwartet. Czeka nas ciekawa wiosna i ciekawy bój o Ekstraklasę, choć prawdziwe jaja typujemy w walce o utrzymanie. Ostatni w tabeli Okocimski Brzesko traci do dziewiątej Miedzi całe sześć „oczek”…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Marcus Rashford o przyszłości w Barcelonie. Jasna deklaracja

Braian Wilma
0
Marcus Rashford o przyszłości w Barcelonie. Jasna deklaracja
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama